Wyniki fałszywie pozytywne na COVID-19 – dr Andrew Kaufman
Wywiad z dr Karym Mullisem – Celia Farber
Co miał wykrywać test na koronawirusa? – Celia Farber
Testy PCR na COVID-19 z naukowego punktu widzenia są pozbawione sensu – Torsten Engelbrecht i Konstantin Demeter
PCR-yzm czyli współczesny łysenkizm – prof. dr hab. Roman Zieliński
Test który będzie tematem naszej rozmowy, nie jest dokładnym testem, ponieważ każdorazowo gdy opracowujesz nowy test diagnostyczny na jakąś jednostkę chorobową, musisz przeprowadzić tzw. badania walidacyjne.
Innymi słowy musisz wykazać, czy test ten jest prawidłowy. Walidację taką dokonuje się poprzez porównanie testu do tzw. złotego standardu. W tym konkretnym przypadku choroby wirusowej standardem takim byłaby obecność konkretnej cząsteczki wirusa. Jednakże w przypadku tego testu opartego na metodzie PCR nie poczyniono takiej analizy, nie porównano go z jakimkolwiek złotym standardem, dlatego też nie znamy wartości błędu pomiarowego dla tego testu.
W konsekwencji nie jesteśmy w stanie obliczyć odsetka wyników fałszywie pozytywnych, ponieważ nie znamy wartości współczynnika błędu. Innymi słowy, jakie jest prawdopodobieństwo wyniku pozytywnego w przypadku osoby rzeczywiście zarażonej wirusem.
Tego aspektu w tym przypadku nigdy nie zbadano. Mamy więc pewnego rodzaju problem. W toku tej rozmowy będę zmuszony posłużyć się teoretycznymi statystykami, ponieważ rzeczywiste statystyki po prostu nie są dostępne.
Mówiąc inaczej, nie posiadamy solidnego testu diagnostycznego na COVID-19. Nie posiadamy metody w rodzaju autopsji, gdzie możemy zbadać pod mikroskopem konkretny obiekt i stwierdzić, że w 100 proc. jest to COVID-19.
Nie testują nikogo na obecność cząsteczki wirusa, oprócz może 2 czy 3 pacjentów opisanych w opublikowanych tu i ówdzie badaniach. Żadne takie badanie na szeroką skalę nie miało miejsca. Tak więc nie wiemy, ile dokładnie osób cierpi na tę chorobę. Nie znamy także wartości błędu pomiarowego tego testu.
Ja posłużę się statystykami rządowymi rządu Wielkiej Brytanii, ponieważ opublikowali szacunki dla wspomnianych wskaźników. Skorzystamy z tych danych w naszych obliczeniach i analizie. Rzeczony dokument, referencje do którego znajdują się u dołu ekranu, opublikowało Biuro Rządowe ds. Nauki.
“ Jaki jest operacyjny wskaźnik pozytywnie fałszywych wyników w Wielkiej Brytanii?
Współczynnik fałszywie pozytywnych wyników w Wielkiej Brytanii jest nieznany. Nie ma opublikowanych badań na temat operacyjnego odsetka fałszywie pozytywnych wyników jakiegokolwiek krajowego programu testów COVID-19. Podjęto próbę oszacowania prawdopodobnego odsetka wyników fałszywie dodatnich w krajowych programach testów COVID-19, analizując dane z opublikowanych zewnętrznych ocen jakości (EQA) dla testów RT-PCR dla innych wirusów RNA przeprowadzonych w latach 2004-2019[7]. Zbadano wyniki 43 zewnętrznych ocen jakości [EQA], uzyskano medianę fałszywie dodatnich wyników na poziomie 2,3% (przedział międzykwartylowy 0,8-4,0%).” – 3 czerwiec 2020, Impact of false-positives and false-negatives in the UK’s COVID-19 RT-PCR testing programme – Carl Mayers & Kate Baker
W opracowaniu szacuje się, na podstawie wcześniejszych badań nad chorobami wirusowymi i testami PCR, że odsetek wyników fałszywie pozytywnych, kształtowałby się na poziomie od 0,8 do 4 proc. Przy czym mediana [średnia] wynosi 2,3 proc.
Sugerują więc, by przyjąć tę wartość jako szacowaną wartość odsetka wyników fałszywie dodatnich. Większość osób pod odsetkiem wyników fałszywie pozytywnych rozumie liczbę osób z wynikiem pozytywnym testu, gdzie te 2,3 proc. to nie są prawdziwe wyniki pozytywne. Ale to nie jest poprawne rozumienie tego pojęcia.
Pojęcie to określa, dla ilu osób spośród wszystkich osób zdrowych, wynik testu byłby pozytywny. W przypadku względnie rzadkiej choroby, np. takiej, na którą cierpi 1 proc. populacji, czyli 1 osoba na 100, oznacza to, że w przypadku 99 osób, które nie są chore, 2,3 proc. tych osób otrzyma wynik pozytywny, czyli w przybliżeniu 2 osoby.
Jak widać nawet w przypadku tak rzadkiej choroby, która dotyka zaledwie 1 procent populacji, przy odsetku wyników fałszywie pozytywnych na poziomie 2,3 proc., otrzymamy 3 testy pozytywne na 100 osób, przy czym tylko 1 z tych osób będzie rzeczywiście chora.
Wyniki fałszywie pozytywne na COVID-19
Tego właśnie typu analizę pragnę Wam przedstawić. Oto dane rządowe, z których skorzystam w tym swego rodzaju równaniu matematycznym. Dane te pochodzą z ONS (Krajowy Urząd Statystyczny) Oczywiście dane te mają również charakter szacunkowy, ale stosowany przez tę agencję protokół cieszy się zaufaniem publikowanych naukowców, więc skorzystam z ich wyliczeń.
Najświeższe dane opublikowane przez ONS, czyli dla okresu od 13 do 19 września, mówią o 1 na 500 osób zakażonych tym wirusem, czyli 0,2 proc. populacji.
W czasie tłumaczenia tego materiału na stronie ONS dostępne są szacunki dla 18-24 września:
“Szacuje się, że 116,600 osób (przedział wiarygodności 95%: od 101000 do 133,100) w populacji Anglii miało koronawirusa (COVID-19) w ostatnim tygodniu, od 18 do 24 września 2020 roku, co odpowiada około 1 na 500 osób (95 % przedział wiarygodności: 1 na 500 do 1 na 400).” – Coronavirus (COVID-19) Infection Survey pilot: England, Wales and Northern Ireland, 2 October 2020
https://www.ons.gov.uk/peoplepopulationandcommunity/healthandsocialcare/conditionsanddiseases/bulletins/coronaviruscovid19infectionsurveypilot/englandwalesandnorthernireland2october2020
Natomiast w sezonie letnim, gdzie przypadków było mniej, niż obecnie, odnotowano 1 przypadek na 2000 osób, czyli dla 0,05 proc. populacji. Skorzystamy z tych dwóch wartości przy analizie wykonanej dla przykładowej grupy 10 tys. osób.
Posłużymy się danymi dla jesieni i dobierzemy sobie 10 tys. ochotników, którym wykonany zostanie ten test. Wiemy, że poziom zachorowalności dla jesieni wynosi 1 osoba na 500, co dałoby nam 20 osób rzeczywiście chorych na 10 tys. badanych.
Ile zatem wyników fałszywie pozytywnych odnotowalibyśmy tej jesieni?
Biorąc z tych 10 tys. osób osoby zdrowe, czyli 9980 osoby, czyli prawie całą grupę i wyliczając z tego 2,3 proc. otrzymamy liczbę 230 wyników fałszywie pozytywnych.
Tak więc mamy zaledwie 20 osób rzeczywiście chorych, oraz 250 osób przetestowanych pozytywnie.
Możemy zatem wyobrazić sobie hipotetyczny nagłówek w wiadomościach mówiący o 250 przypadkach zachorowań w danym dniu, choć faktycznych przypadków zachorowań byłoby zaledwie 20.
Rozszerzmy nasza analizę.
To jest pytanie, które wielu z nas zapewne chciałoby zadać swojemu lekarzowi. A mianowicie, jaka jest szansa, że otrzymamy pozytywny wynik oznacza, że naprawdę jestem chory/a. Prawdopodobieństwo to możemy obliczyć biorąc liczbę osób rzeczywiście chorych i dzieląc tę liczbę przez liczbę osób przetestowanych pozytywnie, czyli 250. Otrzymamy wynik 8 proc. szansy na to, że przy wyniku pozytywnym testu wykonanym tej jesieni jesteśmy rzeczywiście chorzy na tę chorobę.
To bardzo, bardzo małe prawdopodobieństwo. Taki wynik daje nam wskaźnik przeszacowania/zawyżania na poziomie 12,5, czyli liczba przypadków jest zawyżona 12,5-krotnie.
Jeśli wykonamy podobna analizę dla sezonu letniego, kiedy przypadków mieliśmy mniej, jakieś 25 proc. mniej, niż jesienią, skok z wartości 1/500 na 1/2000 osób chorych, Korzystając z tych danych, wynik pozytywny testu daje nam ok. 2 procentowe prawdopodobieństwo bycia rzeczywiście chorym. To daje wskaźnik przeszacowania na poziomie bliskim 50.
Kiedy podawano wyniki testów w lecie, co było podstawą odwoływania wielu imprez letnich oraz podejmowania takich a nie innych decyzji administracyjnych, posługiwano się zawyżaną liczbą rzeczywistych przypadków, oczywiście jeśli ufać, że te dane odnośnie testów są rzetelne, zawyżoną ponad 50-krotnie.
Takie liczby mogą napawać opinię publiczną strachem i ułatwić egzekwowanie dowolnych obostrzeń. Pojawił się jednak jeden artykuł, który później wycofano, w którym autorzy próbowali oszacować współczynnik wyników fałszywie pozytywnych, otrzymując wynik 80 proc.
Nawet połowa testów na koronowirusa może być fałszywie pozytywna [Chiny]
Gdybyśmy do tego równania wprowadzili ten współczynnik na poziomie 80 proc, otrzymalibyśmy przeszacowanie 500-krotne przypadków, gdzie wynik byłby fałszywie pozytywny.Ponieważ nie wiemy, ile rzeczywiście wynosi ten wskaźnik, posiłkujemy się tymi danymi statystycznymi. Moim zdaniem, te dane są mocno niedoszacowane jeśli chodzi o poziom błędu tego testu.
Operacja Moonshot
Teraz chciałby zastosować tę analizę do planu (walki z COVID-19) na 2021 rok, który jest wyłożony w dokumentacji planu “Operacja Moonshot”. Oto artykuł w czasopiśmie British Medical Journal, o którym wcześniej wspomniałem.
Operation Moonshot: What do the leaked documents say?
https://www.bmj.com/content/370/bmj.m3558
Mamy tu ciekawą rzecz. David, spójrz proszę na datę publikacji artykułu.
– Tak.
Czy jest to zbieg okoliczności, czy też nie, tego nie wiem. Niemniej jednak, celem Operacji Moonshot jest zwiększenie ilości testów w miesiącach jesiennych tak, by przed 2021 r. osiągnąć poziom określony w dokumencie jako “pełne wdrożenie”, co oznacza sytuację, gdzie wykonuje się 10 mln testów dziennie, co ma w ciągu tygodnia pokryć całą populację Wlk. Brytanii, czyli 67-68 mln mieszkańców.
Jeśli znów skorzystamy z najświeższych danych z września tego roku, gdzie szacunkowa zapadalność na tę chorobę wynosi 1 osoba na 500, to otrzymamy liczbę zakażonych na poziomie 20 tys. osób na mln. To jednak nadal niewielka liczba.
Jeśli jednak spojrzymy na liczbę przypadków testowanych fałszywie pozytywnie, to mamy do czynienia z liczba nieco poniżej 230 tys. wyników fałszywie pozytywnych. Tak więc każdego dnia informowano by nas o 250 tys. nowych przypadków przy czym zaledwie 20 tys. to byłyby przypadki rzeczywistego zachorowania.
Mówimy tu o 230 tysiącach przypadków dziennie, błędnej diagnozy, czyli taką liczbę osób zdiagnozowanych jako chore, choć osoby te są faktycznie zdrowe. To całkiem spora liczba osób.
To sumuje się do 1,5 mln wyników fałszywie pozytywnych każdego tygodnia, co daje jeden przypadek na 43 osoby [w kraju]. Tak więc każdego tygodnia w 2021 r, co 43-cia osoba będzie błędnie oznaczona jako osoba chora na COVID-19, choć osoba ta jest zupełnie zdrowa.
Dalej w ramach tego planu zakłada się, że dane z tych testów będą wykorzystane przy wdrażaniu pewnego rodzaju “cyfrowego paszportu”, który będzie obowiązkowy dla każdego. W paszporcie tym będą zawarte informacje o naszych wynikach z danego tygodnia obok zapewne innych prywatnych informacji medycznych.
Status takiego paszportu będzie determinował twój dostęp do różnorakich usług i aktywności społecznych. Te usługi są wymienione w tym dokumencie, zapisane dokładnie takim językiem, gdzie czytamy: wizyty u lekarza, możliwość wykonywania pracy, możliwość uczestniczenia w imprezach rozrywkowych lub innych, gdzie wyszczególniono zwłaszcza mecze piłkarskie oraz możliwość podróżowania, przy czym wymienia się tu odwiedziny u starszych członków rodziny, co jest jedynym w miarę rozsądnym obostrzeniem.
Wymienia się także podróże lotnicze, a więc nie będziesz miał możliwości odbycia podróży zagranicznej, jeśli nie będziesz miał negatywnego wynik testu. Mówimy tu o tym, że znaczna większość osób testowana pozytywnie otrzyma w istocie wynik fałszywie pozytywny. Wszystkie te osoby w gruncie rzeczy będą na kwarantannie. Jest to duża liczba osób, mówimy tu o 1,5 mln osób w każdym tygodniu, które nie mogą iść do pracy.
– Kary pieniężne za niedostosowanie się do wymogu izolacji w przypadku testu pozytywnego, już teraz są ogromne.
Kiedy dojdziemy do punkty, gdzie możesz wyjść z domu, ale nic nie możesz robić, jeśli nie posiadasz tego paszportu z odpowiednim statusem, a nawet jeśli takowy posiadasz, istnieje duża szansa, że w ciągu roku w pewnym momencie będziesz miał status pozytywny bez względu na to, czy jesteś chory czy zdrowy, czy jak to będzie inaczej nazwane. W swojej istocie ta operacja to nic innego, jak przejaw faszyzmu [totalitaryzmu].
Wyniki fałszywie pozytywne na COVID-19, operacja Moonshot – dr Andrew Kaufman – napisy PL
Dotarliśmy w Polsce do 59% testów pozytywnych w listopadzie, a dzisiaj 35% (i przez ostatnie kilka tygodni odsetek oscyluje w okolicach 35% pozytywnych).
Aktualnie natomiast w UK pozytywnych jest około 1 na 85 osób, a nie 1 na 500 osób, ale zmienili sformułowanie – nie osoby z COVID, tylko osoby z wynikiem pozytywnym.
Jednak żeby udowodnić, że testy są fałszywe jest jedna niewiadoma: od jakiej ilości cykli laboratoria ogłaszają zakażenie? Jeśli byśmy to wiedzieli i połączyli z badaniami pokazującymi, że od 34 cykli 0% osób może zakazić, można udowodnić, że testy dają błędną diagnozę. Wiemy przecież, że stosuje się na świecie testy nawet 45 cykli, które wykrywają nie wiadomo co.
Ilość 1 na 500 dotyczyła okresu letniego, a odnośnie ilości cykli to:
“W tym systematycznym przeglądzie zdolności do hodowli żywego wirusa po pozytywnym teście PCR stwierdzono, że prawdopodobieństwo uzyskania fałszywie pozytywnego wyniku znacznie wzrasta z każdym kolejnym cyklem po 24 cyklu. Po 35 cyklu żadne z badań zawartych w tym przeglądzie nie było w stanie wyhodować żywego wirusa.”
https://pubmedinfo.org/2020/11/21/jak-dokladne-sa-testy-na-covid/
Czy możecie państwo opracować te dane w postaci dokumentu pdf do rozsyłania droga mailową?
Witam.
Nie planowaliśmy robić takiego dokumentu, bo to trzeba indywidualnie dla każdego kraju zrobić, żeby można było używać jako bardzo twardego argumentu w konfrontacji z rózżnej maści urzednikami. No chyba że chodzi o dokształcanie znajomych, to wtedy jest to inna sprawa.
https://www.facebook.com/roman.zielinski.37/posts/1576856972518746
Osoby które miały robiony test PCR na koronawirusa i którym wyszedł wynik pozytywny niech sobie przeczytają to.
Istotne jest liczba cykli PCR, przy której uzyskuje się wynik pozytywny. Jesli jest to 25 cykli lub mniej to możemy mieć prawie 100% pewność że wynik jest POZYTYWNY.
Jesli wynik pozytywny został uzyskany dopiero przy 45 cyklach PCR czy nawet 36 (bo przy mniejszej ilości cykli wynik był ujemny/negatywny) to wynik jest fałszywie dodatni – pewnośc że wynik jest fałszywie dodatni jest na poziomie 97%.
https://www.researchgate.net/publication/346483715_External_peer_review_of_the_RTPCR_test_to_detect_SARS-CoV-2_reveals_10_major_scientific_flaws_at_the_molecular_and_methodological_level_consequences_for_false_positive_results
“The number of amplification cycles (less than 35; preferably 25-30 cycles); In case of virus detection, >35 cycles only detects signals which do not correlate with infectious virus as determined by isolation in cell culture [reviewed in 2]; if someone is tested by PCR as positive when a threshold of 35 cycles or higher is used (as is the case in most laboratories in Europe & the US), the probability that said person is actually infected is less than 3%, the probability that said result is a false positive is 97%”
po angielsku: Mam pozytywny wynik testu i co w związku z tym? https://www.youtube.com/watch?v=Lk64Zwcj3W8
dr Antony Fauci o PCR https://www.youtube.com/watch?v=a_Vy6fgaBPE&t=260s