Dr Bernadine Healy – brakuje rzetelnych badań nad szczepionkami
Larry King: To tylko wierzchołek góry lodowej większego problemu. Pani dr Healy, czy przed nami jeszcze dużo pracy i wiedzy do odkrycia?
Dr Bernadine Healy: Tak, trafiłeś w sedno, Larry. Uważam, że jeszcze jest dużo do zrobienia i odkrycia, w tym takie proste i oczywiste kwestie jak badania porównawcze dzieci szczepionych i nieszczepionych.
Jest to sprawa, o którą zabiegamy od wielu lat, ale postępów nie widać. Nie zostały przeprowadzone do dziś. Badania takie przeprowadzić można na wiele sposobów. Można zastosować model badań kliniczno-kontrolnych czy model retrospektywny.
Kongresmen Bill Posey pyta dr Coleen Boyle z CDC o badania na temat autyzmu
Bezpieczeństwo szczepień – jak sprawdzane są szczepionki pod kątem bezpieczeństwa?
Takie badanie należy przeprowadzić najszybciej, jak to możliwe, kładąc nacisk przede wszystkim na dzieci z ostrym autyzmem. A więc przypadki dzieci zdrowych, u których krótko po otrzymaniu szczepienia wystąpiła wysoka gorączka, objawy encefalopatii, a które już nigdy z tego nie wyszły.
Musimy dokładnie przyjrzeć się tej specyficznej grupie pacjentów, zbadać grupę 500 takich dzieci.
Czy wiesz Larry, że obecnie w sądzie szczepionkowym toczy się ponad 5000 spraw dzieci poszkodowanych w wyniku powikłań poszczepiennych. Teraz ich los waży się w środowisku adwokackim. CDC nawet nie pofatygowało się, żeby przyjrzeć się tym 5000 dzieciom.
Są to dzieci, które przeszły odpowiednie testy, u których stwierdzono określone problemy zdrowotne w niedługim czasie po otrzymaniu szczepień. Zazwyczaj wielokrotnych. Nikt nie połączył faktów.
To czego nam potrzeba, to zaprzestanie tych batalii i wzajemne uszanowanie stanowisk. Musimy wspólnie przeprowadzać znacznie więcej badań. I tu właśnie, Larry, dostrzegam niewybaczalny problem, czyli problem braku badań nad tą kwestią.
Wierzę, że ta sprawa nie jest jeszcze zamknięta z punktu widzenia badań naukowych. Ufam, że skonsultujecie się z NIH, że wspólnie przejrzycie ponownie co było dyskutowane, a czego nie wiemy, a następnie podejmiecie decyzję o kontynuowaniu badań.
Mamy fundusze, mamy metody, zróbmy to, razem.
Larry King: Dr Healy, jest Pani optymistycznie nastawiona czy wręcz przeciwnie?
Dr Bernadine Healy: Niestety nie jesteśmy jeszcze na etapie, gdzie zadajemy sobie pytanie: “Chwila, ta polaryzacja stanowisk jest bardzo negatywna, nie jest dobra ani dla tych dzieci, ani dla samej nauki.”
Szczerze, Larry, według mnie nie istnieje coś takiego jak “antyszczepionkowcy” i “proszczepionkowcy”. Wszyscy tutaj jesteśmy zwolennikami szczepień. Zdajemy sobie sprawę z powagi polio czy zapalenia opon mózgowych. Wiemy co chcemy i czego chcemy uniknąć.
Ale istnieją takie szczepionki – zapomnijmy na razie o autyzmie – istnieją takie szczepionki, których stosowanie może być zasadnie kwestionowane przez rodziców dzieci. Podawanie 1 lub 2 dniowym noworodkom szczepionki takiej jak szczepionka przeciwko WZW typu B, choć ani matka, ani dziecko nie są w grupie ryzyka. Jest to przecież szczepionka mocno obciążająca organizm. Podawana jest dzieciom zaraz po narodzinach, potem w wieku 2 i 4 miesięcy.
Lekarze wzywają do moratorium szczepionki przeciw WZW B dla dzieci w wieku szkolnym cytując potencjalnie śmiertelne wyniki.
Szczepionka przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B (WZW B) – dr Suzanne Humpries
Sądzę, że są to zasadne pytania. Uważam także, że powinno się wprowadzić więcej elastyczności w tej kwestii i przede wszystkim ludzie powinni być wobec sobie życzliwi, wyrozumiali, wszyscy bądźmy przyjaciółmi.
Larry King: Bądźmy przyjaciółmi.
Dr Bernadine Healy: Bądźmy przyjaciółmi, nikt z nas tutaj nie jest przeciwnikiem szczepionek.
Brakuje rzetelnych badań nad szczepionkami
Wywiad Sharyl Attkisson z dr Bernardine Healy o szczepionkach i autyzmie
Dziennikarka śledcza Sharyl Attkisson pracująca dla CBS News, przeprowadziła 12 maja 2008 roku wywiad z dr medycyny Bernardine Healy, byłą dyrektorką Krajowego Instytutu Zdrowia (NIH), szefową Amerykańskiego Czerwonego Krzyża, redaktorką ds. zdrowia w U. S. News & World Report.
Sharyl Attkisson: Z tego co rozumiem, nie uważa Pani, że związek pomiędzy szczepionkami a autyzmem jest kompletnie irracjonalny?
Dr Bernardine Healy: Gdy po raz pierwszy zetknęłam się z hipotezą dotyczącą związku szczepionek z autyzmem pomyślałam sobie, że to niedorzeczne. Serio. Tendencyjnie odrzucałam taką możliwość opierając się na powierzchownych materiałach, na które głównie natykałam się w mediach – bez urazy.
Kiedy pierwszy raz o tym usłyszałam, pomyślałam sobie, że to nie ma sensu. Ale im bardziej zgłębia się ten temat, analizuje podstawy naukowe, gdy zaczyna się przeglądać badania i wyniki testów w tym temacie, badania na zwierzętach, jeśli analizuje się także jednostkowe przypadki oraz gdy przegląda się dowody, wskazujące na brak jakiegokolwiek związku to dochodzi się do wniosku, że pytanie to nadal pozostaje bez odpowiedzi.
Obecnie jest taki czas, kiedy mamy okazję podjąć trud lepszego zrozumienia tej kwestii. Zrozumienia czy istnieje zjawisko podatności dzieci na tego typu schorzenia, czy to o podłożu genetycznym, związanym z metabolizmem, zaburzeniami mitochondrialnymi, czy układem immunologicznym, a które warunkuje podatność tych dzieci na powikłania związane ze szczepionkami czy też jedną konkretną szczepionką lub też podatność na określony składnik szczepionki, jak np. rtęć.
Obecnie, jestem przekonana iż musimy ponownie przyjrzeć się tej hipotezie zamiast z góry ją odrzucać. Uważam także, że obecnie posiadamy narzędzia, którymi 10 czy 20 lat temu nie dysponowaliśmy. Powinniśmy to zrobić i przekonać się, czy grupa osób podatnych rzeczywiście istnieje.
Dlaczego to jest takie ważne?
Istnienie grupy osób szczególnie podatnych nie oznacza wcale, że szczepionki nie są dobre. Oznacza natomiast, że istnienie takiej grupy pozwoli nam w konsekwencji wykazać, że osoby do tej grupy należące, w tym dzieci, zwyczajnie nie powinny otrzymywać określonej szczepionki lub nie powinny podlegać standardowemu kalendarzowi szczepień.
Nie wierzę w to, że po udowodnieniu istnienia takiej grupy ryzyka, wyodrębnieniu czynników zagrażających tej grupie lub odkryciu, że kalendarz szczepień dla tych osób powinien wyglądać inaczej, opinia publiczna straci wiarę w szczepienia jako takie.
Sądzę, że ludzie rozumieją konsekwencje epidemii polio czy odry, zdają sobie sprawę z zagrożeń związanych z zespołem różyczki wrodzonej, wiedzą, co to jest błonica.
Odra i szczepionka przeciw odrze: 14 rzeczy do rozważenia – Roman Bystrianyk
Historia poliomyelitis – dr Suzanne Humphries
SV40 – rakotwórczy wirus w szczepionkach przeciw polio!
Różyczka u niemowląt i kobiet w ciąży – Hilary Butler
Błonica i szczepionka przeciw błonicy – Hilary Butler
Nikt ot tak nie zrezygnuje ze szczepień. Obowiązkiem społeczności pracowników służby zdrowia i lekarzy jest by mówić otwarcie:
“Tak, możemy uczynić szczepionki bezpieczniejszymi, jesteśmy w stanie zidentyfikować osoby podatne i jesteśmy w stanie dostarczyć szczepionki o których myślimy, że są bezpieczniejsze.”
Sądzę, że opinia publiczna doceniłaby takie postawienie sprawy.
Sharyl Attkisson: Jednak przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia twierdzą, że wiedzą, że posiadają wiedzę i dostateczną ilość dowodów pokazujących, że związek przyczynowo-skutkowy nie istnieje.
Dr Bernardine Healy: Wydaje mi się, że takie twierdzenie jest nieuprawnione. Co do stwierdzenia – takie postawienie sprawy jest moim zdaniem nieuprawnione.
Sharyl Attkisson: Czy sądzi Pani, że rząd zbyt pochopnie odrzucił możliwość istnienia związku pomiędzy szczepionkami i autyzmem?
Dr Bernardine Healy: Uważam, że rząd, czy może raczej określone osoby w rządzie, że zbyt łatwo zignorowały niepokoje tych rodzin, bez przeprowadzenia odpowiednich badań nad osobami dotkniętymi tym schorzeniem.
Nie udało mi się znaleźć żadnych dużych badań nad grupą, powiedzmy 300 dzieci, które w kilka tygodni po otrzymaniu szczepionki wykazywały objawy autyzmu.
Moim zdaniem, oficjele zbyt pochopnie odrzucili tę hipotezę jako z założenia irracjonalną, bez poparcia tej decyzji wystarczającą ilością badań analizujących związek przyczynowo-skutkowy. Uważam, że zbyt pośpiesznie odrzucono wyniki badań laboratoryjnych na zwierzętach, czy to na myszach czy na ssakach z rodziny naczelnych, a które to badania wskazują na szereg problemów związanych z określonymi szczepionkami, a także konserwantem na bazie rtęci w nich zawartym.
Stanowisko rządu na podstawie raportu Instytutu Medycyny – którego tak na marginesie jestem dumnym członkiem – z roku 2004, w którym w zasadzie napisano, żeby nie zajmować się kwestią ew. grupy ryzyka związanej ze szczepionkami. Aby nie poszukiwać tych osób, dzieci, które mogą być szczególnie podatne na powikłania. Z tą konkluzją zgodzić się nie mogę. Powodem, dla którego nie chciano tej kwestii poruszać, była obawa przed tym, że jeśli wykaże się istnienie takiej grupy osób, jakkolwiek duża czy mała by nie była, wywoła to wśród ludzi lęk przed szczepionkami.
Uważam po pierwsze, że opinia publiczna jest bardziej inteligentna, niż autorom raportu się wydaje, że ludzie cenią sobie szczepionki jako takie i co najważniejsze, uważam, że nie powinno się nigdy odwracać plecami od jakichkolwiek badań i hipotez w obawie przed tym, co można odkryć.
Wywiad Sharyl Attkisson z dr Bernardine Healy o szczepionkach i autyzmie – napisy PL