Weryfikowanie weryfikatorów faktów – Historia Snopes według Daily Mail – Kalev Leetaru
22 grudnia 2016
Wczoraj wieczorem kolega przesłał mi artykuł z Daily Mail i zapytał, czy to może być prawda. Artykuł, o którym mowa, demaskuje Snopes.com, stronę weryfikującą fakty, z której korzystają dziennikarze i obywatele na całym świecie oraz jedną ze stron, z którą ostatnio współpracę nawiązał Facebook, aby weryfikować prawdziwość wiadomości na swojej platformie. Artykuł z Daily Mail przedstawia szereg zarzutów na temat kierownictwa i organizacji strony, opierając się w dużej mierze na postępowaniu w sprawie kontrowersyjnego rozwodu założycieli strony i wyrażając wątpliwości, czy stronę można traktować jako zaufanego i neutralnego arbitra w kwestiach “prawdy.”
Rozumienie pojęcia prawdy w różnych systemach sterowania społecznego – Józef Kossecki
Kiedy po raz pierwszy przeczytałem artykuł w Daily Mail, od razu zrodziło się we mnie podejrzenie, że sama historia to z pewnością “fake news”, bo biorąc pod uwagę, jak druzgocące przedstawione są zarzuty i zważywszy na to, jak powszechnie ze Snopes.com korzystali dziennikarze, jeżeli którykolwiek z zarzutów byłby prawdziwy, ktoś już o tym by napisał, a firmy takie jak Facebook nie współpracowałyby z nimi. Zauważyłem też, że mimo iż artykuł był online od kilku godzin, żaden i innych najważniejszych serwisów z wiadomościami nie opisał tej historii, co zwykle jest wyraźną oznaką fałszywej lub wprowadzającej w błąd informacji. Jednak równocześnie wyglądało na to, że Daily Mail pozyskał swoje informacje z serii e-maili i innych dokumentów ze sprawy sądowej, przy tym niektóre z nich zostały umieszczone w artykule i, co chyba najdziwniejsze, ani Snopes, ani jego szefowie nie umieścili na swojej stronie ani w mediach społecznościowych żadnego oświadczenia, zaprzeczającego tej historii.
Z pozoru wyglądało to jak klasyczny przykład fake news – skandaliczna i chętnie przekazywana historia, z wyglądającymi na oficjalne dokumentami i źródłami, a jednak nie wspomniana nawet przez żadne inne najważniejsze serwisy. Sam powiedziałem koledze, że nie wiem, co o tym myśleć. Czy było to całkowicie sfabrykowane przez niezadowolony cel Snopesa, czy naprawdę piorunujące zdemaskowanie i ściągnięcie zasłony z jednej z najbardziej szanowanych i znanych marek weryfikujących fakty?
Tak naprawdę jedna z moich pierwszych myśli po przeczytaniu tego artykułu była taka, że właśnie w taki sposób społeczność “fake news” walczy z weryfikacją faktów – sącząc kropla po kropli fałszywe albo wprowadzające w błąd piorunujące historie, żeby zdyskredytować i rzucić wątpliwości na osoby weryfikujące fakty.
Film Zrobieni w bambuko [Hoaxed] – Mike Cernovich
W świecie kontrwywiadu nazywa się to “gąszczem luster” – to tworzenie chaotycznego środowiska informacyjnego, które tak doskonale miesza ze sobą prawdę, półprawdę i fikcję, że nawet najlepsi nie są w stanie określić, co jest, a co nie jest prawdziwe.
Weryfikowanie weryfikatorów faktów
Dlatego, kiedy zwróciłem się do Davida Mikkelsona, założyciela Snopesa, o komentarz, spodziewałem się, że odpowie długim e-mailem, w typowym dla Snopesa formacie, punkt po punkcie całkowicie obalając każdy z zarzutów, który pojawił się w artykule Daily Mail i przekreślając go jako komunikaty wprowadzające w błąd [fake news].
Byłem zatem niesamowicie zaskoczony, kiedy otrzymałem od Davida jednozdaniową odpowiedź, która w całości brzmiała
“Z przyjemnością z panem porozmawiam, jednak mogę odnieść się tylko ogólnie do niektórych aspektów, ponieważ nie mogę omawiać szczegółów mojego rozwodu ze względu na warunki wiążącego porozumienia ugodowego.”
To mnie absolutnie zaskoczyło. Oto jedna z najbardziej szanowanych na świecie organizacji weryfikujących fakty, która wkrótce ma stać się ostatecznym arbitrem w kwestii “prawdy” na Facebooku, mówi, że nie może zareagować na wniosek o weryfikację faktu z powodu umowy o zachowaniu tajemnicy.
W skrócie, kiedy ktoś spróbował zweryfikować prawdziwość weryfikatora faktów, odpowiedź można sprowadzić do słów “to tajemnica.”
Nie sposób przecenić, jak bardzo jest to anty etyczne w świecie weryfikowania faktów, w którym absolutna otwartość i przejrzystość są niezbędnymi warunkami zaufania. Jak organizacja weryfikująca fakty, taka jak Snopes, może oczekiwać, że opinia publiczna im zaufa, skoro sami, wywołani do odpowiedzi reagują w taki sposób, że nie reagują.
Kiedy przedstawiłem Davidowi zestaw kolejnych wyjaśniających pytań, na niektóre odpowiedział, a na niektóre nie. Co szczególnie interesujące, naciskany na temat zarzutów Daily Mail, że co najmniej jeden z pracowników Snopesa ubiega się o stanowisko polityczne, a to oznacza co najmniej potencjalną stronniczość w sprawdzanych przez Snopes faktach, David odpowiedział
“To raczej oczywiste, że każdy, kto kiedykolwiek ubiegał się (albo piastował) stanowisko polityczne, robił to w ramach jakiejś przynależności partyjnej i w którymś momencie powiedział coś krytycznego na temat swoich oponentów i/lub innych polityków. Czy to oznacza, że każdy, kto kiedykolwiek ubiegał się o urząd, jest osobą ewidentnie nieodpowiednią do tego, aby mieć powiązania z przedsięwzięciem weryfikującym fakty, w jakimkolwiek zakresie?”
To naprawdę fascynująca odpowiedź jak na organizację weryfikującą fakty, która szczyci się swoją rzekomą bezstronnością. Pomyśl o tym w ten sposób – a co, gdyby istniała organizacja weryfikująca fakty, której wszyscy weryfikatorzy należeliby do szeregów Breitbart i Infowars? Większość liberałów najprawdopodobniej zlekceważyłaby taką organizację jako stronniczą i nieobiektywną.
I podobnie, organizacja, której weryfikatorzy pochodziliby z Occupy Democrats i Huffington Post, mogłaby być odrzucona przez konserwatystów jako stronnicza i nieobiektywna. Tak naprawdę, kiedy dziś rano poprosiłem kilku kolegów o opinię w tej sprawie, jednomyślnie odpowiedzieli, że osoby o wyraźnie deklarowanych poglądach politycznych bez względu na stronę, nie powinni wchodzić w skład organizacji weryfikującej fakty i wszyscy błędnie założyli, że Snopes uważałby tak samo i że stosuje ogólną politykę przeciwną zatrudnianiu jako weryfikatorów osób stronniczych.
Tak naprawdę to jest powód, dlaczego organizacje weryfikujące fakty muszą być przejrzyste i otwarte. Jeżeli organizacja taka jak Snopes uważa, że w porządku jest zatrudnianie osób stronniczych, które ubiegają się o stanowisko publiczne z ramienia jakiejś konkretnej partii politycznej i zatrudniają ich jako weryfikatorów faktów, przy czym istnieje wysokie prawdopodobieństwo otrzymywania pytań o to, na ile to zaważy na materiałach zgodnych lub przeciwnych ich poglądom, to jak właściwie mogą oczekiwać, że będą występować w roli neutralnych arbitrów prawdy?
Innymi słowy, niektórzy republikanie mocno wierzą, że zmiana klimatu to nieprawda i że ludzie w żaden sposób nie są odpowiedzialni za zmiany klimatyczne. Osoby ze środowisk naukowych mogłyby się sprzeciwiać temu, żeby republikanin weryfikował fakty na temat zmian klimatycznych na Snopes i oznaczał każdy artykuł na temat badań naukowych związanych ze zmianą klimatu jako fake news. Jednak nie mamy żadnego sposobu, żeby się dowiedzieć, czy weryfikatorzy na Snopes są bezstronni – po prostu musimy zaufać, że poglądy strony na to, czym jest neutralność, są takie same jak nasze.
Kiedy poprosiłem o komentarz na temat konkretnych szczegółowych kryteriów, jakie Snopes stosuje do sprawdzania kandydatów i decydowania, kogo z nich zatrudnić jako weryfikatora, ku mojemu zaskoczeniu David wymigał się, mówiąc jedynie, że strona szuka kandydatów na wszystkich polach i z różnymi umiejętnościami. Nie podał absolutnie żadnych szczegółów w jakikolwiek sposób odnoszących się do procesu doboru współpracowników i tego, jak Snopes ocenia potencjalnych pracowników. David nie zareagował również na kolejne e-maile z pytaniami, czy w ramach procesu doboru pracowników Snopes zleca kandydatom weryfikację prawdziwości zestawu artykułów, żeby ocenić ich tok rozumowania i umiejętność wyszukiwania informacji po to, żeby zdobyć pewien wgląd w ich proces myślowy.
Naprawdę nie spodziewałem się tego, bo założyłem, strona weryfikująca fakty o takiej renomie jak Snopes posiada na piśmie szczegółowy proces oceny nowych weryfikatorów, który obejmuje wykonanie weryfikacji faktów oraz zawiera długą listę pytań, które ocenią ich umiejętności identyfikowania potencjalnych lub domniemanych konfliktów interesów i pracy pomimo potencjalnych uprzedzeń.
Co jeszcze bardziej zaskakujące, mimo że zapytałem w dwóch osobnych e-mailach o to, jak Snopes ocenia swoich weryfikatorów i czy przeprowadza wewnętrzną i porównawczą ocenę wiarygodności, David odpowiedział jedynie, że weryfikatorzy współpracują ze sobą, a nie zareagował na następne prośby o szczegóły ani nie odpowiedział, czy Snopes stosuje jakiś rodzaj oceny punktowej czy proces bieżącego sprawdzania w celu oceny weryfikatorów.
To budzi wyjątkowo poważne obawy co do wewnętrznego działania Snopesa i co do tego, dlaczego nie jest bardziej rozmowny w kwestiach procesu oceny. Twierdzenie, że skoro nad artykułem pracuje wielu weryfikatorów, to nie ma żadnych obaw co do wiarygodności, to fałszywy argument, który świadczy o niepokojącym braku zrozumienia, czym jest wiarygodność i dokładność. Wyobraźmy sobie zespół 50 zagorzałych przeciwników zmian klimatycznych, pracujących wspólnie nad obaleniem nowego badania naukowego, wskazującego na ścisły związek między zanieczyszczeniami przemysłowymi a zmianami klimatu. Bardzo duży rozmiar zespołu nie zrekompensuje braku różnorodności poglądów. Mimo to David nie skomentował tego, w jaki sposób Snopes wyraźnie wymusza różnorodność opinii w swoich zespołach sprawdzających fakty ad hoc.
Wyraźna organizacja zadań z oceną pracowników musi regularnie sprawdzać dokładność i powtarzalność wyników generowanych przez oceniających, nawet jeżeli współpracują ze sobą. Zwykle oznacza to, że każdy weryfikator albo zespół weryfikatorów regularnie otrzymuje do weryfikacji taki sam artykuł, a później porównuje się wyniki grup. Jeżeli jedna osoba albo grupa regularnie generuje wyniki inne niż pozostali, należy sprawdzić, dlaczego. I podobnie, osoba lub grupa okresowo otrzymuje tę samą albo prawie identyczną historię sprzed kilku miesięcy, żeby sprawdzić, czy zostanie oceniona tak samo jak poprzednim razem – to pozwala sprawdzić, czy weryfikatorzy są spójni w swojej ocenie.
Bardziej niepokojące jest to, że zwyczajnie nie wiemy, kto brał udział w weryfikacji prawdziwości konkretnego faktu. David zaznaczył, że w Snopes “ten proces jest w dużym stopniu oparty na współpracy, a w pracy nad jednym artykułem może brać udział kilka różnych osób”, ale że “że wynik jest zwykle przypisywany temu, kto napisał wstępny projekt.” David nie zareagował na prośbę o komentarz, dlaczego Snopes wymienia tylko jednego autora przy każdej weryfikacji, a nie dodaje rubryki z podziękowaniami, w której wymienione byłyby wszystkie osoby, które przyczyniły się do weryfikacji danego faktu.
Można by dać argument, że gazety również nie wymieniają swoich weryfikatorów pod artykułami. Jednak w gazetach podział zadań jest taki, że weryfikacja zazwyczaj jest czynnością redakcyjną, ponownym sprawdzeniem tego, co napisał reporter. W Snopes weryfikacja faktów to podstawowa czynność przy artykule i dlatego, jeżeli bierze w niej udział wiele osób, dziwi, że w ogóle nie wspomina się o nich, skoro w gazetach wymienia się wszystkich reporterów, którzy wzięli udział w napisaniu historii. To nie tylko pozbawia te osoby zasług, ale, co być może ważniejsze, uniemożliwia podmiotom zewnętrznym sprawdzenie, kto wziął udział w weryfikacji i dopilnowanie, że weryfikatorzy, którzy silnie identyfikują się za lub przeciwko określonemu tematowi, nie są wyznaczani do weryfikacji tych tematów, aby zapobiec wystąpieniu konfliktu interesów albo stronniczości.
Jeżeli wynika to z troski o prywatność lub bezpieczeństwo weryfikatorów, strona mogłaby po prostu używać ich imion i inicjałów nazwisk albo pseudonimów. Posiadanie głównego wykazu wszystkich weryfikatorów, biorących jakikolwiek udział w weryfikowaniu danego faktu pomogłoby zapewnić większą przejrzystość procesu weryfikacji faktów oraz wewnętrznej kontroli Snopesa nad konfliktami interesów i stronniczością.
David nie zareagował również na prośbę o komentarz, dlaczego weryfikacje Snopesa rzadko wspominają, że dotarły do autorów sprawdzanego artykułu, aby poznać ich wersję. Naprawdę, Journalism 101 uczy, że kiedy piszesz artykuł, prezentujący kogoś lub coś w negatywnym świetle, musisz dać mu szansę na odpowiedź i przedstawienie swojej wersji tej historii. Zamiast tego Snopes zwykle koncentruje się na opisanych w artykule wydarzeniach i kontaktuje się z osobami i podmiotami wymienionymi w danej historii, ale weryfikacje Snopesa zwykle nie wspominają, że kontaktowano się z autorami artykułów w sprawie tych zdarzeń, żeby sprawdzić, czy ci dziennikarze stwierdzą, że mają dodatkowe materiały potwierdzające, być może ujawnione im nieoficjalnie.
Krótko mówiąc, w tych przypadkach Snopes wykonuje “zdalną weryfikację faktów”, oceniając wiadomości bez proponowania autorom szansy na komentarz. David nie zareagował na prośbę o komentarz w tej sprawie ani dlaczego strona nie posiada zakładki umożliwiającej autorom historii oznaczonych przez Snopes jako fałszywe odwołanie się i zakwestionowanie tej oceny, nie zareagował też na prośbę o dostarczenie większej ilości szczegółów w kwestii tego, czy Snopes posiada pisemny oficjalny proces odwoławczy albo w jaki sposób radzi sobie z takimi wnioskami.
Reasumując, zwyczajnie nie wiemy, czy historia opisana w Daily Mail jest całkowicie nieprawdziwa, całkowicie prawdziwa, czy gdzieś pomiędzy. Sam Snopes nie opublikował oficjalnej odpowiedzi na ten artykuł, a jego założyciel David Mikkelson odpowiedział w drogą mailową, że nie może odnieść się do wielu zarzutów ze względu na klauzulę poufności w ugodzie rozwodowej. To tworzy głęboko niepokojącą sytuację, w której ktoś, kto próbuje zweryfikować weryfikatora, otrzymuje odpowiedź, która znaczy tyle, co “to tajemnica.” Poza tym odpowiedzi Davida w kwestii zatrudniania głęboko stronniczych weryfikatorów i jego brak odpowiedzi na temat procedur sprawdzania i oceny, przedstawiają głęboko niepokojący obraz tajemniczej czarnej skrzynki, która działa jako ostateczny arbiter prawdy, jednak ujawnia bardzo niewiele na temat własnych wewnętrznych działań. To dokładnie takie samo podejście, jakie stosował Facebook w przypadku swojego poprzedniego zespołu Trending Topics, a ostatnio wobec zasad dotyczących mowy nienawiści (firma nie odpowiedziała na prośbę o komentarz).
Z zewnątrz Dolina Krzemowa wygląda jak lśniąca wieża technologicznej doskonałości. A jednak kiedy odsłaniamy kurtynę, widzimy, że za tą błyszczącą fasadą znajduje się magazyn dobrych, staroświeckich istot ludzkich, które wciąż są słabe i omylne, tyle że ich rezultaty są teraz wymuskane połyskiem skomputeryzowanej nieomylności. Nawet moi koledzy, pracujący w dziennikarskiej społeczności i z natury sceptycznie, założyli, że Snopes musi mieć rygorystyczne procedury sprawdzające, stałą ocenę porównawczą i wewnętrzną, bieżące sprawdzanie i misję pełnej przejrzystości. A jednak prawda jest taka, że zwyczajnie nie mamy wglądu w wewnętrzne działania tej organizacji i jej założyciela, który odmawia rzucenia większego światła na te działania dla potrzeb niniejszego artykułu.
Bez względu na to, czy artykuł Daily Mail jest prawdziwy w kwestii swoich zarzutów wobec Snopes, to z mojej korespondencji z założycielem Snopesa wyłania się co najmniej obraz doskonałej czarnej skrzynki, prezentującej błyszczącą okleinę doskonałego arbitra prawdy, ale jednak bez żadnych informacji na temat swoich wewnętrznych działań. O ile eksperci do spraw technologii potępiają czarne skrzynki algorytmów, które coraz bardziej kontrolują firmy takie jak Facebook, to zapomnieli, że nawet obsługiwane przez ludzi strony nie dają nam dużego wglądu do tego, jak działają.
W końcu oczywiste jest, że zanim pospieszymy się z powierzeniem rozstrzygania, co jest “prawdą” na Facebooku, organizacjom weryfikującym fakty takim jak Snopes, powinniśmy dużo lepiej rozumieć, jak działają od wewnątrz, a ich praca powinna być bardziej transparentna.
Źródło: The Daily Mail Snopes Story And Fact Checking The Fact Checkers
Zobacz na: Obalacze obaleni: Kto weryfikuje weryfikatorów faktów?
Społeczne procesy poznawcze – Józef Kossecki
Walter Lippmann – ojciec współczesnego dziennikarstwa
Jak pisać o szczepionkach – poradnik dla dziennikarzy i felietonistów – Jefferey Jaxen