Wywiad: Zach Vorhies – Informator z Google – Del Bigtree
Del Bigtree: Raz na jakiś czas ujawnia się informator, ktoś kto podaje nam informacje o jakich do tej pory nie słyszeliśmy. Może to podejrzewaliśmy, może widzimy to na własne oczy, jednak każdy mówi nam, że oszaleliśmy. Lecz tym razem, dzisiaj, w tym programie, gościmy autentycznego informatora, informatora z Google. Po raz pierwszy zdemaskował, ujawnił to co wie dla Project Veritas. Wyglądało to w ten sposób.
Informator (Zach Vorhies): Nie są obiektywnymi źródłami informacji, są wysoce stronniczą machiną polityczną, która jest zdeterminowana, by nie pozwolić komuś takiemu jak Donald Trump ponownie dojść do władzy.
Narrator: Informator z Google wychodzi z cienia publikując tym razem obszerny zbiór godnych uwagi, poufnych dokumentów Google, które demaskują stronniczość polityczną firmy Google i przerażająco postępacką agendę społeczną. To było 24 czerwca. Project Veritas wszczął postępowanie wyjaśniające, które obejmowało wywiad przeprowadzony z informatorem z Google, Zachiem Vorhiesem, podczas którego jego twarz skrywał cień. W ciągu kilku dni firma Google zaczęła się nim interesować.
Zach Vorhies: Nagle otrzymałem list od firmy Google, w którym zasugerowano mi, że wiedzieli co zrobiłem.
Narrator: Wewnętrzne dokumenty firmy Google, wspomniane w tej historii, które zostały nam przekazane przez Pana Vorhiesa rozbrzmiały echem w korytarzach Kongresu.
Debbie Lesko: W materiale wideo Project Veritas, który obejrzałam wczoraj, twierdzą, że istnieją wewnętrzne dokumenty firmy Google, których zdjęcia umieścili w tym materiale. Oto treść komunikatu:
“Wyobraź sobie na przykład, że zapytanie o obraz w wyszukiwarce Google dla dyrektorów zarządzających pokazuje w głównej mierze mężczyzn. Nawet gdyby były faktycznie dokładnym przedstawieniem rzeczywistości byłaby to algorytmiczna niesprawiedliwość.
W niektórych przypadkach właściwym zachowaniem może być nie podejmowanie żadnych działań gdy system trafnie wpływa na obecną rzeczywistość, podczas gdy w innych przypadkach pożądanym zachowaniem może być zastanowienie się nad tym jak moglibyśmy pomóc społeczeństwu w osiągnięciu bardziej sprawiedliwego stanu rzeczy dzięki interwencji w produkt”.
Co to oznacza Panie Slater?
Zach Vorhies: Co mają przez to na myśli?
Derek Slater: Tak więc, chcą działać jak stróże pomiędzy użytkownikiem a treścią, do której próbują się dostać.
James O’Keefe: Oto kolejny z tych dokumentów, które Pan nam upublicznił. Ta konkretna czarna lista pokazuje, które z nowych stron nie wyświetlą się pod paskiem wyszukiwania gdy ludzie szukają informacji na telefonach z systemem Android.
Zach Vorhies: Złożenie przez nich przysięgi i mówienie, że te czarne listy nie istnieją jest co najmniej obłudne. W najgorszym przypadku jest to krzywoprzysięstwo. Gdybym tego nie zrobił, wówczas musiałbym z tym żyć do końca mojego życia. Ludzie nie zrozumieją o czym mówię dopóki nie zobaczą tych dokumentów, ponieważ ta sytuacja wygląda naprawdę źle.
Wywiad: Zach Vorhies – Informator z Google
Del Bigtree: Mam przyjemność przedstawić wam mojego gościa. Oto Zach Vorhies – Informator z Google. Zach, naprawdę ci dziękuję, że do nas przyjechałeś.
Zach Vorhies: Dziękuję Del. Cieszę się, że jestem w tym programie.
Del Bigtree: W pewien sposób jestem tym podekscytowany, ponieważ muszę wyłamać się z gatunku, w którym mam skłonność tkwić, tylko wokół tematyki szczepionek, herbicydów, pestycydów, itp. Ale ty jesteś w centralnym punkcie areny, o której mówimy cały czas, czyli cenzury.
Zach Vorhies: Tak.
Del Bigtree: Oczywiście faceci tacy jak ja. Project Veritas. Wszyscy ze sobą rozmawiamy. Dzwonią do nas. Masz tak samo lub zarobiłeś shadow bana [niewidzialny ban]? Myślisz sobie: „Nie mogę powiedzieć co się dzieje”? Czy to tkwi w naszych głowach? Naprawdę obnażyłeś firmę Google. Byłeś jednym z pierwszych. Odnoszą się do ciebie nazywając cię informatorem Google. Cofnijmy się. Prawda jest taka, że nie znam zbyt dobrze twojej historii. Jak do tego doszło? Kiedy zdecydowałeś o tym, że musisz coś powiedzieć na ten temat?
Zach Vorhies: Tak, to naprawdę szalona historia. Pracowałem dla Google przez osiem i pół roku. Przez pierwsze pięć i pół roku, pracowałem nad projektem o nazwie Google Earth. Umieszczałem ją w systemie nawigacyjnym Audi, najlepszym systemie nawigacji na świecie, a później odszedłem z firmy na 3 lata i otworzyłem własną firmę. Następnie wróciłem do pracy w Google. Umieścili mnie w swoim dziale zajmującym się YouTubem.
Nie wiem czy wiesz, ale YouTube jest wyłączną własnością Google. Wykupili ją. YouTube jest własnością Google, zatem musiałem pracować w jednym z najfajniejszych projektów na YouTubie, który polegał na umieszczeniu tej platformy w telewizorze i konsolach do gier. Rozpocząłem ten projekt w 2016 roku i trzy miesiące później, po tym jak zacząłem nad nim pracę, Donald Trump wygrał wybory prezydenckie.
Uważam siebie za osobę dość apolityczną. Naprawdę myślałem, że to było po prostu mniejsze zło z tych dwóch kandydatów. Wiesz o co chodzi. Oboje są kiepscy.
Del Bigtree: No tak.
Zach Vorhies: Szczerze mówiąc, nawet nie głosowałem. Kiedy Trump wygrał, obudziłem się i śmiałem się sam do siebie. Myślałem sobie: „Cóż, to sprawi, że wiele głów eksploduje”. Ale tak naprawdę nie przejąłem się tym za bardzo. Jednak okazało się, że firma Google przejęła się bardzo tym kto wygrał wybory i nie spodziewała się, że wygra Donald Trump. I z jakiegoś powodu mieli ogromy problem z wygraną Donalda Trumpa w wyborach. Do tego stopnia, że wszyscy byli na spotkaniu, na którym kierownictwo wyższego szczebla, dyrektorzy zarządzający, dyrektorzy ds. technologii, mówili złe rzeczy nie tylko na temat Donalda Trumpa, ale również o ludziach, którzy na niego głosowali.
Jedną z interesujących rzeczy jaką pamiętam z tego spotkania, jest to, że dyrektor zarządzający, którym jest Sundar Pichai, oświadczył, że jedną z udanych rzeczy jaką zrobiła firma Google podczas wyborów było wykorzystanie uczenia maszynowego do zablokowania fake newsów. „Allen, blokujemy fake newsy? Co? Nie wiedziałem o tym.” Zacząłem szukać, to jest coś czym się zajmuję, lubię grzebać. Zacząłem grzebać i dokumenty firmy, które były dostępne dla wszystkich pracowników pełnoetatowych, to co znalazłem zszokowało mnie. Musieli wyszukiwać fake newsy i zamierzali je ocenzurować. Co dokładnie Google uważało za fake newsy?
Del Bigtree: To będzie moje pytanie.
Zach Vorhies: Prawda?
Del Bigtree: Jak definiowane są fake newsy?
Zach Vorhies: Używali przykładów fake newsów, które tak naprawdę obejmowały rzeczywiste wydarzenia. Pozwól, że podam ci konkretny przykład. Cytowali, że teoria o Clinton przewożącej broń przez Bengazi w celu wspomagania ISIS i zbrojenia ich, była teorią spiskową/konspiracyjną i fake newsem. Tak więc, zacząłem w tym grzebać i myślałem sobie: „Nie, naprawdę sporo tego tutaj”. Tak naprawdę oficerowie wyższego szczebla przychodzą i mówią, że to faktycznie miało miejsce. Zatem jak możemy określić co jest fake newsem? Wymaga toco najmniej głębszego zbadania sprawy zanim umieścimy to…
Del Bigtree: Wyciszymy sprawę.
Zach Vorhies: Tak, zanim wyciszymy sprawę. Jednak Google stawiało to za przykład fake newsa i w konsekwencji mieli zamiar ocenzurować tę informację. Cóż, myślę sobie: „Jeżeli będą funkcjonować jak sędzia, to w jaki sposób będą działali jako kat? W jaki sposób będą egzekwować wyciszenie tego fake newsa?”
Okazało się, że mieli dedykowany na tę okazję projekt. Ten projekt nosił nazwę Machine Learning Fairness. [Maszynowe Uczenie Sprawiedliwości].
Del Bigtree: Machine Learning Fairness.
Zach Vorhies: Jest to uczenie maszynowe. Wygrzeb najpierw informacje na temat tego czym jest uczenie maszynowe. Tak więc, wygrzeb cały ten zestaw sztucznej inteligencji. Masz sztuczną inteligencję, która gra w szachy, jakąś, która rozmieszcza warcaby na planszy, a następnie masz ten cały podzbiór sztucznych inteligencji o nazwie uczenie maszynowe.
Uczenie maszynowe zajmuje się próbą znalezienia wzorów i stosów danych w taki sposób, że kiedy wprowadzisz nowe dane, jest w stanie dokonać ich klasyfikacji.
Przykładem, który wielu ludzi lubi podawać jest algorytm uczenia maszynowego, który wykrywa koty lub psy. Cóż, wykorzystują Maszynowego Uczenia Sprawiedliwości [Machine Learning Fairness] do wykrywania fake newsów, a następnie od nowa je klasyfikują.
Del Bigtree: O rany. Jak byś to zrobił? Przecież one są tak przypadkowe. Nie masz czegoś, nie możesz po prostu wyszukać słowa kot lub pies, nie możesz mieć określonych słów takich, które znamy, „puszysty” i rzeczy, których prawdopodobnie byśmy szukali. W jaki sposób, czego szukają by określić, że coś jest fake newsem?
Zach Vorhies: Cóż, to co musisz zrobić, to stworzyć treningowy zestaw danych. Treningowy zestaw danych polega na tym, że powiedzmy, masz listę artykułów i armię ludzkich analityków, którzy zagłębiają się w nie i ręcznie klasyfikują te media. Następnie przepuszczasz to przez algorytm uczenia maszynowego i on uczy ten program uczenia maszynowego, po to by ustalać jakie są wzorce. Zaczyna mówić: „O, wilk! Ma w sobie te słowa klucze, dlatego oznaczę go jako fake newsa.” Zatem to jest to czego próbowali, to, co robili – trenowali. I tworzyli plan tego w jaki sposób sklasyfikować/pozycjonować cały internet.
Del Bigtree: Na spotkaniach w innych miastach, jesteś jedynym, który uważa to za absurdalne lub…
Zach Vorhies: Chodzi o to, że…
Del Bigtree: To tak jakby wszyscy byli…
Zach Vorhies: Byłem częścią tych spotkań. Byłem po prostu pełnoetatowym inżynierem, który miał dostęp do zwykłych dokumentów, do których dostęp miał każdy z pełnoetatowych inżynierów Google.
Del Bigtree: Zatem jeśli nie było cię na spotkaniach, to były to po prostu dyskusje na temat dystrybutora wody? To znaczy, w jaki sposób dowiedziałeś się o tym co się dzieje? Musiało być tak, że niektórzy ludzie rozmawiali o tym co się działo.
Zach Vorhies: Publikowali dokumenty projektowe w wewnętrznej sieci internetowej. Mamy tą dziwną, malutką wewnętrzną sieć internetową i wyszukiwarkę Google. Możesz tam wpisać linki, które nie działają poza tą siecią. Mogłem tam wpisać http://go/ml-fairness i przeniosłoby mnie to do linku, pod którym miało być wtedy to obszerne omówienie wszystkich tych dokumentów, które dotyczyły Maszynowego Uczenia Sprawiedliwości [Machine Learning Fairness]. Jest ogromny. To nie jest tylko jeden system, składa się z malutkich elementów.
Ujawnili to po cichu, w wewnętrznych dokumentach i używali tego jako modelu do tego by w pewien sposób przekonać innych managerów: „Hej, to wkrótce się wydarzy. Hej, będziecie musieli zacząć przygotowywać swoje produkty pod Maszynowe Uczenie Sprawiedliwości”. Wejście na rynek nowego produktu.
Tak naprawdę nie próbowali utrzymać tego w tajemnicy. Po prostu nie ogłosili rozpoczęcia tego projektu. To było dokładnie w 2017 roku, kiedy odkryłem, że ten program był wprowadzany do różnych kategorii produktów firmy Google.
Del Bigtree: Później przyglądasz się tym sprawom, martwi cię ta koncepcja, jesteś agnostykiem jeżeli chodzi o politykę, czy byłeś agnostykiem w odniesieniu do wiadomości? Masz zdanie na temat, czy przyszło ci do głowy, że coś takiego dzieje się w kwestii fake newsów?
Zach Vorhies: Tak, ale myślałem, że wielu ludzi było zdezorientowanych, ponieważ nie zgadzali się z naukowcami i wszystkimi tymi bystrzakami biorącymi w tym udział. Zwyczajnie pomyślałem, że ludzie mieli tendencję do bycia paranoikami, więc tak naprawdę nie myślałem, że fake newsy były czymś w co wierzyłem. Tak, wydaje mi się, że to najlepszy sposób w jaki mogę opisać moje poglądy na temat polityki. Tak naprawdę w tamtym czasie nie rozumiałem co się dzieje, bo jest to bardzo dezorientujące. W czasie tego przebudzenia, jakiego doświadczyłem, spojrzałem wstecz i zdałem sobie sprawę z tego, że to jest celowo dezorientujące, po to by ludzie nie rozumieli co się dzieje. I kiedy to zrozumiałem, wówczas nagle wszystko czego się dowiedziałem w przeszłości w pewien sposób połączyło się w całość i miało sens.
Del Bigtree: Wróćmy do tego momentu. Podejmujesz decyzję, jesteś tam, w pewnym sensie nie brzmisz jak wielki buntownik, który jest wewnątrz i po prostu wstrząsa tym wszystkim, jednak w pewnym momencie decydujesz się na wyniesienie informacji z Google.
Zach Vorhies: Tak. Zatem to co miałem na myśli…
Del Bigtree: Powiedz mi w jaki sposób doszedłeś do tego wniosku.
Zach Vorhies: Cóż, właściwie to było bardzo proste, ponieważ kiedy zacząłem się budzić i zdawać sobie sprawę z tego, że ci ludzie nie mają pojęcia o tym co robią, uświadomiłem sobie, że stoi to na równi z tym, czym jest reżim nazistowski i byłem w stanie to dostrzec, zanim mogli to całkowicie rozwinąć.
Powiedziałem, że to jest tak wybuchowe, że w momencie kiedy uderzy w ogół społeczeństwa to ludzie obudzą się i uświadomią sobie, że to co robią jest naprawdę złe. Zniszczą to. Powiedziałem, że mam w tym momencie dostęp do tej informacji, więc po prostu ją zarchiwizuję, zarchiwizuję ją do mojego osobistego użytku, ponieważ tam jest i jest tak sprzeczna z tym co robi Google, że nikt mi w to nie uwierzy, chyba, że będę miał twarde dowody i dokumenty. I to właśnie zrobiłem. Zacząłem je ściągać, ściągać, ściągać, nie mając zamiaru ich upubliczniać. Po prostu chciałem sam siebie przekonać, że nie popadam w obłęd.
Del Bigtree: W momencie w którym ściągasz… Słuchaj, nie żyjesz w innych czasach, żyjesz w czasach Edwarda Snowdena. Oglądamy te historie. Myślisz sobie: „Nie pozwól mi zrobić, nie pozwól mi tego zrobić” ? Czcisz kogoś takiego, czy to w ogóle nie przychodzi ci na myśl?
Zach Vorhies: Lubię Edwarda Snowdena, lubiłem Juliana Assange, lubię to, że istnieje swego rodzaju era, że informatorzy się ujawniają. Myślałem sobie: „O, tak”. Być może myślałem o sobie trochęjak o Julianie Assange ściągając te dokumenty, mimo tego, żeuważałem, że ujawnienie ich opinii publicznej byłoby w złym guście.
Del Bigtree: Zatem robisz to pomału. „Zróbmy to powoli. Zobaczmy czy przekonam sam siebie.” To jest to co według mnie sobie myślisz. „Prawdopodobnie nie przekonam. Jednak mógłbym przynajmniej dokładnie się temu przyjrzeć i upewnić się, że nie tracę rozumu.” Mówisz o tym przyjaciołom? Rozmawiasz o tym z innymi ludźmi?
Zach Vorhies: Mówię o tym przyjaciołom, a oni mówią mi, że totalnie mi odbiło. „Nie. Źle interpretujesz to co się dzieje.”
Del Bigtree: To musi sprawiać, że jeszcze bardziej chcesz się tym podzielić z innymi. Im więcej zaprzeczeń dostajesz. Czy to mówi…
Zach Vorhies: Nie, ponieważ chodzi o to, że uświadomiłem sobie, że gdyby wydało się to co robiłem, mógłbym wpaść w poważne tarapaty, dlatego, że informatorów nie traktuje się zbyt miło kiedy zostaną złapani zanim informacje wyciekną. Nauczyłem się tego, by w pewnym sensie nie odsłaniać swoich kart.
Del Bigtree: Co było punktem zwrotnym? Kiedy zapada decyzja o upublicznieniu tych informacji?
Zach Vorhies: Przyłapałem Google na usuwaniu słów z ich arabskiego słownika w translatorze, by tweety Trumpa brzmiały tak jakby oszalał. I w tamtym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że to było podburzanie do buntu. Wiesz jak brzmiało to słowo, Del?
Del Bigtree: Nie.
Zach Vorhies: To było słowo „covfefe”. Trump wraca z Arabii Saudyjskiej gdzie spędził trochę czasu na negocjacjach. Wraca i mówi: „Despite the negative press covfefe [Pomimo negatywnej prasy covfefe]”. Okazuje się, że zostało ono przetłumaczone jako „powstaniemy”. A inne tłumaczenia mówią, że to było słowo „przedpotopowy” – przed wielką powodzią – co oznaczało, że stawimy czoła tym, którzy upadli. To słowo, które przetłumaczono z translate.google.com wywoływało całe to zamieszanie. Grupa ludzi w internecie powiedziała: „No tak, odkryliśmy co oznacza to słowo!”.
New York Times zdecydował w swojej nieskończonej mądrości, że pójdą krok naprzód i napiszą artykuł, którego treść brzmi: „Wszyscy jesteście w błędzie! Wy wszyscy w internecie mylicie się! To słowo jest kompletną bzdurą!”. Ok, w porządku. New York Times jest… Nieważne.
Del Bigtree: Tak.
Zach Vorhies: Ale co było w tym naprawdę ciekawe, to to, że tego samego dnia, w którym opublikowali swój artykuł, dyrektor w Google stworzył dokument projektowy by usunąć to słowo. Coś w stylu: „Hej, musimy pozbyć się tego słowa, ponieważ najwyraźniej to absurd, bo New York Times mówi, że to absurd”.
Derrida Team
Ja na to: „Chwileczkę, mówimy o fake newsie i zamierzacie, wiesz… New York Times, który nas okłamywał w czasie każdej wojny, w którą się wpakowaliśmy… Po prostu przyjmujecie to co mówią dosłownie, jako jedyną prawdę?” Właśnie tak zrobili. Umieścili tam ten dokument projektowy, by usunąć to słowo. To jest dokładnie to co zrobili. Zespół, któremu zlecono tę cenzurę, właściwie miał bardzo interesującą nazwę. Ta interesująca nazwa brzmiała – Derrida Team [Drużyna Derrida] – od marksisty.
Film Wojna, której nie widać – John Pilger
Jak pisać o szczepionkach – poradnik dla dziennikarzy i felietonistów – Jefferey Jaxen
Del Bigtree: Derrida Team.
Zach Vorhies: Znasz faceta o nazwisku Jacques Derrida?
Del Bigtree: Nie.
Zach Vorhies: Jest ojcem postmodernizmu. Popierał zniszczenie zachodniej cywilizacji za pomocą manipulacji słowami i językiem. Ta osoba, która tak się składa była jednym z ojców postmodernizmu i zespół, który zajmuje się cenzurą, tak się złożyło ma nazwę pochodzącą od nazwiska tego filozofa.
Poprawność polityczna i postmodernizm – prof. Jordan Peterson
Czy można być marksistą i chrześcijaninem jednocześnie? – prof. Jordan Peterson
Del, w tamtym momencie, uświadomiłem sobie, że ci ludzie dokładnie wiedzą co robią. To nie tylko niezdarne poruszanie się w temacie, kierowanie się dobrymi intencjami. To tak jakby ci ludzie byli tam po to, by manipulować językiem, ponieważ posiadają agendę, którą próbują przepchnąć. W tamtym momencie uświadomiłem sobie to, że jeśli są skłonni do zrobienia czegoś takiego prezydentowi Stanów Zjednoczonych, to nic nie powstrzymuje ich przed zrobieniem tego tobie, nic nie powstrzymuje ich przed zrobieniem tego każdemu.
Del Bigtree: Jak niebezpieczne to się staje… czy jesteśmy liderem wolnego świata i manipulujemy ich językiem. To jest…
Zach Vorhies: W czasie rzeczywistym.
Del Bigtree: …niejako przerażające.
Zach Vorhies: Niejako przerażające. To coś, co sobie uświadomiłem. To było odnoszenie sukcesów na wielu polach, przejście od tego: „Och, mają odmienne poglądy polityczne” do świadomości, że to jest podburzanie do buntu. Jeśli to jest podburzanie do buntu i nie zgłoszę tego, to od tego momentu jestem wplątany w konspirację mającą na celu popełnienie przestępstwa podburzania do buntu przeciwko obecnemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Co…
Del Bigtree: Jeśli się nad tym zastanowisz to jest to jak ten żart użyty chyba w Saturday Night Live, w którym tłumacz słucha, prezydent odwraca się do Rosjan, a on mówi coś całkowicie innego.
Zach Vorhies: Tak.
Del Bigtree: W zasadzie to jest to co robisz. Bierzesz to narzędzie do komunikacji pomiędzy grupą ludzi i zmieniasz to co mówi kiedy zwraca się do innych. Chodzi mi o to, że im dłużej o tym myślę, tym mocniej uświadamiam sobie, że jest to naprawdę niebezpieczne.
Zach Vorhies: W tamtym momencie, pomyślałem sobie: „No dobrze, muszę coś z tym zrobić”. Zacząłem szukać wtyki do środowiska dziennikarskiego, kogoś kto mógłby ujawnić te dokumenty ludziom. Zrozumiałem, że nie mogłem po prostu bezczynnie siedzieć. Musiałem wywrzeć nacisk. Musiałem to wcisnąć nie tylko organom odpowiedzialnym za egzekwowanie prawa i mieć nadzieję, że to zrobią, ale musiałem też wcisnąć to ludziom, tak by ludzie się tym zainteresowali i upewnić się, że informacja ta zostanie przekazana dalej.
Del Bigtree: Mhm.
Zach Vorhies: Wiedziałem również, że ujawnię się. Musiałem skierować wszystkie oczy na siebie. Bo jeśli nie miałbym ich skierowanych na siebie… Cóż, informatorzy nie żyją zbyt długo.
Del Bigtree: Gdy ktoś wie kim jesteś to znikasz naprawdę szybko.
Zach Vorhies: Dokładnie.
Del Bigtree: Tak. W zasadzie byłem tłem pracując z dr Williamem Thompsonem w CDC. Mieliśmy informatora. To było przed tym zanim się w to zaangażowałem. Andy i Brian mówili mu, że jeśli się nie ujawni, to oni go wydadzą by zrobić mu przysługę. Bo ludzie dookoła nas coraz szybciej dostrzegają to, że to się dzieje, a ty o tym mówisz. Nikt nie wie kim jesteś. Jesteś w wielkim niebezpieczeństwie. Widzisz siebie w takiej sytuacji?
Zach Vorhies: Tak.
Del Bigtree: Zatem w jaki sposób kontaktujesz się, z kim się kontaktujesz? Jaki był najlepszy sposób jaki znalazłeś na to by to ujawnić?
Zach Vorhies: Wiedziałem, że Washington Post był poza zasięgiem, wiedziałem, że New York Times był poza zasięgiem. Nie są wiarygodni i sprzedaliby mnie. Zaprezentowaliby to jako moją interpretację tego co się działo, wiedziałem jak wyglądały ich narracje, wyglądała tak że kłamią. Nie wbiją noża w plecy Google, firmy która udostępnia wszystkie ich treści. Nie napiszą negatywnego artykułu na ich temat.
Project Veritas
Zatem skontaktowałem się z pewnymi osobami w Polsce, ponieważ zrozumiałem, że muszę to załatwić poza Stanami Zjednoczonymi, by wykombinować jak… Nawet się nad tym nie zastanowiłem. Może powinienem to najpierw opublikować w Polsce i na Węgrzech, a potem wrócić do Stanów Zjednoczonych, ale zapytali mnie: „Rozmawiałeś z kimkolwiek w Breitbart?” Zaprzeczyłem. „Zatem posłuchaj. Pozwól, że skontaktuję cię z…” Okazało się, że osoba, która pracowała w Breitbart również zasiadała w zarządzie Project Veritas. Powiedzieli: „Opublikujmy tę treść w Project Veritas. Mogą zrobić kompleksowe, wewnętrzne śledztwo odnośnie tego tematu. To jest to na co są ukierunkowani”.
Skontaktowałem się z nimi, to znaczy oni skontaktowali się ze mną i po krótkiej rozmowie przez telefon, jeden na jeden, przekazałem im wszystkie dane. Dałem im wszystko. I powiedziałem: „Proszę nie upubliczniajcie tego. Możliwe, że są tam jakieś metadane, które ulegną uszkodzeniu. Jednak musicie zrozumieć co się dzieje, po to żebyście mieli zarys tej historii…
Del Bigtree: Wiedzieli jak ją opowiedzieć.
Zach Vorhies: …wiedzieli jak opowiedzieć tą historię“. Właśnie to zrobiłem. Dostali to, a potem ta historia wystygła. Przez około rok ta historia nie ukazała się nigdzie. Siedzę sobie tam i zastanawiam się kiedy to pęknie, czy ktoś do mnie zadzwoni, co się dzieje. I nic się nie dzieje…
Del Bigtree: Nadal pracowałeś dla Google przez cały ten czas?
Zach Vorhies: Tak, nadal pracowałem dla Google, ale sytuacja się pogarsza. Cenzura jest jeszcze gorsza…
Del Bigtree: Nie obawiasz się? To znaczy, jeśli myślisz…
Zach Vorhies: Och, tak. Nie tylko się obawiam, ale doszło do masowej strzelaniny w moim budynku kiedy pracowałem w dziale YouTube’a.
https://www.nytimes.com/2018/04/03/us/youtube-shooting.html
O 13:45 włączył się alarm pożarowy, wyszedłem stamtąd i okazuje się, że strzelec strzelał do grupy ludzi, a potem się zastrzelił. Naprawdę zacząłem się tym denerwować i zastanawiałem się dlaczego dochodzi do tych dziwnych wydarzeń wokół mnie. Czułem się tak jakbym grał w filmie. Chciałem zrezygnować z pracy w Google, ponieważ coś się działo i przechodziłem ten kryzys świadomości. Jedna z osób z intelektualnej strony dark webu, której nazwiska nie wspomnę, w pewien sposób udzielał mi porad.
Powiedział: „Posłuchaj Zach, nie mamy drugiej takiej osoby jak ty wewnątrz Google. Znajdujesz się w brzuchu bestii. Nie odchodź stamtąd. Jeśli odejdziesz to nie sprawi, że sytuacja polityczna poprawi się w jakikolwiek sposób. Rób dobrą minę do złej gry, wytrzymaj do końca i zrób co masz zrobić, ponieważ musimy monitorować tę sytuację”.
Rozkręcanie Cenzury
Tak więc, wytrzymałem do końca. Wytrzymałem, wytrzymałem, wytrzymałem aż do maja 2019 roku. Nadeszła ogromna fala cenzury. Dotyczyła głównie YouTube’a, twórców treści na YouTubie. Jednak później dużo z nas próbowało się zachować jakby to była sytuacja podobna do kwestii szczepionek. Cenzurowali mamy tych wszystkich dzieci, które odniosły uszczerbek na zdrowiu po szczepionkach i to stawało się widoczne, jak w przypadku upadku mediów społecznościowych. Usuwali ich grupy na Facebooku, usuwali ich konta na Twitterze, usuwali ich strony na YouTubie.
Siedzę tam i zastanawiam się nad tym dlaczego to robimy, dlaczego Google to robi i zdałem sobie sprawę z tego, że dłużej tego nie zniosę. Muszę stamtąd odejść dla dobra własnego zdrowia psychicznego. Nie mogę dłużej egzystować i funkcjonować w tej firmie. To staje się dla mnie jasne, bo zwyczajnie boję się przebywać w tej firmie dlatego, że każdego dnia bez wyjątku myślę o tym, że mam tą tajemnicę.
Wiem, że upubliczniłem część ich wewnętrznych rozmów światu zewnętrznemu i że być może ta informacja zostanie ujawniona któregoś dnia. I wówczas, być może odkryją, że miałem dostęp do tych wszystkich dokumentów i zaciągną mnie do działu HR. W czerwcu powiedziałem sobie, że mam tego dosyć. Wszedłem do biura moich przełożonych i powiedziałem, że nie mogę dłużej brać udziału w tej cenzurze.
Motto naszej firmy nadal brzmi: „Porządkuj informacje ze świata i spraw by były powszechnie dostępne i użyteczne”.
Jak możemy to robić jeśli cenzurujemy internet? Nie czynimy informacji w nich zawartych powszechnie dostępnymi. Czynimy je wybiórczo dostępnymi. Agenda kultury korporacyjnej. Tak więc, powiedziałem im, że wypisuję się z tego.
„Wypisuję się z tego. W następnym tygodniu złożę rezygnację ze swojego stanowiska za pośrednictwem oficjalnego pisma i za dwa tygodnie już mnie tu nie będzie.” Musi być tu jakaś boska interwencja.
Gdy siedzę w moim domu pisząc rezygnację ze stanowiska, ktoś do mnie dzwoni. To James O’Keefe, który mówi: „Właśnie przeprowadziliśmy tajną operację i chcemy żebyś powiedział nam co myślisz na temat tego nagrania”.
Dostaję ten transkrpyt. To Jen Gennai. Nie powiedzieli mi, że to Jen Gennai, ale później dowiedziałem się, że to Jen Gennai. Nagrali ją po kilku drinkach i po prostu od niechcenia wspomina o tym w jaki sposób Google, w 2020 roku, powstrzyma kolejną taką sytuację jak w przypadku Trumpa.
Insider video. Google’s Jen Gennai: “Project Veritas got me. Well done”
Ja na to: „Zrobiłeś to! O mój Boże, zrobiliście to! Naprawdę się do tego posunęliście”. Tak naprawdę, skończyło się na przeprowadzeniu tajnej operacji. Byli w stanie nagrać trzy osoby, które mówiły o Machine Learning Fairness. Nagrali Jen Gennai, jednego z dyrektorów zajmujących się sztuczną inteligencją, mówiącą o tym jak firma rozmiarów Google mogłaby powstrzymać kolejną sytuację podobną do tej z wybraniem Trumpa na prezydenta.
Tak więc, dałem im swoją analizę. Powiedzieli: „Jest świetna. Chcesz polecieć jutro do Nowego Jorku i opowiedzieć o tym przed kamerą, nie ujawniając swojej tożsamości?” Ja na to: „Jasne. Skąd wiedzieliście, że pisałem moją rezygnację?”
„Co!?” Pomyślałem sobie, że to była boska interwencja. Skończyłem pisać moją rezygnację. To była pierwsza i najlepsza rezygnacja ze stanowiska jaką kiedykolwiek napiszę.
Byłem bardzo szczęśliwy, bo w końcu wszystko wydawało się wracać do normy. Opuszczałem tę firmę, która była w posiadaniu serwera do amerykańskiej demokracji i swobodny przepływ informacji. Jednocześnie zamierzałem ich wydać amerykańskiemu społeczeństwu, po to by społeczeństwo amerykańskie mogło ich powstrzymać. Zmiana o 180 stopni w porównaniu do tego co robiłem.
Del Bigtree: Tak.
Zach Vorhies: W Google zaczęli się domyślać kim była ta anonimowa osoba. Pomyślałem, że musieli przejrzeć listę stron, na których się logowałem i odkryć, do których dokumentów miałem dostęp. Ujawnienie tych informacji po raz pierwszy, z Project Veritas, polegało na tym, że opublikowaliśmy tylko dwa dokumenty lub inaczej dwie strony z dwóch dokumentów. Zatem to nie była duża dawka informacji.
Del Bigtree: Ile dokumentów w sumie im przekazałeś?
Zach Vorhies: 950 stron.
Del Bigtree: Z 950 stron, które mają, masz do dyspozycji…
Zach Vorhies: Dwie strony.
Del Bigtree: Dwie strony.
Zach Vorhies: Z 950. Ludzie z Google odkryli kto to był, a potem nasłali na mnie kancelarię prawną grożąc pozwem i żądając, wysuwając cały szereg żądań, typu:
„Zerknij do swojego komputera i wszystkich swoich kopii zapasowych i pozwól nam zrobić to samo. Podaj nazwiska osób, z którymi rozmawiałeś na temat firmy Google. Jakie dokumenty zachowałeś?”
Del Bigtree: Mogę sobie wyobrazić, że musiałeś podpisać pewnego rodzaju umowę poufności.
Zach Vorhies: Tak, ale umowy o poufności nie dotyczą nielegalnej działalności, czyli coś czym to było. Rozmawiałem z pewnymi prawnikami, ze znanymi prawnikami i powiedzieli mi, że mam przerąbane, że dobiorą mi się do skóry, wezmą udział w prawnej batalii i zniszczą mnie pod kątem finansowym, tak jak to zrobili w przypadku innych informatorów Google.
Pomyślałem: „Okay. Cóż, teraz mnie zniszczą. Oto moja nagroda za ostrzeżenie społeczeństwa.”
Myślałem o tym i powiedziałem: „Zrobią to by zapobiec ujawnieniu społeczeństwu amerykańskiemu wszystkich tych 950 stron. Chcą mnie uciszyć, chcą mnie zamknąć, więc nie wygram z nimi na drodze sądowej. Kwestia zasobów.”
Del Bigtree: Tak.
Zach Vorhies: „Ale wiem, że mogę wygrać w sądzie złożonym z opinii publicznej.”
Del Bigtree: Dokładnie.
Zach Vorhies: Zdecydowałem się więc zabrać wszystkie te dokumenty. Wydrukowałem je, włożyłem je do pudełka i wysłałem do Departamentu Sprawiedliwości, do Wydziału Antymonopolowego. Odpisałem tej kancelarii prawnej w ten sposób: „Miałem wasze dokumenty. Wysłałem je do Departamentu Sprawiedliwości. Udanej zabawy”.
Czekałem i czekałem i czekałem. Później nasłali na mnie swoich trolli internetowych. Próbowali mnie udupić, czyli pozbawili mnie mojej anonimowości mówiąc: „Zachu Vorhiesie, to ty jesteś tą wielką wtyką!” Wykrzyknik, wykrzyknik, wykrzyknik. Zrobił to anonimowy troll, to nie był ktoś posługujący się swoim nazwiskiem.
Zach Vorhies: No tak.
Del Bigtree: Zatem zaczęli dobierać się do mnie i ktoś kto ze mną współpracował, kiedy mu o tym powiedziałem, powiedział mi, żebym nic z tym nie robił, żebym pozwolił wejść mu w interakcję z tym trollem. Wypuścili przynętę, umieścili w sieci link. Osoba klika w link, a my przechwytujemy IP komputera tej osoby. Odwracamy geokodowanie, by pokazała nam się lokalizacja i okazuje się, że to Google. To ktoś wewnątrz Google lub przynajmniej to adres IP Google, osoba, która mnie nęka, próbuje angażować się w taktykę zastraszenia i właśnie ich na tym przyłapaliśmy.
Powiedziałem: „W porządku. Jestem na ich celowniku, chcą mnie dopaść. Zrobią to albo legalnie albo wykorzystując do tego trolli internetowych. To co nastąpi później będzie nieprzyjemne”. Zdecydowałem, że na tą chwilę muszę dać im znać, że jeśli przydarzy mi się coś złego, upublicznimy wszystko od razu. Tak więc, zadzwoniłem do Jamesa O’Keefea i mówię: „James, w przypadku mojej przedwczesnej śmierci możesz ujawnić wszystkie dokumenty opinii publicznej. Pełna jawność.”
Skończyłem z nim rozmawiać, wszedłem na Twittera i opublikowałem wpis informujący, że w przypadku mojej przedwczesnej śmierci wszystkie dokumenty zostaną ujawnione opinii publicznej.
Dodałem tę grafikę przedstawiającą mężczyznę uwięzionego przez ogon smoka. Smok zamierza wykonać ostatni ruch i zostaje dźgnięty nożem prosto w serce.
Chciałem im dać znać, że oni są smokiem, a ja jestem tym mężczyzną. I jeśli mnie dopadną, zadam im ten ostateczny cios, tj. sprawię, że wszyscy się dowiedzą o tym co zrobili.
Skurczybyki wysłali policję do mojego domu. Google nasłała ich by przeprowadzili interwencję [wellness check]. Nie wiem czy wiesz na czym polega ta akcja.
Del Bigtree: Nie wiem, proszę oświeć mnie.
Zach Vorhies: Zatem akcja ta, kontrola z powodu obawy o zdrowie następuje wtedy kiedy mówisz: „Hej, martwię się o kogoś [Dela]. Wydaje się być niestabilny emocjonalnie. Wezwijmy policję”. Policjanci mówią: „Zadamy ci kilka pytań. Jeśli nie odpowiesz im właściwie, zaciągną cię na posterunek i poddadzą badaniu psychologicznemu”. I bla, bla, bla.
Google przekazuje duże sumy pieniędzy różnym organizacjom w całym stanie i San Fransisco jest jednym z nich. I policja, oni nie będą gryźć ręki, która ich karmi, prawda?
Del Bigtree: Jasne.
Zach Vorhies: Przyjechali by mnie dopaść i sprawdzić czy ze mną wszystko w porządku, ale na nieszczęście dla nich podałem Google fałszywy adres kiedy odszedłem. Zatem pojechali pod zły adres. Pojechali do domu mojego najlepszego przyjaciela. Naprawdę próbują mnie dopaść, nie uwierzyli, że mnie tam nie było, w tym domu, więc zostałem ostrzeżony na czas. Mój przyjaciel do mnie zadzwonił i mówi: „Hej Zach, policja naprawdę chciała cię dopaść. Chcieli się do ciebie dobrać”.
A ja na to: „Dobra. Mam tylko nadzieję, że w następnej kolejności nie pojawią się u mnie w domu”. Rozłączyłem się. 30 minut później dzwonią dzwonkiem do drzwi. Myślę sobie: „Nie otworzę im. Przecież nie muszę rozmawiać z policją”. Bo nie musisz rozmawiać z policją.
Del Bigtree: Dokładnie.
Zach Vorhies: „Po prostu to przeczekam, bo z tego co wiedzą jestem gdzie indziej. Jestem z rodziną lub jestem w pracy, bo jest 14.00.” Cóż, przeszli od dzwonienia dzwonkiem do drzwi do wpuszczenia siebie samych do środka i walenia w wewnętrzne drzwi mojego domu. Myślę sobie: „W porządku“. Nie odpowiadam. Cóż, stwierdzili, że coś co znajdowało się obok bramy mogło być bombą. „Upewnijmy się, że nią nie jest dzwoniąc po saperów. Tylko po to by się upewnić.” Zadzwonili, że istnieje zagrożenie bombowe. Dlaczego? Dlatego, że miałem jakąś puszkę z alkoholem, która leżała obok mojej bramy. Coś czego używa moja współlokatorka kiedy tańczy z ogniem na festiwalach w całej Kalifornii.
Tak więc, zgłosili to. Technicznie rzecz biorąc jest to substancja łatwopalna, ale jest bezpieczna. Jednak nazwali to zagrożeniem bombowym. Sprowadzili roboty do wykrywania bomb i zamknęli drogę od 20th Valencia do 22nd Valencia. Ludzie w sklepie monopolowym po przeciwnej stronie mojego domu zostali ewakuowani. Kino na końcu ulicy zostało ewakuowane, ewakuowano moich sąsiadów.
Del Bigtree: A ty nadal siedzisz w środku.
Zach Vorhies: Nie wiem co tam się dzieje. Po prostu się ukrywam. Przemykam chyłkiem po domu, pod oknami i…
Del Bigtree: Nie jesteś przerażony tym, że każdy człowiek myśli… Boże, oni zawsze mówią jaki to jesteś dzielny. Jednak są pewne rzeczy odnośnie których powiedziałbym: „Tak, to było trochę dziwne”.
Zach Vorhies: To było trochę dziwne, bo miałem przy sobie telefon i jest tam zasłona i w pewien sposób używałem swojego telefonu jak peryskopu. Wziąłem mój telefon i wysunąłem go za zasłonę i widziałem, że samochód policyjny jest zaparkowany po drugiej stronie ulicy.
Myślę sobie: „O, cholera, tam jest radiowóz”. Ukrywałem się, doczołgałem się do łóżka i zacząłem grać w gry video. Gram w gry video i próbuję uspokoić moje nerwy, bo się trzęsę. I w tym momencie usłyszałem helikopter, który zaczął zataczać koła w powietrzu, w bardzo bliskiej odległości, ponad dachami.
Zacząłem myśleć nad tym jakie są szanse na to, że sprowadzili go dla mnie. Ale teraz słyszę już dwa helikoptery krążące w powietrzu nad moim domem. Myślę sobie, że musiało dojść do jakiegoś morderstwa, które przez przypadek popełniono obok mojego domu i teraz ścigają mordercę. A ja myślę, że ścigają mnie. W tamtym momencie zadzwonił do mnie mój przyjaciel. Mówi: „Hej stary, martwiłem się o ciebie, przyjechałem tu by sprawdzić co się z tobą dzieje i cała twoja ulica została zablokowana. Wszędzie są policjanci“. Ja na to: „Niemożliwe“. Na co on mówi: „Tak. Wszystko jest zablokowane. Czekają aż wyjdziesz na zewnątrz”.
Skończyło się na negocjacjach z policjantem przez telefon. Wyszedłem na zewnątrz z rękoma podniesionym do góry, trzymali mnie na muszce. Istnieje film, na którym wychodzę z rękoma podniesionymi do góry, wykonuję polecenia wydawane mi przez megafon, odwracam się, pokazuję, że nie jestem uzbrojony. Wydarzyło się to dlatego, że dawali mi do zrozumienia, że nie istnieją żadne okoliczności, w których odpuszczą.
Pomyślałem, że jeśli coś się wydarzy, to lepiej będzie jeśli wyjdę na zewnątrz, gdzie każdy nagrywa to co się dzieje, upewniając się przy tym, że jeśli wydarzy się coś zabawnego, to wtedy każdy będzie mógł to zobaczyć. Wyszedłem, zrobiłem to całe przedstawienie, zatrzymali mnie, zadali mi pytania takie jak to czy chciałem popełnić samobójstwo, czy chciałem zrobić sobie krzywdę lub komuś innemu. A na końcu zapytali mnie, po tych sześciu pytaniach, o to dlaczego firma Google miałaby zrobić coś takiego.
Ja na to: „Mam was! Wiedziałem, że to Google stała za tą interwencją”. Zatem to była pierwsza wskazówka jaką zdobyłem odnośnie tego, że to oni to zorganizowali. To znaczy, to jest oczywiste, ale chcesz mieć konkretny dowód.
Del Bigtree: No tak.
Zach Vorhies: Powiedziałem: „Tak, wiem dlaczego to robią. Dlatego, że jestem demaskatorem, i dałem ich dokumenty, wysłałem je Departamentowi Sprawiedliwości“. Policja na to: „Masz na to dowód?”. Potwierdziłem. Wyjąłem mój telefon i pokazałem im zdjęcie listu, który mu zabrałem, a oni na to: „O mój Boże, no tak, to ty jesteś informatorem!”. Odpowiedziałem: „Tak. Jestem informatorem. Dlatego wszyscy tu jesteście i marnujecie swój czas“. Po tym wszystkim załagodzili tę sytuację, stali się naprawdę życzliwi, odpuścili. Powiedzieli: „W porządku. Rozumiemy co się dzieje“. Zakończyli całą operację. Odblokowali ulice, które wcześniej zamknęli.
Następnego dnia już mnie tam nie było, opuściłem San Fransisco. Siedziałem na pokładzie samolotu, leciałem do Waszyngtonu. Ukryłem się, a następnie wyruszyłem do Nowego Jorku. Myślałem sobie: „Nie ma żadnego powodu żebym dalej był anonimowy. Pokażę twarz przed kamerą“. To właśnie zrobiliśmy. Wyszedłem ze studia i powiedziałem: „Tak, ujawniam się po raz pierwszy i pokazuję wszystkie 950 stron dokumentów ogółowi społeczeństwa. Wszyscy teraz możecie zobaczyć dlaczego Google chciałaby wezwać policję by mnie sprawdzili, narazić moje życie na niebezpieczeństwo i nękać mnie przy pomocy systemu prawnego”.
Mówiłem dalej, że: „Jeśli Google mnie pozwie, pozwólcie im pozwać mnie w kontekście, w jakim świadomie ujawniłem tę dokumentację każdemu, a potem będę z nimi walczył w sądzie złożonym z opinii publicznej”.
Del Bigtree: No tak.
Zach Vorhies: Tak zrobiłem. Okazało się to dużym sukcesem. To w pewnym sensie, miejsce w jakim się teraz znajduję. To swego rodzaju koniec tego co się działo.
Del Bigtree: Wycofali pozwy.
Zach Vorhies: Nie wycofali ich. Raczej tak naprawdę nie kontynuowali swoich działań.
Del Bigtree: No tak.
Zach Vorhies: W ostatnim liście jaki dostałem, było napisane: „Hej, czy mógłbyś naprawdę sprawdzić swój komputer?” Odpisałem: „Hej, jeśli znajdę coś jeszcze, dam wam znać, bo w pewien sposób jestem zobligowany do przekazania ich Departamentowi Sprawiedliwości. Dajcie mi znać czy mam, czy chcecie abym to ja prowadził te poszukiwania“. Nigdy więcej się ze mną nie kontaktowali.
Del Bigtree: Rozumiem.
Zach Vorhies: To był ostatni raz kiedy firma Google się ze mną kontaktowała.
Del Bigtree: Czy dostałeś reakcję, czy to zmieniło świat, czy ta zmiana jest taka na jaką miałeś nadzieję?
Zach Vorhies: O, tak.
Del Bigtree: Tak?
Zach Vorhies: O tak, tak, tak. Obecnie są prowadzone śledztwa na trzech poziomach rządu. Masz dochodzenie rządu federalnego i Departamentu Sprawiedliwości w kierunku praktyk monopolistycznych. Obecnie rozsyłają listy, których kopie dostaję od pewnych ludzi. Tak więc, bum, rząd federalny. Masz również 51 stanowych prokuratorów generalnych, którzy prowadzą postępowanie antymonopolowe dotyczące wielkich koncernów technologicznych.
Del Bigtree: O rany.
Zach Vorhies: Jedynym, który tego nie robi, jest Kalifornia. Możemy się domyślić dlaczego tak jest. Następnie, miasto Nowy Jork i inne miasto, którego nazwy w tej chwili nie pamiętam, również wszczynają swoje dochodzenia. Władze miasta, stanowe i federalne, wszystkie z nich wszczynają dochodzenia.
Co było bardzo interesujące, prokurator generalny, William Barr, powiedział, że zaskakujące jest to, że sporo osób dwupartyjnych popiera decyzję o dochodzeniu w sprawie Google i wielkich koncernów technologicznych.
Tak więc, myślę sobie: „Wiem, że oni wszyscy lub przynajmniej większość z nich prawdopodobnie czyta oświadczenie, które upubliczniłem, ponieważ kiedy dostrzeżesz cały system manipulacji i cenzury, niezaprzeczalnym staje się fakt, że wiedzą dokładnie co robią i próbują tego użyć w taki sposób wykorzystać swoje polityczne i kulturalne wartości w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych i świata”.
Del Bigtree: Co mogą zrobić ludzie w tej sytuacji? Jestem pewien, że ludzie oglądając ten program, trzęsą się i mówią: „Wiedziałem!”. W pewien sposób czują się bezsilni. Co ktoś miałby zrobić teraz z tą informacją? Co chciałbyś żeby ludzie zrobili?
Zach Vorhies: Cóż, to co chciałbym żeby zrobili to rozpowszechnili tę informację, ponieważ w tej chwili idziemy w kierunku ogromnych zmian w Stanach Zjednoczonych. Koniec końców jest to wojna dla ludzkich umysłów, z tym w co wierzą, z rzeczami, które cenią, z tym co uznają za prawdę.
Propaganda: Eward Bernays i Harold Lasswell
Jak wymóżdżać – krótki kurs propagandy – Rafał Brzeski
Dla wielu z tych ludzi, oni chcą mieć konkretny dowód na to, że firma Google manipulowała. Tym ludziom mówię:
„Sprawdźcie informacje, które ujawniłem. Możecie wejść na stronę Project Veritas lub na moją nową stronę, tj. zachvorhies.com i możecie ściągnąć sobie całe oświadczenie. Możecie zobaczyć co zamierzała zrobić firma Google”.
Załączyłem tam moją analizę, zdjęcia i artykuły, które sam napisałem, które pokazują w jaki sposób Google manipuluje. Kolejną rzeczą jaką mogą zrobić jest śledzenie mojego profilu na Twitterze.
Walczę tu z ogromnym smokiem i mogą do mnie dołączyć w wywoływaniu tych ludzi. Jeśli nie będziemy mieli wolności idei/pomysłów, nie możemy mieć wolności na rynku. I po trzecie mogą rozpocząć detoks od Google. Detoks Google działa w ten sposób, że musisz przestać używać tych wszystkich usług, które oferuje Google. Del, oni nas śledzą. Śledzą nas przez nasze przeglądarki Chrome, przez konto na Gmailu, przez nasze telefony z Androidem.
To co większość z nas mówi Google to to, że jeśli nas ocenzuruje, to wtedy my ocenzurujemy ją. Sposób w jaki ocenzurujemy Google polega na zaprzestaniu używania ich wyszukiwarki internetowej. Polecam DuckDuckGo. Bing jest kolejną dobrą wyszukiwarką. To naprawdę nie ma znaczenia jakiej używamy dopóki to nie jest Google.
Del Bigtree: Dobrze, w porządku.
Zach Vorhies: W porządku?
Del Bigtree: Tak.
Zach Vorhies: Nie używajcie Gmaila. Używajcie ProtonMail lub innych usług mailowych. Lubię ProtonMail ponieważ szyfruje od końca do końca. Nie używajcie telefonu z systemem Android. Używajcie iPhone’a lub Blackberry. I nie używajcie przeglądarki Chrome. Używajcie przeglądarki Brave. Lubię przeglądarkę Brave. W rzeczywistości jest lepsza od Chrome’a. Właściwie działa w oparciu o wersję Chrome’a z otwartym kodem źródłowym. Jednak osoba z firmy, usunęła wszystkie mechanizmy namierzania, których używało Google i wielkie korporacje do śledzenia wszystkich z nas. Jeśli te działania są zablokowane, to znaczy, że nie są wykonywane, tym samym zajmują mniej pamięci i twój komputer działa szybciej. To są trzy rzeczy, które muszę powiedzieć ludziom, by w pewien sposób bronić się.
Zach Vorhies o szczepionkach
Del Bigtree: Wspaniale. Jestem ciekawy. Jesteś informatorem Google. Zdemaskowałeś Google dzięki polityce i Donaldowi Trumpowi.
Jaka jest opinia demaskatora Google na temat szczepionek?
Zach Vorhies: Nie wierzyłem w to, że szczepionki szkodzą dopóki nie zobaczyłem jak Google, Facebook i Twitter i wszystkie te globalistyczne organizacje mówią, że szczepionki są bezpieczne. Któregoś razu zacząłem dostrzegać jak dokonują cenzury, by wprowadzić w życie swój przekaz. Wtedy uświadomiłem sobie, że jest to coś co muszę zbadać. I kiedy zacząłem badać ten temat, zdałem sobie sprawę z tego, że jest to naprawdę duży problem i że szczepionki są już kolejną częścią, razem z żywnością, razem z pszczołami, jest już kolejną rzeczą, którą establishment próbuje zatuszować. Wszystkie te wątki są powiązane.
To zabawne, że od momentu kiedy uświadomisz sobie, że manipulują wynikami wyszukiwania, zaczynasz dostrzegać to w jaki sposób manipulują wszystkimi tymi wektorami naszej konsumpcji i wszystkimi rzeczami jakie przyswajamy. Na mnie zadziałało to w ten sposób, że drastycznie zmieniłem dietę, drastycznie zmieniłem rodzaj wody jaką piję. Gdy ktoś naprawdę rozumie prawdziwą naukę, od razu staje się przeciwnikiem szczepień. Nigdy nie będzie się szczepił. Nigdy do tego nie wrócisz.
Rozumienie pojęcia prawdy w różnych systemach sterowania społecznego – Józef Kossecki
Myślenie pojęciowe, a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz
O tworzeniu pojęć klasowych oraz teoriach adekwatnych, kulawych i skaczących – Leon Petrażycki
Społeczne procesy poznawcze – Józef Kossecki
Del Bigtree: Tak, nigdy do tego nie wrócisz. Czy istnieją jakieś algorytmy, które Google wykorzystuje do śledzenia informacji na temat szczepionek i słów z nimi związanych, i tym podobnych rzeczy, a potem je cenzuruje? Czy to jest po prostu to co zakładasz w oparciu o to co wiesz, o sposoby w jakie sobie z nimi radzą?
Zach Vorhies: Nie, nie. Właściwie to mają na to określenie. Jest to nazywane „nutrition labels” dla stron internetowych. Zamierzają wyświetlić w przeglądarce Chrome, że jest to fake news. Już zaczęli to robić…
Del Bigtree: Tak.
Zach Vorhies: Widzę okienka wyskakujące w YouTubie jak tylko wpiszesz w wyszukiwarkę słowo „szczepionki”. Wtedy oni na to: „O, jest!”
Cóż, zostało to zaplanowane w 2017 roku. Teraz zostało to wypuszczone do społeczeństwa. Chcą przekraczać granice, więc w miarę upływu czasu sytuacja będzie się pogarszała.
Del Bigtree: Słuchanie ludzi, którzy wyszli przed szereg jest inspirujące. Myślę, że nadszedł czas, uważam, że masz rację. Żyjemy teraz w 2020 roku. To co się dzieje w tym roku, tak wiele spraw ujrzało światło dzienne, coraz więcej ludzi wychodzi przed szereg. Po prostu chciałem ci podziękować za to, że zacząłeś działać i myślę, że tym co robisz dajesz nam wszystkim sporo odwagi. Nadal tu jesteś. Wyzwałeś do walki zapewne jednego z największych i najniebezpieczniejszych oprychów na świecie. Nadal tak działaj, informuj nas na bieżąco o tym co się dzieje. Z całą pewnością zaprosimy cię jeszcze do programu. Jeśli cokolwiek się zmieni, jeśli coś się ruszy koniecznie daj nam znać.
Zach Vorhies: Człowieku, nadchodzi ogień. Nadal będziemy działać, ponieważ faktem jest to, że coś się zmienia w Stanach Zjednoczonych i zmienia się szybko. Władze które są, zwierają szyki ze swoimi szczepionkami i swoją cenzurą. Opublikowałem post na temat globalnego ocieplenia, który został usunięty przez Facebooka. Ich stanowisko na temat tego wszystkiego, stanowisko establishmentu stało się podobne do zamkniętego kręgu, do tego stopnia, że obecnie posuwają się do usuwania naszych memów z naszych stron na Facebooku.
Jedynym powodem dlaczego to robią jest to, że przegrywają, a my wygrywamy. Ludzie, którzy dostrzegają prawdę, musimy po prostu dalej naciskać, bo dzięki temu przepchniemy się. Jeśli tego nie zrobimy, to naprawdę nie chcę żyć w świecie, w którym rządzą światem ludzie, którzy mówią, że szczepionki są bezpieczne i pompują ich 72 w twoje dziecko. To więzienie na świeżym powietrzu. Widziałem co dzieje się pod wpływem czegoś takiego, bo mam wielu przyjaciół z Rosji, którzy przetrwali rządy Związku Radzieckiego. Nasze plecy są przyparte do muru.
Del Bigtree: Nie mamy nic do stracenia.
Zach Vorhies: Nie mamy nic do stracenia. Naprawdę doceniam to co robisz Del. To wspaniałe i inspirujące zobaczyć jak wszystko co robisz…
Del Bigtree: Bierzemy wszystko, czyż nie? Dziękuję, bracie.
Zach Vorhies: Dziękuję.
Del Bigtree: Robisz naprawdę dobrą robotę.
Zach Vorhies: Mhm. Ty też.
Del Bigtree: No dobrze. Cóż, nic nie będzie bardziej szokujące niż to. Oto sposób w jaki zmieniasz świat. Robisz to co jest właściwe. Robisz kolejną właściwą rzecz. Nie myśl nad tym za dużo. Nie wycofuj się z tego. Myślę, że ci z nas, którzy odnajdują siebie w walce o prawdę w tym ruchu, wychodzą na zewnątrz i walczą z czymkolwiek to jest, czy są to pestycydy, komputery, czy są to algorytmy, czy jest to cenzura, jeśli coś wiesz, powiedz to. Chcę skorzystać z tej szansy dla każdego z was, informatorów, którzy gdzieś tam są. W tej chwili rozmawiamy z kilkoma z nich. Nie wydamy was. Po prostu chcę z wami porozmawiać. Nigdy nie ujawnię czyichś informacji bez zgody. Masz informacje, którymi chcesz się podzielić, możesz wejść na stronę
wh***********@ic********.org
Będziemy chronić twoją tożsamość, dopóki nie będziesz gotowy jej ujawnić, tak jak zrobił to Project Veritas. To co robimy jest dla nas zaszczytem. Nie mamy zamiaru zmieniać życia kogokolwiek, ale nadszedł ten czas. Niech ten rok będzie rokiem informatorów. Co wy na to?
Wywiad: Zach Vorhies Informator z Google – napisy PL