(Szczepionkowy) Eksperyment Milgrama – kto jest odpowiedzialny?
„Hegel miał rację, mówiąc, że historia uczy nas, że człowiek nie uczy się z historii” – George Bernard Shaw
„Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, są skazani na jej powtórzenie” – George Santayana
Gdy po zakończeniu II wojny światowej toczyły się kolejne procesy nazistowskich żołnierzy, większość z nich tłumaczyła się tym, że tak naprawdę nie są złymi ludźmi, a jedynie „wypełniali rozkazy”. Stanley Milgram postanowił sprawdzić, do czego zdolny jest zwykły człowiek pod presją autorytetu. Uczestnicy badania zostali poinformowani, że biorą udział w eksperymencie nad pamięcią. Mieli być „nauczycielami”, których zadaniem była karanie innych osób badanych, odgrywających rolę „uczniów”. Karą za nieprawidłowe odpowiedzi były szoki elektryczne o rosnącym napięciu. W rzeczywistości „uczniowie” byli współpracownikami eksperymentatora, a wstrząsy elektryczne oczywiście nie były aplikowane. Jednak „nauczyciele” o tym nie wiedzieli, nie widzieli także swojego „ucznia”, a jedynie słyszeli jego głos. Obok osoby badanej siedział eksperymentator w białym fartuchu laboratoryjnym, którego zadaniem było upewnienie się, że „nauczyciel” wymierza wszystkie niezbędne kary. Osobie badanej udzielono instrukcji, że za każdą złą odpowiedź musi wymierzyć „uczniowi” karę, począwszy od szoku prądem o napięciu 45 voltów, co jest nieprzyjemne, ale jeszcze niespecjalnie bolesne. Wraz z kolejnymi złymi odpowiedziami napięcie będzie rosło. Pomocnik badacza odgrywający rolę „ucznia” krzyczał przy każdym wstrząsie i prosił „nauczyciela” o przestanie. Jeśli „nauczyciel” się wahał, osoba w białym fartuchu przypominała mu o obowiązkach, jakie na siebie przyjął zgadzając się na udział w eksperymencie i zachęcała do kontynuowania. Jakie były wyniki? Większość osób zaczynała w pewnym momencie czuć się niekomfortowo, jednak pod wpływem osoby w białym fartuchu wymierzała kolejne szoki, podczas gdy „uczeń” krzyczał coraz głośniej. W pewnym momencie odgłosy cichły, co sugerowało utratę przytomności lub nawet śmierć „ucznia”. Ponad 60% osób badanych dalej raziło prądem, aż do końca skali, czyli napięcia 450V! Nikt nie poprosił o przerwanie eksperymentu, zanim prąd osiągnął napięcie 300V. Tymczasem już napięcie rzędu 100V bywa śmiertelne… O czym to świadczy? Większość osób sądzi, że myśli samodzielnie i jest niepodatna na wpływy. Jeśli jednak obok znajduje się osoba obdarzona autorytetem (laboratoryjny fartuch, mundur, odznaka), ich niezależność dramatycznie spada. Krótko mówiąc, przeciętny człowiek jest w stanie sprawiać ból nieznajomej osobie, a nawet doprowadzić do jej śmierci, jeśli autorytet twierdzi, że wszystko jest w porządku.
Eksperyment Milgrama – Posłuszeństwo (Maj 1962)
Osoby o mglistej wiedzy na temat tego eksperymentu twierdzą, że badani, którzy doszli do końca skali to osoby sadystyczne. Nic bardziej mylnego.
Należy bowiem uwzględnić kontekst ich działań. Osoba biorąca udział w eksperymencie wkracza w sytuację laboratoryjną rządzącą się własną dynamiką. Rezultaty badań laboratoryjnych są niepokojące.
Zdają się one bowiem wykluczać przekonanie, że ludzka natura skutecznie ochroni nas przed eskalacją przemocy i nieludzkim traktowaniem innego człowieka wbrew poleceniom złowrogiego autorytetu. Znakomita część osób posłusznie wykonuje polecenia bez względu na charakter czynności i bez oporów ze strony sumienia, dopóki polecenie ma źródło w usankcjonowanym autorytecie.
Jeśli w ramach tego eksperymentu udało się eksperymentatorowi skutecznie udało się nakłonić osoby dorosłe do poddania 50-letniego mężczyzny wstrząsom elektrycznym pomimo jego wyraźnych protestów należy się zastanowić, do czego zdolny jest rząd cieszący się znacznie większym prestiżem i silniejszym autorytetem jako źródło poleceń kierowanych do swoich obywateli.
Film Nauka i Swastyka: Biologiczni Żołnierze Hitlera
Kodeks Norymberski a szczepienia – świadoma i dobrowolna zgoda
Kolektywizm: Rodzina czy państwo? Esej o obowiązkowych szczepieniach – dr Russell Blaylock
Jordan Peterson o znaczeniu czytania i uczenia się z historii!
Wytyczne Dotyczące Przedklinicznych Badań Farmakologicznych i Toksykologicznych Szczepionek – EMA
Czy na pewno szczepionki to najlepiej przebadane produkty firm farmaceutycznych? Sprawdźmy.
W USA rejestruje się mniej niż 1% NOPów – Harvard Pilgrim Health Care
Del Bigtree: Tak sobie myślę, że te badania są znane rządzącym, osobom u władzy, takim Faucim z całego świata, że to jest prawda. Oni wykorzystują tę koncepcję, że dopóki jest nad nami jakiś autorytet, który jest odpowiedzialny za coś…
Odpowiedzialność to słowo, które powinno dać Wam do myślenia. Kto ponosi odpowiedzialność?
Jesteśmy w stanie czynić rzeczy niesamowite, rzeczy niedorzeczne, rzeczy odrażające jeśli zapewni się nas, że ktoś ponad nami ponosi ewentualną odpowiedzialność.
Chcę, abyśmy zastanowili się, kto rzeczywiście jest tutaj w roli pacjenta, kto jest przedmiotem obecnego testu, tej pandemii. O co tu tak naprawdę chodzi?
Czy to Ty jesteś osobą, która aplikuje “wstrząsy elektryczne”?
Czy jest to może ktoś inny? Chcesz zrzucić winę na kogoś innego?
Wmawiasz sobie, że czynisz tak, ponieważ to kto inny ponosi ewentualną odpowiedzialność?
Myślę, że powinniśmy dzisiaj zajrzeć w nasze sumienia. Powinniśmy porozmawiać o tym, co kieruje dzisiejszym światem.
Kto ponosi odpowiedzialność?
Pierwsza rzecz, która przyszła mi na myśl po obejrzeniu nagrania z eksperymentu Milgrama, jako że jestem mocno zaangażowany w temat szczepionek i ich bezpieczeństwa od ponad już 5 lat, od procesu tworzenia filmu “Vaxxed”.
Pomyślałem o wszystkich rodzicach, milionach rodziców z całego świata, o tysiącach, z którymi miałem przyjemność przeprowadzić wywiad, oni wszyscy opowiadają tę samą historię: moje dziecko udało się do lekarza pediatry, a ten pediatra podał dziecku wiele szczepionek w krótkim odstępie czasu.
(Szczepionkowy) Eksperyment Milgrama – kto jest odpowiedzialny?
Dziecko zaczęło krzyczeć, zabrałam dziecko do domu; tej nocy miało ataki padaczki, gorączkę. Następnego dnia dziecko wykazywało zaburzenia mowy, albo utraciło zdolność chodzenia lub mówienia.
Ostatecznie u dziecka nastąpiła regresja rozwojowa ze spektrum autyzmu. Mówią, jak następnego dnia udają się ponownie do swojego lekarza mówiąc mu, że ich dziecko jest już tym samym dzieckiem od momentu podania szczepionki.
Lekarz odpowiada, że jest mu przykro i że to nie ma nic wspólnego ze szczepionką i zaprasza na kolejną wizytę.
Przez kolejne 2-3 miesiące lekarze przekonują rodziców aby ponownie “zaaplikować elektrowstrząsy” swojemu dziecku. Lekarze “aplikują elektrowstrząsy” kolejny i kolejny raz pomimo, iż rodzice, podobnie jak we wspomnianym eksperymencie, krzyczą, że to boli, krzywdzi dziecko, zmienia je.
Jak lekarze sobie z tą świadomością radzą?
Ponieważ to nie oni są odpowiedzialni. Odwołują się do swoich przełożonych, czyli Centruk Kontroli i Prewencji Chorób [CDC]. Powołują się na autorytet Agencji ds. Żywności Leków [FDA]. Sanepid. Ministerstwo Zdrowia.
Jeśli FDA i CDC mówią im, że nie mają zważać na krzyki i rodziców, którzy krzykiem i płaczem starają się bronić swoje dziecko, bo to my jesteśmy odpowiedzialni, to my przeprowadziliśmy stosowne testy, spokojnie więc wracajcie do wykonywania szczepień.
Właściwie to idźcie krok dalej – jeśli zrozpaczony rodzic obwinia za stan swojego dziecka szczepienia, wypiszcie ich z rejestru swoich pacjentów. Wyrzućcie z gabinetu za kwestionowanie autorytetu.
Cóż, każdy lekarz, każdy z Was, lekarzy, którzy wciąż wykonują szczepienia, którzy nadal jesteście częścią tego procesu, wiedzcie, że uważam Was osobiście odpowiedzialnymi za tę sytuację.
Może 5 lat temu, gdy zacząłem się angażować w temat wraz z nakręceniem “Vaxxed”, gdy tego typu problemy dotyczyły jakichś 2-5 proc. rodziców z całego świata, to jeszcze wtedy mogliście usprawiedliwiać się niewiedzą.
Ale teraz nie macie tego przywileju. Program “HighWire” jest z nami już od dłuższego czasu. Moja osoba pojawiała się w nagłówkach takich dzienników jak The New York Times, The Washington Post, dyskusja ta była tematem programów w różnych mediach, np. CNN, a teraz temat wraca wraz ze kwestią szczepionki przeciwko COVID-19.
Czy jest w porządku, gdy u osób zaszczepionych występują wstrząsy anafilaktyczne?
Czy jest w porządku, gdy doznają porażenia Bella?
Czy jest w porządku, gdy dwie osoby umierają?
Jeśli dla Was to jest w porządku, to ja uważam Was osobiście odpowiedzialnymi za tę sytuację.
Nie możemy Wam jako lekarzom dalej pozwalać powoływać się na swój autorytet, jeśli nie poczuwacie się do odpowiedzialności.
Nie widzę konieczności, abyśmy mogli ufać testom bezpieczeństwa pochodzących od producenta, który jest zwolniony z odpowiedzialności za skutki swojego produktu.
Jeśli wyrzekacie się odpowiedzialności za wszelki szkody wyrządzone przez swoje szczepionki – Pfizer, Moderna, AstraZeneca, Johnson&Johnson – jeśli unikacie odpowiedzialności, to my nie chcemy mieć nic do czynienia z Waszymi testami, z Waszymi wynikami, bo to jest kłamstwo.
Wszyscy teraz powinnyśmy głęboko zastanowić się i zadać sobie pytanie, kto ponosi odpowiedzialność. Zadajcie sobie pytanie: “Czy ja zachowuję się odpowiedzialnie?”
Źródło: Who is responsible?