Sygnalista w sprawie szczepionki MMR [Stephen Krahling]
9 Marzec 2025
Sharyl Attkisson: Witam w programie Full Measure. Nazywam się Sharyl Attkisson. Na początek niesamowita historia ciągnąca się już 25 lat. Jej bohaterką to szczepionka MMR podawana amerykańskim dzieciom w dwóch dawkach. Mało kto zna tę kontrowersyjna historię, która wyszła na światło dzienne za sprawą naukowca o nazwisku Stephen Krahling, który pracował dla koncernu Merck nad projektem o nazwie „Protocol 7” (Protokół 7) i znalazł się w unikalnej pozycji, by zostać sygnalistą i podzielić się swoją wiedzą.
W szerszej perspektywie jego zeznania pokazują, o jak wielu rzeczach większość z nas nie ma pojęcia, jeśli chodzi o preparaty wstrzykiwanie niemalże wszystkim naszym dzieciom. Stephen Krahling zajmował się naukowo badaniami nad nowotworami, kiedy Merck go zatrudni na stanowisko wirusologa w 1999 r. wtedy właśnie znalazł się w samym centrum sytuacji kryzysowej w korporacji.
Stephen Krahling: Kiedy stawiłem się do pracy w Merck, korporacja stała w obliczu potencjalnej konieczności wycofania produktu z rynku i nie była to sytuacja do rutynowego przedyskutowania, lecz kryzys o rozmiarach katastrofy.
S.A.: Kryzys związanym z popularną szczepionką MMR produkcji Merck wynikał z podejrzenia jej wadliwości.
Stephen Krahling: Dla nich oznaczało to koniec świata. Tylko wyobraź sobie, że gdyby musieli wycofać ten produkt, musieliby powiedzieć to milionom rodziców dzieci, którym podano produkt niespełniający norm, poinformować ich o tym fakcie, musieliby wycofać produkt z rynku, że nie potrafili rozwiązać problemu wadliwości, więc zmuszeni są zaprzestać sprzedaży produktu.
S.A.: By zrozumieć rolę Krahlinga w tym skandalu, musimy wiedzieć, jak zaprojektowana została ta szczepionka.
– Szczepionka MMR to jedna z tych szczepionek zawierających żywe wirusy, nie wszystkie szczepionki są szczepionkami żywymi, których funkcja, jeśli poprawnie to referuję, jest dostarczenie do organizmu żywego wirusa w celu wywołania odpowiedzi immunologicznej.
Stephen Krahling: Owszem, wszystkie 3 wirusy są wirusami żywymi.
S.A.: Przy czym jest określona granica, dolna i górna, wymagane minimum dawki wirusa oraz maksimum tak, by szczepionka był skuteczna i bezpieczna.
Stephen Krahling: Tak, ta maksymalna granica, ilość wirusa w szczepionce musi gwarantować bezpieczeństwo dla zdrowia, a dolna granica musi być na tyle wystarczająca, by preparat był skuteczny. Produkt musi balansować między oboma tymi kryteriami. Zatem nie może zawierać on mniejszej ilości cząsteczek żywego wirusa i jednocześnie nie może wykraczać poza maksimum.
S.A.: Choć szczepionka MMR była szeroko stosowana w lata 70-tych, w latach 80-tych wybuchały epidemia odry, świnki i różyczki wśród wielu zaszczepionych dzieci i młodych osób dorosłych. Dla przykładu, w roku 1985 w liceum w stanie Illinois odnotowano 69 przypadków przy poziomie wyszczepialności na poziomie 99,7 proc. CDC zarekomendowało, by wszystkie dzieci otrzymały drugą dawkę szczepionki MMR. Ale sprawa się skomplikowała dla Merck w drugiej połowie lat 90-tych, kiedy FDA dokonała przeglądu szczepionek i okazało się, że skuteczność szczepionki MMR spadała wraz ze zbliżaniem się do terminu przydatności. FDA zarekomendowało Merck, by zwiększyć dawkę wirusa we fiolce, w procesie zwanym przepełnieniem tak, by szczepionka zachowała swoją skuteczność przez 2-letni okres przydatności. Merck zaczął modyfikować swoje szczepionki w na początku pierwszej dekady XXI wieku i korporacja czyni tak po dzień dzisiejszy.
Stephen Krahling: Problem polegał na tym, że wirus wraz z upływem czasu tracił swoje właściwości, stąd Merck obliczył, że muszą zwiększyć dawkę wirusa w szczepionce tak, by szczepionka zachowała skuteczność, gdyż FDA stała twardo na stanowisku, że zabroni sprzedaży szczepionki, gdy ta nie będzie spełniać kryteriów specyfikacji produktu. Koncern Merck zatem nie miał wyjścia i musiał sięgnąć po proces zwany przepełnieniem, co w zasadzie polega na tym samym, co gdyby do szklanki nalać zbyt dużo wody i ta się rozleje. Zwiększono dawkę wirusa, wirusów w szczepionce MMR.
S.A.: W ten sposób nawet przy degradacji wirusa szczepionka zachowywała wyznaczone minimum skuteczności przez cały okres przydatności?
Stephen Krahling: Dokładnie tak.
S.A.: Ale co w przypadku, gdyby ktoś otrzymał tę szczepionkę, na przykład tydzień po produkcji, zanim doszło do degradacji wirusa?
Stephen Krahling: Osoba taka otrzymałaby bardzo wysoką dawkę wirusa.
S.A.: Z jakimi problemami możemy mieć do czynienia w przypadku otrzymania zbyt wysokiej dawki żywego wirusa w szczepionce? Czy to potencjalne zagrożenie dla zdrowia pacjenta?
Stephen Krahling: Oczywiście.
S.A.: Wewnętrzne dokumenty Merck wskazują, że koncern zdawał sobie sprawę z problemu, że szczepionka zachowuje swoją skuteczność zaledwie przez rok, czytamy w dokumentacji sądowej, lecz nie poinformowano o tym FDA. FDA wystosowała szereg ostrzeżeń wobec koncernu Merck, że koncern wypuścił na rynek ponad 23 mln fiolek szczepionki MMR, która może nie spełniać kryteriów skuteczności. Na szali wisiało odebranie koncernowi licencji na sprzedaż szczepionki i przyszłe kontrakty rządowe warte miliardy dolarów. Według słów Krahlinga, nawet w przypadku przepełnienia, wirus świnki wciąż degenerował się zbyt szybko. W związku z tym Merck wystartował z projektem o nazwie „Protocol 7”. Jego celem było pokazanie, że szczepionka MMR był skuteczna pomimo mniejszej dawki wirusa świnki, by Merck w ten sposób nie musiał wycofać z rynku milionów fiolek szczepionki.
– Musiano wykazać, że mniejsza dawka wirusa, którą otrzymali klienci czy otrzymałyby dzieci, musiano pokazać, że szczepionka wciąż jest skuteczna.
Stephen Krahling: Tak.
S.A.: Krahlinga oddelegowano do pracy przy projekcie „Protocol 7”. Jak twierdzi, nie ważne, co on i jego koledzy badacze próbowali, nie byli w stanie sprawić, by szczepionka MMR z niższą dawką wirusa spełniała standardy FDA. Największym zaskoczeniem był moment, kiedy wysokiej rangi przedstawiciel Merck kazał im „fabrykować dane”, by te wyglądały pozytywniej.
Stephen Krahling: Powiedziano nam, byśmy wymazywali dane i wpisywali je na nowo.
S.A.: Czyli… Byśmy mieli jasność, kazano wam fałszować dokumentację.
Stephen Krahling: Dokładnie i to w najbardziej prostacki sposób. Daj spokój. Wymazywanie danych? Kto się na to zgodzi? Powiedziałem, że tego nie zrobię. To nie tak, że jeden z nas się wyłamał. To był bunt na pokładzie. Było nas sześcioro, nikt z nas na to się nie godził. Kiedy szef kazał im zmienić dane, dwoje praktykantów po prostu zrobiło kopię oryginalnych danych i dostarczyli je mnie. Powiedzieli mi, że przełożony zmienił ich wyniki, a oto kopia oryginału. Zbieraliśmy dowody.
S.A.: Kto zgłosił tę sprawę do FDA?
Stephen Krahling: To byłem ja.
S.A.: W roku 2001 Krahling zawiadomił FDA o niszczeniu danych badawczych, że Merck „wprowadził nieuczciwą politykę” w celu pokazania, że szczepionka MMR jest skuteczniejsza, niż w rzeczywistości. Był zaskoczony brakiem odpowiedzi ze strony FDA na wiele tygodni po zgłoszeniu. Kiedy czekał na odpowiedz, odbył spotkanie z wysoko postawionym pracownikiem Merck, który wtedy nie wiedział, że Krahling już wcześniej zgłosił sprawę do FDA.
Stephen Krahling: Powiedziałem mu, że zgłoszę sprawę do FDA jeśli nie powie mi, jakie jest naukowe uzasadnienie tych działań. Odpowiedział mi, że to decyzja biznesowa i nie leży to w moich kompetencjach. Pomyślałem sobie, że w porządku, a kiedy wyszedłem ze spotkania, wtedy ten facet z działu kadr [HR] krzyczał w drzwiach, że jeśli zgłoszę to do FDA, to pójdę do więzienia. Następnego dnia, gdy przyszedłem do pracy, dyrektor laboratorium pojawił się w pracy wcześniej i zaczął wszystkie płytki z wirusami, które FDA mogła sprawdzić, zaczął je wszystkie utylizować. Niszczył dowody. Wtedy wiedziałem, że muszę natychmiast skontaktować się z FDA, by natychmiast wysłali ludzi i zrobili to, co do nich kurwa należy.
S.A.: W wyniku zawiadomień Krahlinga FDA faktycznie przeprowadziła inspekcję. Audyt potwierdził, że „arkusze z danymi do sprawdzenia wątpliwych wyników oraz ponownych testów nie potwierdziły wyników” oraz że „surowe dane zostały zmienione bez uzasadnienia”. Ku zaskoczeniu Krahlinga, żadne z tych odkryć nie wzbudziło w FDA podejrzeń co do uczciwości Merck w kwestii produkowanych szczepionek. Jednak jego los został przypieczętowany. Odsunięto go od projektu „Protocol 7” i niedługo po tym złożył rezygnację. W roku 2010, Krahling wraz z byłą współpracowniczką [Joan Wlochowski] z Merck złożyli pozew sądowy przeciwko Merck na podstawie ustawy o sygnalistach.
Zarzucają koncernowi, że wprowadził w błąd CDC, największego nabywcę szczepionek oraz zdefraudował pieniądze podatników poprzez „świadome pomijanie, ukrywanie oraz wprowadzanie w błąd odnośnie istotnych informacji dotyczących szczepionki przeciwko śwince”.
Dr David Kessler, dyrektor FDA za kadencji prezydenta Clintona i Georga W. Busha, został powołany w roli eksperta sądowego w sprawie przeciwko Merck. W 800-stronicwoej dokumentacji sądowej czytamy, że Kessler kilka razy zaznacza, że specyfikacja szczepionka MMR produkcji Merck „wprowadza w błąd” oraz że szczepionka zawierała „niedozwolone składniki”.
Postawił również pytanie, czy to nie niska skuteczność szczepionki MMR jest winna epidemii świnki wśród osób zaszczepionych. Sprawa toczyła się całe 14 lat i wreszcie ujrzała swój finał w zeszłym roku. Sąd ostatecznie oddalił sprawę podając w uzasadnieniu, że CDC miała świadomość nadużyć oraz problemu skuteczności, a pomimo to zakupiono szczepionkę, stąd nie popełniono przestępstwa defraudacji środków publicznych. „Wadliwe dane dotyczące skuteczności szczepionki Merck oraz przy testowaniu w ramach Protocol 7, nie wpłynęły na decyzję CDC co do zakupu szczepionki MMR”, twierdzi sąd. „CDC miała wiedzę na podstawie własnych badań, że szczepionka wykazywała mniejszą skuteczność w praktyce niż w badaniach klinicznych, pomimo tego CDC kontynuował zakup szczepionki i rekomendował jej stosowanie”.
Stąd nie doszło do defraudacji środków rządowych i publicznych. Przedstawiciele Merck odmówili rozmowy oraz udzielenia odpowiedzi na pytania, ale w przekazanym oświadczeniu napisano, że „Merck dochował standardów transparentności wobec FDA i w pełni współpracowano z organami, że szczepionka MMR została właściwie oznaczona, że Merck odrzucał i nadal odrzuca zarzuty pozywającego, a także, że Merck ściśle współpracował z FDA w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. Co najważniejsze, Merck zwiększył skuteczność szczepionki MMR tak, by zagwarantować jej skuteczność przez cały okres przydatności”. Tymczasem wybuchały kolejne epidemie świnki.
Dla przykładu, w roku 2020 CDC wydało oświadczenie, że większość zachorowań w epidemii w 6 stanach dotyczyła osób w pełnie zaszczepionych.
„Fakt ten każę zadać pytanie o słabnącą odporność po przyjęciu szczepionki przeciwko śwince w dzieciństwie”, czytamy w jednej z konkluzji badaczy. Na szczęście, jak podaje CDC, świnka ma łagodny przebieg i choroba ustaje po 2 tygodniach. Do rzadkich powikłań należą utrata słuchu oraz zapalenie mózgu, zapalanie potencjalnie skutkujące śmiercią. Są to zresztą potencjalne powikłania w przypadku szczepionki MMR. Zdaniem Krahlinga, ani rodzice, ani nawet lekarze nie są w stanie dowiedzieć się, jaka dokładanie dawka żywego wirusa znajduje się w szczepionce MMR w momencie jej podania.
Stephen Krahling: Jeśli mówimy o świadomej zgodzie, jakie informacje powinniśmy posiadać? Powinniśmy otrzymać informację o składzie, o dawce oraz że te składniki i dawki zostały przetestowane w badaniach klinicznych z których wynika, że produkt jest skuteczny i bezpieczny. W przypadku tej szczepionki nikt nie jest w stanie tego stwierdzić. Może to jest najwspanialsza szczepionka na świecie, może i jest skuteczna i bezpieczna, ale gdy pytam o dawkę wirusa i nie jesteś w stanie mi odpowiedzieć, to mamy problem. Dla mnie to jest problem.
S.A.: Przedstawiciele Merck zapewniają, że szczepionka MMR-2 dostępna jest od ponad 50 lat a o jej wartości dla zdrowia publicznego świadczy spadek zachorowań na te choroby wieku dziecięcego. Dla zainteresowanych tematem, zapraszam na mój podcast Full Measure: After hours.
Zobacz na: Zeznania Stanley’a Plotkina pod przysięgą – cz. 1
Odra w prasie i książkach, zanim pojawiła się szczepionka przeciw odrze
Immunogenność i bezpieczeństwo szczepionki przeciwko odrze, śwince i różyczce podawanej jako pierwsza dawka dzieciom w wieku od 12 do 15 miesięcy: badanie zgodności partii szczepionki z randomizacją typu non-inferiority [Nie-Niższe] fazy III