Odporność zbiorowiskowa – Iluzja poparcia społecznego i Uzależnienie od szczepień
W poprzednim tekście pt Debata o szczepieniach – błędne łączenie epidemiologii i matematyki pisałam, że oprócz indywidualnego bilansu korzyści i ryzyka (z założeniem wystąpienia infekcji zaliczanej do niedawna do “chorób wieku dziecięcego”) dodatkowym elementem decyzji o szczepieniu lub nieszczepieniu może być udział w tworzeniu tzw. odporności zbiorowiskowej. Konieczność jej wytworzenia lub podtrzymania jest argumentem za koniecznością stosowania przymusu i represji, którym posługują się środowiska środowiska sanitarno-epidemiologiczne, wakcynologiczne jak i wielu fanatycznych zwolenników przymusu szczepień nie swoich dzieci. Środowiska te powołują się nawet na art. 31 ust. 3 Konstytucji mówiący o możliwych ograniczeniach w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw.
Z moich obserwacji wynika, że argument ten używany jest bezpodstawnie w odniesieniu do wszystkich możliwych szczepień. Nigdy nie jest też poparty precyzyjnymi danymi dotyczącym rzekomo największych beneficjentów tego zjawiska, czyli osób zwolnionych ze szczepień ze względu na medyczne przeciwwskazania do szczepienia. Stawiam zatem tezę, że koncepcja „solidarność” z tymi osobami to idea sztuczna, stworzona wyłącznie na potrzeby promocji i przymusu szczepień. Poniżej przedstawię argumenty pokazujące, że „odporność zbiorowiskowa” i „ochrona osób nieszczepionych” nie jest i nigdy nie była rzeczywistą motywacją do szczepienia dzieci i dorosłych, co można wyraźnie zaobserwować u wielu nieszczepiących lub szczepiących wybiórczo rodziców (fałszywie etykietowanych jako “ruch antyszczepionkowy”).
Krótkie wprowadzenie do odporności zbiorowiskowej
Dla niewtajemniczonych podaję opis odporności zbiorowiskowej (inaczej gromadnej, zbiorowej, stadnej) wg lek. Izabeli Taczoń przedstawiony na portalu internetowym „Medycyny Praktycznej”:
Szczepienia chronią indywidualne osoby przed zachorowaniem. Stosowane masowo w określonej populacji zapobiegają rozprzestrzenianiu się choroby zakaźnej, chroniąc również osoby nieszczepione, a poprzez to zmniejszają liczbę zachorowań w całej grupie. Takie zjawisko zostało opisane w odniesieniu do wielu różnych chorób zakaźnych i jest znane jako odporność gromadna (herd immunity).… Masowe szczepienia stały się podstawą eradykacji poliomyelitis, eliminacji odry, a także do zapobiegania występowania np. zespołu różyczki wrodzonej. [podkreślenie aut.]
Poniżej przyjrzymy się właśnie kwestii ochrony osób nieszczepionych. Przy czym skoncentrujemy się wyłącznie na jednej podgrupie nieszczepionych, czyli zwolnionych ze szczepień ze względu na medyczne przeciwwskazania do szczepienia.
Kluczowe pytania dotyczące zwolnionych ze szczepień
*Ile jest w kraju osób zwolnionych ze szczepień ze względu na przeciwwskazania i potrzebujących „odporności zbiorowiskowej”? W prasie znajdziemy wiele doniesień, że obecne szczepionki są na tyle bezpieczne, że “… żadna choroba nie jest przeciwwskazaniem do szczepienia” i dlatego szczepi się dzieci z chronicznymi chorobami, z nowotworami, a także wcześniaki, dzieci z zaburzeniami neurologicznymi, a zaburzenia będące przeciwwskazaniem do standardowego kalendarza szczepień są nierozpoznawane, np. w Polsce nie rozpoznaje się 70-90% pierwotnych zaburzeń odporności u dzieci.
*Ile nieszczepionych osób/rodziców nieszczepionych dzieci domaga się faktycznie przymusowego szczepienia innych osób (zwłaszcza, że zwolnienia ze szczepień przyznawane są też na skutek wystąpienia powikłań poszczepiennych)?
*W jakim stopniu rodzice takich osób, najbliższa rodzina, czy inne osoby z bliskiego kontaktu poddają się wszystkim możliwym szczepieniom dla dobra danej osoby?
Czy ktoś zna odpowiedzi na te pytania?
Co ciekawe, ogólnodostępne źródła pokazują, że dobrowolne szczepienie dzieci i dorosłych w celu zapewnienia ochrony osobom nieszczepionym nie jest i nie było praktykowane w naszym kraju.
Iluzja poparcia społecznego dla walki z zarazkami poprzez szczepienia
1) Pracownicy służby zdrowia nie praktykują walki z zarazkami poprzez własne szczepienia mimo częstego i bliskiego kontaktu z wieloma dziećmi zwolnionymi ze szczepień. Przykłady:
* Tylko 6% procent pracowników służby zdrowia poddało się szczepieniu przeciwgrypowemu w sezonie 2011/2012, a pomysł refundacji i upowszechnienia tych szczepień został odrzucony przez pracowników służby zdrowia w 2010 roku.
* Znikomy procent (nieznany dokładnie) pracowników służby zdrowia poddaje się nierefundowanemu przez Ministerstwo Zdrowia szczepieniu dTap, czyli przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi, mimo że od dawna “Pracowników ochrony zdrowia uważa się za grupę wysokiego ryzyka zakażenia [i transmisji – przypis autora] pałeczką B.pertussis“.
* Najprawdopodobniej jeszcze mniejszą popularnością cieszą się szczepienia przeciwko pneumokokom, meningokokom i półpaścowi, choć każde z tych szczepień zmniejsza prawdopodobieństwo transmisji zarazków na pacjentów.
2) Z historii szczepień i danych o wyszczepialności w 2010 roku wynika jednoznacznie, że w Polsce nie praktykowano i nadal nie praktykuje się szczepień własnych dzieci dla ochrony nieszczepionych, jeśli rodzice uznają dane szczepienia za niepotrzebne dla własnego dziecka. Przykłady:
* Wprowadzone szczepienie przeciwko odrze w 1972 roku nie spotkało się z akceptacją większości rodziców i wielu lekarzy (jedynie 20% rodziców dzieci w wieku 1-4 lata skorzystało z tej oferty w latach 1972-1974). Dopiero wprowadzenie tego szczepienia do obowiązkowego programu szczepień w 1975 roku pomogło uzyskać wysoką wyszczepialność w następnych latach.
* W 1995 roku udostępniono (bez refundacji) polskim rodzicom szczepionkę odra, świnka, różyczka (MMR) dla dzieci w drugim roku życia, aby uzyskać wysoką wyszczepialność przeciwko śwince i różyczce. Do 2004 roku ok. 20% rodziców (średnia z lat 1995-2003) wykupiło preparat MMR. Rozpowszechnienie akceptacji szczepień przeciwko różyczce i śwince u dzieci w 2 roku życia uzyskano poprzez wprowadzenie MMR w 2004 roku na listę szczepień obowiązkowych (i przez to refundowanych). Do 2004 roku stosowano w Polsce skuteczny program zapobiegania zespołowi różyczki wrodzonej przez szczepienia 13-letnich dziewcząt, a szczepienia przeciwko wirusowi świnki były jedynie zalecane.
* Popularność szczepień dzieci preparatami nierefundowanymi jest w Polsce znikoma (np. szczepienia przeciwko pneumokokom, ospie wietrznej, rotawirusom, grypie, meningokokom), mimo że nie brak jest obecnie kampanii informacyjnych pod hasłami podkreślającymi zapobieganie rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych na inne osoby np. “Szczepiąc siebie – chronisz bliskich” – hasło V Europejskiego Tygodnia Szczepień z 2010 roku.
Pora na wnioski
W naszym społeczeństwie nie było i nie ma praktyki narażania własnego zdrowia na możliwe powikłania poszczepienne dla dobra dzieci czy osób zwolnionych ze szczepień. Nie praktykują tego pracownicy służby zdrowia; nie praktykują tego dorośli na sobie ani na swoich dzieciach, dopóki szczepienie nie stanie się obowiązkowe i refundowane; nie praktykują tego najprawdopodobniej osoby z najbliższego kontaktu dzieci nieszczepionych.
Wiedzą o tym wakcynolodzy i urzędnicy służb sanitarno-epidmiologicznych, co jest powodem jedynie zalecania wszystkich nowych szczepień dla dorosłych bez kampanii na rzecz obowiązku lub przymusu szczepień w tej grupie wiekowej. Dlatego jedynym celem dotychczasowych działań propagandowych szczepionkowego establiszmentu jest wzburzenie społecznej agresji skierowanej na nieszczepione dzieci i ich rodziców. Stosowanie dyskryminacji, represji czy przymusu szczepień u dzieci jest wynikiem m.in. braku zrozumienia rodziców, którzy na pierwszym miejscu stawiają indywidualny bilans korzyści i ryzyka danego szczepienia dla własnego dziecka. Istniejąca odporność zbiorowiskowa (np. przeciwko wirusowi polio – do tych szczepień nie trzeba było przymuszać polskich rodziców) jest produktem ubocznym indywidualnych decyzji o ochronie własnych dzieci przed chorobą lub powikłaniami.
Co więcej, można założyć, że większość rodziców dzieci zwolnionych ze szczepień nie oczekuje takiego poświęcenia ze strony innych rodziców. Solidarność z nieszczepionymi to sztuczna idea stworzona na potrzeby promocji i przymusu szczepień. Zauważmy też, że w praktyce ta sztucznie stworzona i niepraktykowana w naszym kraju „solidarność” kończy się w momencie wystąpienia powikłania poszczepiennego u szczepionego danego dziecka. W Polsce brak jest programu kompensującego wystąpienie powikłań poszczepiennych (zwłaszcza jeśli rodzice lub opiekunowie zostali przymuszeni do szczepienia przez groźbę kary finansowej lub inne środki przymusu np. straszenie odebraniem praw rodzicielskich). Nie widać też, aby rodzice nieszczepionych dzieci czy też często spotykani w Internecie zwolennicy przymusu szczepienia cudzych dzieci organizowali inicjatywy pomocy osobom poszkodowanym przez szczepienia.
Ceną masowych szczepień są nie tylko uznane i nieuznane naukowo powikłania poszczepienne, czy też utrwalenie odpowiedzialnych za większość powikłań pochorobowych zaniedbań systemowych, medycznych czy rodzicielskich (o tym innym razem). Ceną masowych szczepień wszystkich dzieci jest też uzależnienie wielu szczepionych osób i wielu niemowląt pozbawionych biernego uodpornienia (przeciwciał matki) od wyszczepialności następnych pokoleń – o tym w części drugiej (wkrótce). Najwyższą cenę przyjdzie jednak zapłacić wszystkim, gdy przymus do szczepień stanie się powszechną praktyką, która zacementuje wypaczoną definicję człowieka jako “rezerwuaru zarazków” i będzie wstępem do farmakologicznego gwałcenia wolności człowieka w imię pseudoprofilaktyki zdrowia publicznego.
———- Uzależnienie od szczepień —————
Zacznijmy od przypomnienia, że konieczność wytworzenia lub podtrzymania zjawiska odporności zbiorowiskowej dla ochrony osób nieszczepionych lub osób podatnych mimo szczepienia ma być głównym argumentem na rzecz stosowania różnych form przymuszania do szczepień. Argumentem tym posługują się środowiska sanitarno-epidemiologiczne, wakcynologiczne jak i wielu fanatycznych zwolenników przymusu szczepień nieswoich dzieci, powołując się nawet na art. 31 ust. 3 Konstytucji RP mówiący o możliwych ograniczeniach w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw.
W części drugiej rozważań na temat epidemiologicznego zjawiska odporności zbiorowiskowej przyjrzyjmy się często pomijanym, negatywnym konsekwencjom masowych szczepień przeciwko infekcjom zaliczanym kiedyś do chorób wieku dziecięcego (odra, świnka, różyczka). Doprowadziły one już teraz do tego, że wiele osób szczepionych w dzieciństwie osób oraz wiele niemowląt pozbawionych przeciwciał matki uzależnienione jest od wyszczepialności następnych pokoleń i/lub dodatkowych dawek szczepień, co można nazwać szczepionkową umową pokoleniową, a nawet szczepionkową pułapką.
Krótkie wprowadzenie do odporności zbiorowiskowej
Podobnie jak w pierwszej części tekstu proponuję zaznajomić się z opisem odporności zbiorowiskowej (inaczej gromadnej, zbiorowej, stadnej) wg lek. Izabeli Taczoń, przedstawionym na portalu internetowym Medycyna Praktyczna:
Szczepienia chronią indywidualne osoby przed zachorowaniem. Stosowane masowo w określonej populacji zapobiegają rozprzestrzenianiu się choroby zakaźnej, chroniąc również osoby nieszczepione, a poprzez to zmniejszają liczbę zachorowań w całej grupie. Takie zjawisko zostało opisane w odniesieniu do wielu różnych chorób zakaźnych i jest znane jako odporność gromadna (herd immunity).… Masowe szczepienia stały się podstawą eradykacji poliomyelitis, eliminacji odry, a także do zapobiegania występowania np. zespołu różyczki wrodzonej…
Autorka wspomina również, że po raz pierwszy termin ten został użyty w publikacji z 1923 roku pt. “The spread of bacterial infection. The problem of herd immunity” (1) i bazował na obserwacji eksperymentu przeprowadzonego na zwierzętach laboratoryjnych. Dziś wiemy, że poszczepienna odporność zbiorowiskowa nie naśladuje żadnego naturalnego zjawiska, które mogłoby powstać w skutek naturalnego uodpornienia całych populacji po jakichkolwiek infekcjach. Dlatego też zjawisko to można nazywać wyłącznie eksperymentem, a do tego opartym na wielu optymistycznych założeniach i nieznanych dalekosiężnych skutkach.
Naturalna odporność vs. przeciwciała poszczepienne
Obecny stan wiedzy medycznej dowodzi, że kilkudniowe, naturalne infekcje wirusowe (odra, świnka, różyczka) prowadzą do dożywotniej odporności przeciwko danej chorobie (2). Jednak pierwsze programy masowych i obowiązkowych szczepień dzieci bazowały na założeniu, że zastąpienie nimi naturalnych infekcji również doprowadzi do dożywotniego uodpornienia po jednorazowym szczepieniu w dzieciństwie. To założenie okazało się błędne, a dzisiejsza wiedza pokazuje, że nawet dwie dawki szczepień (np. MMR) nie wywołują trwałego uodpornienia w postaci odpowiednio wysokiego poziomu poszczepiennych przeciwciał u pewnego procenta szczepionych. Poniżej przedstawiam kilka wyników badań na ten temat.
Opublikowane przez amerykańską agencję CDC wyniki badań (3, 4) pokazują procentowy udział osób nieposiadających przeciwciał przeciwko różyczce (10%) lub śwince (5%) i procentowy udział osób posiadających najniższe wykrywane poziomy przeciwciał (46%) przeciwko różyczce lub śwince (16%) 12 lat od drugiej dawki szczepienia MMR . Prof. dr hab. med. Jacek Wysocki przedstawił na łamach Medycyny Praktycznej (5) dane na temat miana przeciwciał odrowych u osób szczepionych dwoma dawkami: u 2-8% szczepionych nie występuje serokonwersja po szczepieniu, a u kolejnych ok. 9% poziom przeciwciał zanika w ciągu kilku lat do poziomu uznawanego za podatność na infekcję wirusem odry.
Wysoka wyszczepialność dzieci w długim okresie prowadzi nieuchronnie do zmniejszania ilości wirusów chorób wieku dziecięcego w środowisku. To zjawisko, będące podstawą odporności zbiorowiskowej, powoduje jednocześnie eliminację styczności z wirusami i eliminację bezobjawowych reinfekcji. Brak naturalnych infekcji lub reinfekcji prowadzi do nowego zjawiska podatności wśród osób dorosłych lub niemowląt na choroby wieku dziecięcego. Dotyczy to osób, które nie wytworzyły przeciwciał, a także osób, u których wytworzone przeciwciała zanikają. Ponadto bez reinfekcji zmniejsza się też skuteczność biernego uodpornienia niemowląt przeciwciałami matek przekazywanymi przez łożysko i karmienie piersią.
Zanikanie tego mechanizmu ochronnego występuje zarówno wśród kobiet, które przeszły naturalne infekcje wirusowe w dzieciństwie (wolniejszy zanik) jak i wśród kobiet szczepionych (szybszy zanik). Dodam, że w okresie przed wprowadzeniem masowych szczepień zachorowalność niemowląt na którąkolwiek z wirusowych chorób wieku dziecięcego była znikoma mimo powszechności tych infekcji wśród dzieci i młodzieży. Niemowlęta były chronione przez bierne uodpornienie przeciwciałami matek, co było przyczyną, dla której szczepienia przeciwko odrze, śwince i różyczce wprowadzono na 13-14 miesiąc życia dziecka.
Szczególnym przypadkiem zależności są masowe szczepienie przeciwko ospie wietrznej zwiększające dodatkowo potrzebę szczepień przeciwko półpaścowi u dorosłych. W wielu krajach (np. w Wielkiej Brytanii (6)) zrezygnowano z masowych szczepień ponieważ automatycznie zwiększają one zachorowalność na półpasiec wśród dorosłych (kontakt z dziećmi chorującymi na ospę wietrzną zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia półpaśca u dorosłych).
W całej koncepcji poszczepiennego uodpornienia i ogólnej wiedzy na temat odporności na choroby jest nadal wiele znaków zapytania np.:
* Nieznane są efekty rozważanych następnych dawek szczepień (MMR).
* Poziom poszczepiennych przeciwciał uznany za ochronny nie jest gwarancją ochrony przed chorobą, co przyznają immunolodzy (2).
* Oprócz odpowiedniego miana przeciwciał istotna jest ich mało poznana funkcjonalność, odporność komórkowa i wiele innych aspektów odporności.
*Nieznany jest wpływ długofalowego braku styczności z zarazkami na indywidualne uodpornienie osób, które przeszły naturalne infekcje.
Wymiana korzystna czy niekorzystna?
Porównując okresy przed i po wprowadzeniu masowych i obowiązkowych szczepień dzieci preparatami MMR można stwierdzić, że:
a) społeczeństwom “odbiera się” B przeciwciałami matek i prawie stuprocentowe prawdopodobieństwo dożywotniego uodpornienia przez naturalne infekcje przy minimalnym ryzyku powikłań zależnym głównie od odpowiedniej pielęgnacji dziecka przed i w czasie danej infekcji jak i opcje szczepienia pojedynczego w razie potrzeby (np. różyczka), i
b) przymusza się do zaniku biernego uodpornienia niemowląt i do mniej trwałego poszczepiennego uodpornienia, wraz z możliwymi powikłaniami poszczepiennymi już w drugim roku życia przy prawdopodobieństwie wysoce ryzykownej w wieku dorosłym infekcji zależnym od wyszczepialności następnych pokoleń dzieci i następnych/wcześniejszych dawek szczepionek MMR.
Taka odgórnie wprowadzona “wymiana” zaszła do tej pory w Polsce tylko w stosunku do wirusa odry, a naturalne uodpornienie na świnkę czy różyczkę jest w Polsce nadal możliwe ponieważ szczepienia przeciwko śwince i różyczce u dwuletnich dzieci stały się obowiązkowe, refundowane i przez to powszechnie stosowane dopiero od 2004 roku.
Kluczowe pytania dotyczące argumentu o ochronie szczepionych i podatnych osób
Argument na rzecz legitymizacji przymusu szczepień dzieci dla ochrony podatnych i szczepionych w dzieciństwie dorosłych wyrwany jest z kontekstu i wymaga uzupełnienia o bardzo istotne aspekty (najczęściej jako możliwe komplikacje u takich osób u takich osób przytacza się utratę płodności u mężczyzn po przejściu infekcji wirusem świnki lub zespół różyczki wrodzonej u dzieci kobiet przechodzących różyczkę w pierwszych tygodniach ciąży). Aspekty te przedstawiam poniżej w formie pytań:
* Czy idea zmniejszenia prawdopodobieństwa komplikacji chorób wieku dziecięcego wśród szczepionych i podatnych dorosłych może unieważniać podstawowe standardy etyczno-medyczne stosowane w Polsce, czyli prawa rodzica/opiekuna to świadomej zgody na każdy ryzykowny zabieg medyczny dziecka i zasadę indywidualnego bilansu korzyści i ryzyka każdego zabiegu medycznego?
* Czy środowiska wakcynologiczne i sanitarno-epidemiologiczne mają moralne prawo przymuszać do szczepień dzieci w imię solidarności z osobami podatnymi na zachorowanie mimo szczepień, skoro ta sztuczna idea solidarności kończy się w momencie wystąpienia powikłania poszczepiennego u szczepionego dziecka? W Polsce nie ma programu kompensującego wystąpienie powikłań poszczepiennych, natomiast rodzice lub opiekunowie są przymuszani do szczepienia groźbą kary finansowej lub inne środki przymusu np. straszenie odebraniem praw rodzicielskich. Według opinii zamieszczonej na portalu Medycyna Praktyczna odpowiedzialność za skutki niepożądanego odczynu poszczepiennego przy prawidłowo podanej obowiązkowej szczepionce ponosi Skarb Państwa. Zauważmy, że obowiązek udowodnienia związku przyczynowo-skutkowego spoczywa na rodzicach poszkodowanego dziecka, co przy braku metod do jednoznacznego rozróżnienia związku czasowego od przyczynowo-skutkowego praktycznie uniemożliwia skuteczną egzekucję odpowiedzialności za powikłania poszczepienne.
* Czy dorośli, którzy są podatni na zachorowanie mimo szczepień w dzieciństwie mają moralne prawo domagania się szczepienia nieswoich dzieci, skoro:
a) osoby te z reguły nie biorą udziału w odporności zbiorowiskowej i nie poddają samych siebie dostępnym szczepieniom dla dorosłych,
b) wielu z nich kwestionuje potrzebę ochrony siebie czy też swoich dzieci, rezygnując ze szczepień zalecanych (np. przeciwgrypowych, przeciwko meningokokom, itd.),
c) wiele kobiet naraża swoje dzieci na utratę zdrowia już w okresie płodowym poprzez palenie w ciąży, picie alkoholu w ciąży (GIS bije na alarm: kobiety w ciąży piją i palą), otyłość czy też rezygnację z karmienia piersią i wiele innych zaniedbań, d) dzisiejsi młodzi mężczyźni nie dbają o swoją płodność – statystyki o paleniu papierosów, spożywaniu alkoholu czy używania dopalaczy dowodzą powszechności zaniedbań zdrowia w tej grupie społecznej.
Medyczne i społeczne konsekwencje masowych szczepień MMR dzieci
Wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia podatności na wirusową chorobę wieku dziecięcego w wieku dorosłym to kolejny istotny element indywidualnego bilansu korzyści i ryzyka szczepień dziecka. Konsekwencją przesunięcia podatności na zachorowanie na odrę, świnkę, różyczkę na wiek dorosły lub niemowlęcy jest uzależnienie od wysokiej wyszczepialności następnych pokoleń. Jednak nawet spełnienie tego warunku nie gwarantuje skutecznego zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusów odry, różyczki czy świnki w przyszłości i zapewnienia podatnym na zachorowanie dorosłym i niemowlętom braku styczności z tymi wirusami. Ten efekt uboczny nie jest nawet brany pod uwagę przez większość rodziców, ponieważ personel medyczny przemilcza ten aspekt.
Można nawet dojść do wniosku, że nieświadomość podatności na zachorowanie np. na odrę, świnkę czy różyczkę w wieku dorosłym jest celowo podtrzymywana przez środowiska sanitarno-epidemiologiczne, czego przykładem są np. medialne alarmy o ryzyku infekcji wirusem odry przy okazji Euro 2012 skierowane jedynie do nieszczepionych, a nie do wielu szczepionych i potencjalnie podatnych kibiców piłki nożnej. Przypuszczalnie, polskie społeczeństwo opowiedziałoby się przeciw masowym i obowiązkowym szczepieniom dzieci szczepionką MMR w drugim roku życia i wynikającej z tego szczepionkowej umowy pokoleniowej, gdyby konsekwencje tego zjawiska zostały rzetelnie i otwarcie przedstawione. Pamiętajmy, że nawet bez tego większość polskich rodziców nie korzystała dobrowolnie z dostępnych szczepionek MMR, dopóki nie zostały one wpisane na listę szczepień obowiązkowych (i przez to refundowanych).
Szacując oficjalny bilans korzyści i ryzyka przed rozpoczęciem masowych szczepień, eksperci prawdopodobnie nie uwzględnili możliwości przeniesienia podatności na choroby wieku dziecięcego na dorosłych i niemowlęta. Natomiast obecnie, środowiska wakcynologiczne i sanitarno-epidemiologiczne przytaczają często argument o konieczności ochrony osób podatnych mimo szczepień. Odporność zbiorowiskową promuje się jako najwyższe dobro społeczne, jakie ma być osiągane nawet za cenę eliminacji podstawowych standardów etyczno-medycznych tj. prawa rodzica/opiekuna do odmowy ryzykownego zabiegu medycznego dziecka oraz zasady zindywidualizowanego bilansu korzyści i ryzyka każdego zabiegu medycznego. Mamy zatem sytuację, w której różne formy przymuszania do kontynuacji szczepionkowej umowy pokoleniowej stały się jedynym oficjalnym „wyjściem” z pułapki szczepionkowej.
Czas pokaże, czy ta strategia nie spowoduje jeszcze większej utraty zaufania do całego programu i systemu szczepień.
Justyna Socha
O autorce: Doświadczyłam jak działa w Polsce system przymusu szczepień, wygrałam w sądzie z sanepidem, a obecnie działam na rzecz wolności wyboru zabiegów medycznych jakimi są szczepienia i pełnej informacji, zarówno o korzyściach, jak i ryzyku z nimi związanym.
Piśmiennictwo: (1) “The spread of bacterial infection. The problem of herd immunity”, J Hyg (Lond). 1923 May; 21(3): 243–249.
(2) “Booster vaccinations: can immunologic memory outpace disease pathogenesis?”, Pediatrics. 2009 Dec;124(6):1633-41. Epub 2009 Nov 23.
(3) “Persistence of rubella antibodies after 2 doses of measles-mumps-rubella vaccine”, J Infect Dis. 2009 Sep 15;200(6):888-99.
(4) “Persistence of mumps antibodies after 2 doses of measles-mumps-rubella vaccine”, J Infect Dis. 2009 Feb 15;199(4):552-60.
(5) “Postępy w dziedzinie szczepień ochronnych w 2011 roku”, Medycyna Praktyczna Pediatria 2012/02.
(6) “The cost-effectiveness of varicella and combined varicella and herpes zoster vaccination programmes in the United Kingdom.”, Vaccine. 2012 Feb 1;30(6):1225-34. Epub 2011 Nov 23.
Justyna Socha
Źródło: http://nowadebata.pl/2012/05/11/odpornosc-zbiorowiskowa-cz-1-iluzja-poparcia-spolecznego/ oraz http://nowadebata.pl/2012/06/13/odpornosc-zbiorowiskowa-cz-2-uzaleznienie-od-szczepien/