Papierosy mogą być przydatne dla biegaczy długodystansowych?!? (czyli jak udowodnić wszystko artykułem przeglądowym) – Travis Saunders
21 listopad 2011
Zimą ubiegłego roku Canadian Medical Association Journal opublikował fascynujący artykuł Kena Myersa omawiający (jak dotąd niebadane) korzyści palenia papierosów dla wyników w biegach wytrzymałościowych. Kenneth jest moim znajomym i elitarnym biegaczem długodystansowym (dosłownie biegaliśmy w tej samej ekipie, gdy robiłem licencjat w Calgary), więc byłem podekscytowany i nieco zdezorientowany, gdy zobaczyłem jego tekst. Czy palenie naprawdę mogłoby być korzystne dla biegaczy takich jak ja?
Oto argumenty Kena:
1. Poziom hemoglobiny w surowicy wiąże się z wynikami w biegach wytrzymałościowych. Wiadomo, że palenie podnosi poziom hemoglobiny (dodatkowy bonus), alkohol może jeszcze bardziej wzmocnić tę korzystną adaptację.
2. Pojemność płuc również koreluje z wydolnością biegową, a trening ją zwiększa. Zgadnij, co jeszcze zwiększa pojemność płuc? Palenie.
3. Biegi to sport obciążający układ ruchu, dlatego lżejsi biegacze są zazwyczaj szybsi. Palenie wiąże się z niższą masą ciała, szczególnie u osób z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc (ci ludzie zużywają tyle energii na samo oddychanie, że często chudną).
W dyskusji Ken wskazuje dalej, że:
„Wykazano, iż palenie papierosów podnosi poziom hemoglobiny, zwiększa całkowitą pojemność płuc i stymuluje utratę wagi, wszystkie te czynniki przyczyniają się do poprawy wyników w sportach wytrzymałościowych. Pomimo tych dowodów naukowych, częstość palenia wśród sportowców wyczynowych jest wielokrotnie niższa niż w populacji ogólnej. Powody są niejasne; jednak instytucje zarządzające sportem narodowym nie podjęły niemal żadnych działań, by zachęcać sportowców do palenia.” – Źródło: CMAJ. 2010 Dec 14;182(18):E867–E869.
Na tym etapie pewnie większość zastanawia się, jakim cudem coś tak szalonego mogło się ukazać w szanowanym piśmie medycznym (w 2010 r. Canadian Medical Association Journal zajmował 9. miejsce na 40 czasopism medycznych, z współczynnikiem cytowań wynoszącym 9). Odpowiedź jest prosta: celem artykułu Kena było pokazanie, że przy odpowiednim dobieraniu danych można skonstruować artykuł przeglądowy popierający niemal każdą absurdalną teorię.
Abstrakt artykułu brzmiał:
„Artykuł przeglądowy to filar literatury medycznej i gdy jest dobrze wykonany przez eksperta, może dostarczać podsumowania badań, które rodzą przydatne rekomendacje i nowe sposoby ujęcia tematu. Jednak wybiórcze zestawianie wyników sprawia, że przegląd może stać się przekonującym argumentem na rzecz błędnej hipotezy. Niewłaściwe korelacje lub ekstrapolacje danych mogą prowadzić do niebezpiecznie wadliwych wniosków. Niniejszy artykuł ma ilustrować ten problem, wykorzystując istniejące badania, by dowieść hipotezy, że palenie papierosów poprawia wydolność w sportach wytrzymałościowych i powinno być włączone do programów treningu na wysokim poziomie.”
Choć ludzie potrafią dostrzec absurd w twierdzeniu, że palenie poprawia wyniki w biegach długodystansowych, o wiele trudniej zauważyć takie naciąganie przy tematach bardziej specjalistycznych. Na przykład: gdybym próbował dowodzić, że „Interwencja X” wpływa na rozmieszczenie tkanki tłuszczowej i zebrał kilka mechanistycznych źródeł wspierających tę tezę, dla wykształconego laika niezwykle trudno byłoby ocenić, czy moje argumenty mają sens, czy nie. Niestety, właśnie w takiej sytuacji znajduje się niemal każdy z nas, ilekroć czyta coś choćby minimalnie wykraczającego poza jego własny obszar badań.
Nawet w przypadku przeglądów systematycznych, które uznaje się za najwyższą formę dowodów naukowych, pozostaje sporo miejsca na subiektywność. Można zaprojektować taki przegląd w sposób, który sprawi, że określony wynik będzie bardziej prawdopodobny, tak samo jak przy pojedynczym badaniu. Co więcej, sam przegląd zależy od obiektywności osób dokonujących selekcji artykułów, a te osoby mogą (celowo lub przypadkowo) systematycznie włączać bądź wykluczać prace, które mają wpływ na ostateczne wnioski. A potem oczywiście autorzy muszą jeszcze zsyntetyzować dane i wyciągnąć konkluzje [wnioski], a oba te etapy są w dużej mierze czynnościami subiektywnymi.
To nie znaczy, że badacze kierują się zawsze złymi intencjami, twierdziłbym wręcz, że prawie nigdy tak nie jest. Ale istnieje zjawisko zwane jako „stronniczość w dobrej wierze” (ang. White Hat Bias), w którym badacze zniekształcają informacje „w służbie temu, co może być postrzegane jako szczytny cel”. A nawet najbardziej obiektywny i etyczny naukowiec wciąż patrzy na dane przez pryzmat własnego światopoglądu. To może sprawić, że przeoczy coś, co faktycznie w danych jest, albo „zobaczy” coś, czego wcale tam nie ma.
Sedno jest takie, że niezależnie od tego, czy czytasz wpis na blogu, czy artykuł przeglądowy w prestiżowym czasopiśmie medycznym, naprawdę musisz zawsze zachować sceptycyzm.
Źródło: Cigarettes may be useful for distance runners?!? (or, How to prove anything with a review article)
Zobacz na: Lewatywa z dymu tytoniowego – dr Sterling Haynes
To nie odpowiedzi są stronnicze, tylko pytania – efekt finansowania – prof. David Michaels
Transkrypt filmu ZAUFAJ WHO [Trust WHO]
O stronniczości badań i publikacji finansowanych przez przemysł farmaceutyczny
(Nie)mierzalny Wszechświat | Psychologia totalitaryzmu – Mattias Desmet