Leczenie sepsy witaminą C – dr Paul Marik

Leczenie krztuśca witaminą C – dr Suzanne Humphries
Witamina C, podstawy czyli co, jak i kiedy – dr Suzanne Humphries

Hydrocortisone, Vitamin C, and Thiamine for the Treatment of Severe Sepsis and Septic Shock – Paul E. Marik – LINK do publikacji

Poniżej inna praca dotycząca askorbinianu sodu, opublikowana na stronie University of Western Ontario w 2013 roku pod tytułem Mechanism of Ascorbate Protection Against Sepsis-Induced Capillary Blood Flow Impairment – Askorbinian sodu – mechanizm ochrony przed indukowanym sepsą zaburzeniem kapilarnego przepływu krwi.

Witamina C ratuje umierających na sepsę ludzi

Wydaje się to zbyt piękne, by było prawdziwe. Prosta i tania metoda leczenia  jednej z najgorszych przypadłości – sepsy, zwanej także zakażeniem krwi. Z powodu sepsy ginie ponad 250 000 Amerykanów rocznie. Lorie Johnson przedstawi nam postać lekarza, który – jak się wydaje – odkrył skuteczne lekarstwo na sepsę oraz pacjentki, której ten lekarz ocalił życie.

Valerie Hobbs przez całe życie wyrabiała koce dla członków społeczności skupionej wokół lokalnego kościoła oraz pomagała bezdomnych. Lecz pewnego dnia zachorowała na sepsę i kiedy wszyscy sądzili, że umiera, udało się ją zatrzymać w świecie żywych.

Valerie Hobbs: To błogosławieństwo. To nie było szczęście. Mówię ludziom, że to nie było szczęście – nie wygrałam na loterii. Więc to nie było szczęście, tylko błogosławieństwo. Żyję, gdyż Bóg na wobec mnie plan. Mam robić to, co robiłam do tej pory.

Valerie była “pacjentem A”, pierwszą osobą, która została poddana eksperymentalnej metodzie leczenia sepsy, a która okazała się skuteczna.

Sepsa to zespół ogólnoustrojowej reakcji zapalnej na zakażenie. Dotyczy zazwyczaj osób przebywających w szpitalu. Ponad ćwierć miliona Amerykanów rocznie umiera z powodu sepsy. Co czyni sepsę najczęstszą z przyczyn zgonu wśród osób hospitalizowanych. Valerie niewiele brakowało, aby dołączyć do tej grupy osób.

Dr Paul Marik, dyrektor Oddziału Pulmonologii i Intensywnej Terapii w Eastern Virginia Medical School, zajmował się leczeniem Valerie na swoim  oddziale intensywnej opieki medycznej. Zdawał sobie sprawę z tego, że jej stan był fatalny.

Dr Paul Marik: Miałem już do czynienia z pacjentami na łożu śmierci – ona umierała.

Poinformował jej córkę, że musi przygotować się na najgorsze.

Córka Valerie Hobbs: Zaczęłam płakać. Po prostu zaczęłam płakać.

Dr Marik od niedawna zaczął się interesować właściwościami leczniczymi witaminy C. Kierując się intuicją, podał Valerie tę witaminę dożylnie wraz z hydrokortyzonem, mającym na celu zredukowanie stanu zapalnego.

Dr Paul Marik: Nie oczekiwałem, że pacjentka przeżyje. Następnego dnia, gdy przyszedłem do pracy, nie potrzebowała już leków obniżających ciśnienie krwi, po kolejnych 2 godzinach nie potrzebowała już aparatu tlenowego, a po 3 dniach opuściła OIOM. To było niesamowite.

Od tego czasu dr Marikowi udało się wyleczyć ponad 150 pacjentów cierpiących na sepsę stosując tę samą metodę. Raz za razem, każdego z nich udało się ocalić.

Dr Paul Marik:  To cudowne. Pacjenci tak poważnie chorzy, którzy znajdują się na granicy życia i śmierci, podaliśmy tę bardzo prostą kombinację leków i cały proces zakażenia cofnął się w ciągu zaledwie kilku godzin, a stan pacjentów się poprawił. Tak więc w pewien sposób to jest cud.

Wiadomość o metodzie leczenia sepsy przy użyciu witaminy C odbiła się szerokim echem w społeczności medycznej. Reakcje lekarzy – mieszane.

Dr Paul Marik:  Niektórzy uważają, że to najlepsza rzecz na świecie, inni natomiast sądzą, że to kompletna bzdura, że to nie może być prawda.

Sceptycy czekają na wyniki dużych, randomizowanych  badań klinicznych, zanim uwierzą w skuteczność tej metody.

Dr Paul Marik: Moja argumentacja jest taka – metoda jest w pełni bezpieczna, nie macie nic do stracenia.

Metoda jest również bardzo tania. To dobra wiadomość nie tylko dla Ameryki, ale zwłaszcza dla wielu biedniejszych krajów. Każdego roku z powodu sepsy umiera około 8 milionów osób na całym świecie.

Lorie Johnson, CBN News.

 

Pielęgniarki z OIOMu mówią o leczeniu sepsy witaminą C

Kathi Hudgins: Zanim zaczęliśmy realizować na naszym oddziale wytyczne terapii przy użyciu witaminy C, mieliśmy pacjentów cierpiących na sepsę, którzy wykazywali liczne współwystępujące schorzenia.

Stephanie Swain: Były to osoby poważnie chore, którym podawałyśmy środki podwyższające ciśnienie krwi, antybiotyki, wykonywałyśmy posiew krew, itd. W istocie podtrzymywałyśmy ich przy życiu.

Kathi Hudgins: Robiłyśmy to codziennie. Nerki pacjentów przestawały funkcjonować, musiałyśmy wykonywać całodobowe dializy. Stan tych pacjentów nie poprawiał się i nie zapowiadało się na to, by miało się coś zmienić.

Stacey Doxey: Niskie ciśnienie krwi, podwyższone tętno – byli na granicy życia i śmierci.

Kathi Hudgins: Tak wyglądała nasza sytuacja przed wprowadzeniem tej metody.

Stacey Doxey: Było ciężko.

Stephanie Swain: Dr Marik pojawił się z protokołem swojej nowej terapii przy użyciu witaminy C, z segregatorem pełnym dokumentów z informacjami. Chciał, aby zacząć podawać pacjentom dożylnie witaminę C, sterydy oraz inne witaminy.

Stacey Doxey: Wydaje mi się, że większość z nas była raczej sceptyczna wobec metody dr Marika.

Kathi Hudgins: Podobnie jak inni, sądziłyśmy, że jest tam jakiś błąd. To wydawało się zbyt proste.

Stephanie Swain: O dziwo, stan pacjentów poprawiał się.

Kathi Hudgins: Zastosowaliśmy tę terapię wobec naszych pacjentów i bardzo szybko, w ciągu około 12 godzin,  ich stan uległ odwróceniu. Sądziłyśmy, że to po prostu szczęśliwy zbieg okoliczność. Niedługo po tym kolejny pacjent wyzdrowiał, później  dołączyli następni pacjenci. To było niesamowite.

Kathi Hudgins: Jedną nogą w grobie, a po 12 godzinach ich stan polepszył się o połowę. Po kolejnych 24 – 48 godzinach mieliśmy do czynienia z pacjentami, którzy dosłownie wychodzili z naszego oddziału o własnych siłach.

Stacey Doxey: Nadal ciężko pracujemy, ale widzimy lepsze wyniki naszych pacjentów, nie musimy przychodzić do pracy i dowiadywać się, że nasz pacjent zmarł.

Kathi Hudgins: Brzmi to niewiarygodnie, ale tylko do czasu gdy zobaczysz to na własne oczy… Przepraszam, jeszcze przechodzą mnie dreszcze na myśl o tak szybkim powrocie tych pacjentów do zdrowia.

Pielęgniarki z OIOMu mówią o leczeniu sepsy witaminą C

 

Wywiad z dr Paulem Marikiem

Leczenie sepsy witaminą C - dr Paul Marik

 

Reporterka: Proszę się przedstawić imieniem i nazwiskiem.

Dr PM: Nazywam się Paul Marik, P A U L, nazwisko: M A R I K. Jestem dyrektorem Oddziału Pulmonologii i Intensywnej Terapii w East Virginia Medical School i mam tytuł profesora medycyny.

Reporterka: Może Pan opowiedzieć trochę o niesamowitym odkryciu, którego dokonał Pan raczej przypadkowo, czyż nie?

Dr PM: Tak. Naszym celem nie było odkrycie lekarstwa na sepsę. Był to wynik – co zresztą nierzadko się  zdarza – czystego przypadku. Cała historia zaczyna się Niemczech, gdzie udaliśmy się w zeszłym roku do pewnej 53-letniej kobiety, która ogólnie była zdrowa, ale nagle zachorowała na sepsę. Wiedziałem, że ta kobieta umrze. Podawano jej wiele leków mających na celu podniesienie ciśnienia krwi, jej nerki i płuca przestały funkcjonować, byłem przekonany, że czeka ją śmierć. W takich sytuacjach starasz się myśleć nieszablonowo. “Co mogę zrobić, aby jej pomóc?”, pomyślałem.

Leczenie sepsy

Mój kolega z Wydziału Medycyny na Virginia Commonwealth University w Richmond podesłał mi artykuł na temat witaminy C, który wydał mi się zresztą bardzo interesujący i gdzieś tam został mi w głowie. Tak więc pomyślałem sobie: “Dlaczego by tego nie spróbować?” Sięgnąłem po ten artykuł i przeanalizowałem procedurę tam opisaną. Pomyślałem, że właściwie to witamina C działa podobnie jak hydrokortyzon, który jest sterydem. Dlaczego by nie podać ich razem? Zdecydowaliśmy się podać pacjentce tę witaminę. Nie oczekiwaliśmy, że coś się zmieni. Do domu wróciłem z myślą, że ona raczej umrze. Następnego dnia, gdy przyszedłem na oddział intensywnej terapii, pacjentce nie potrzeba było już podawać substancji podwyższających ciśnienie krwi, ciśnienie krwi było w normie, nerki zaczynały ponownie funkcjonować, a po jakiś 3 godzinach mogliśmy ją odłączyć od aparatury oddechowej. Powiedziałem tylko: “Boże, co się tu stało?” To było po prostu dziwne. Tak więc postanowiliśmy ponownie spróbować tej metody.

Mieliśmy do czynienia z kolejnymi dwoma pacjentami chorymi na sepsę, ale nie w tak bardzo krytycznym stanie,  jak tamta kobieta. W ich przypadkach rezultaty były dokładnie takie same, jak wcześniej. Stało się dokładnie to samo. Pomyśleliśmy sobie:  “O rany! To jest ekstra. Coś tu jest na rzeczy”. Zaczęliśmy więc stosować tę metodę regularnie i dawała ona za każdym powtarzające się rezultaty. Za każdym razem efekt był taki sam. Mamy poważnie chorego pacjenta i w ciągu  zaledwie 48 godzin jego stan znacząco się poprawia, możemy go wypisać z intensywnej terapii, jego narządy działają prawidłowo. To było niesamowite. W wyniku tamtych doświadczeń wprowadziliśmy tę metodę  jako standardową procedurę na oddziale intensywnej terapii. Do dnia dzisiejszego udało nam się wyleczyć około 150 pacjentów. W każdym z tych przypadków rezultaty były identyczne. Pielęgniarki na oddziale też to widzą, dyrektor szpitala ma świadomość tego, co się dzieje, ponieważ zna statystykę śmiertelności w takich przypadkach, więc to nie jest jakieś mydlenie oczu.

Ta metoda zwyczajnie działa. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nasz kolega po fachu z Old Dominion University, dr John Catravas, który interesuje się biologią płucnego układu krążenia. Właściwie jest światowym ekspertem w tej dziedzinie. Zastosował naszą formułę i poddał ją niezależnym testom w laboratorium, a otrzymane przez niego rezultaty były identyczne z tym, z czym mieliśmy do czynienia na naszym oddziale. Wykazał on taką oto rzecz: komórki wystawione na działanie toksyn wytwarzanych przez bakterie powodują śmierć komórek. Jeśli poda się tylko hydrokortyzon, komórki giną. Jeśli poda się wyłącznie witaminę C, komórki giną, ale gdy poda się kombinację hydrokortyzonu i witaminę C, komórki są chronione przed trucizną. To niesamowite. Są to obiektywne dane uzyskane w laboratorium. To wspaniałe, że udało nam się jednocześnie wykazać skuteczność metody na pacjentach, jaki i pokazać w laboratorium mechanizm biologiczny leżący u jej podstaw.

Tiamina – witamina B1

Reporterka: Przeczytałam, że jest jeszcze trzeci element tej formuły. Zgadza się?

Dr PM: Tak, dodaliśmy jeszcze tiaminę (witamina B1). W przypadku 2 czy 3 pierwszych pacjentów nie podaliśmy tiaminy i kiedy zacząłem czytać trochę o tej witaminie, pomyślałem sobie, że…  Powodów takiej decyzji było kilka. Po pierwsze, tiamina jest niezbędna w niektórych procesach metabolicznych z udziałem metabolitów witaminy C. Po drugie, w pewnym badaniu wykazano, że pacjenci cierpiący z powodu sepsy mają niedobór tiaminy i jeśli poda im się tiaminę, to zmniejsza się tym samym ryzyko śmierci pacjentów. Co interesujące, wczoraj – tak, wczoraj – przeczytałem artykuł traktujący o pacjentach, którzy doświadczyli wstrząsu septycznego i w którym to artykule wykazano, że ci pacjenci, który podano tiaminę, byli narażeni na mniejsze ryzyko niewydolności nerek. Wydaje się więc, że jest to bardzo prosta metoda. To przecież 3 powszechnie stosowane substancje, które są dostępne od ręki, tanie, powszechne i wydaje mi się, że połączenie ich ze sobą mogą zmienić nasz stosunek do sepsy i metod jej leczenia. To wspaniałe. Oczywiście potrzebne są dalsze badania, kliniczne i laboratoryjne, zwłaszcza badania mechanizmu biologicznego, by dokładnie opisać działania tej metody. Niezbędne są także badania w niezależnych instytucjach mające na celu weryfikację tej metody. Wieści o naszej metodzie rozeszły się już po świecie. Rozmawiałem z kolegami z całego kraju. Metoda ta jest stosowana i rezultaty są podobne do naszych.

Otrzymałem maila dziś rano z placówki na Filipinach. Lekarze piszą w nim, że przeczytali mój artykuł i zaczęli stosować tę metodę. Wiecie… Mam nadzieję, że wiadomości o sukcesach tej metody również pójdą w świat. Metoda jest tania, prosta do zastosowania, nie ma nic do stracenia. Jest bardzo bezpieczna. Ci bardziej sceptycznie nastawieni… Ta metoda nie ma efektów ubocznych. Jest to znakomita interwencja a dawki tych 3 substancji, które stosujemy są całkowicie wolne od efektów ubocznych. Jeśli nawet nie wszyscy są przekonani co do skuteczności, to i tak nie mają nic do stracenia. Właściwe ile jest takich leków, które są pozbawione efektów ubocznych czy wolne do ewentualnych powikłań? Jesteśmy podekscytowani, ludzie proponują wykonanie systematycznych, randomizowanych badań zanim uwierzą w jej skuteczność.

Sądzimy, że dane już na tym etapie są obiecujące, posiadamy znaczącą ilość wyników badań klinicznych i dotyczących mechanizmu biologiczne działania tej metody by pokazać, że metoda działa. Niekiedy wystarczy się naocznie przekonać, że coś działa. Mam na myśli to, że do badania działania spadochronów nie potrzeba robić randomizowanych testów na ludziach skaczących ze spadochronem z samolotu. Nie trzeba robić takich badań aby wykazać,  że spadochron działa – wystarczy zobaczyć, że działa. My widzimy efekty naszej kuracji na co dzień. Sądzę, że im więcej osób wypróbuje tę metodę, tym więcej będziemy mieli wyników do analizy. To bardzo ważne, gdyż tysiące osób w tym kraju umiera każdego dnia z powodu sepsy. To jest liczba porównywalna liczbie pasażerów 3 rozbitych pełnych wielkich odrzutowców pasażerskich, co dziennie.

Więcej osób umiera na sepsę, niż na raka piersi, raka jelita grubego i AIDS razem wziętych. To bardzo powszechne schorzenie. To najpowszechniejsza przyczyna zgonu wśród hospitalizowanych pacjentów. Kosztuje to nas w skali kraju około 20 miliardów dolarów rocznie. Taki stan rzeczy pociąga za sobą szereg implikacji…

Reporterka: Może przedstawi Pan pokrótce i w prosty sposób, co dzieje się z osobą cierpiącą na sepsę.

Dr PM: Tak, to dobre pytanie. Ludzie rozumieją, co to jest atak serca, co to jest wylew. Ale większość osób nie ma pojęcia, co to jest sepsa. Co wydaje się zaskakujące zważywszy na fakt,  że sepsa jest przyczyną tak ogromnej liczby zgonów. W zasadzie sepsa to zespół ogólnoustrojowej reakcji organizmu na zakażenie. Jeśli wda się zakażenie w jakimś miejscu ciała, to po pewnym czasie organizm je zwalczy. Natomiast jeśli np. zachorujemy na zapalenie płuc, układ odpornościowy organizmu zostanie zderegulowany. Układ ten stanie się niewydolny. W wyniku tego mamy do czynienia ze stanem zapalnym całego organizmu, który nazywamy sepsą. Objawy to np. podwyższone tętno, obniżone ciśnienie krwi, nerki odmawiają posłuszeństwa, w zasadzie cały organizm przestaje funkcjonować prawidłowo. W istocie to właśnie odpowiedź organizmu na zakażenie bakteryjne jest tym, co określamy mianem sepsy. Nie dotyczy to bakterii jako takich, lecz agresywnej odpowiedzi organizmu na zakażenie. To właśnie ta odpowiedź powoduje zaburzenia funkcjonowania organów w ciele. Pacjenci chorzy na sepsę cierpią na niewydolność nerek, która często towarzyszy sepsie, na zaburzenia krzepnięcia krwi powodujące liczne krwawienia, płuca przestają funkcjonować, więc pacjent nie może oddychać, również mózg nie funkcjonuje prawidłowo,  dlatego też pacjent czuje się zagubiony, zdezorientowany. Wszystko to jest wynikiem odpowiedzi organizmu na zakażenie.

Reporterka: Koncerny farmaceutyczne, wydając przy tym mnóstwo pieniędzy, przez wiele lat starały się opracować lekarstwo na sepsę, a Pan odkrył to tanie i proste rozwiązanie. Jak sądzę, nie będzie Pan ich ulubieńcem. Czy były już jakieś reakcje z ich strony?

Dr PM: Tak, to co Pani mówi, jest prawdą. Ponad 100 randomizowanych badań zostało przeprowadzonych na różnych substancjach i żadna z tych substancji nie zadziałała. Wiele osób zajmuje się tym zagadnieniem i na pewno dołączą do nich kolejne. Obecnie prowadzonych jest ok. 2000 badań dotyczących sepsy. Cóż, pewni ludzie zapewne są mną rozczarowani, gdyż udało nam się odkryć bardzo proste, tanie, łatwe do zastosowania rozwiązanie problemu leczenia sepsy. Ale nie ja jestem pierwszą osobą, która przyczyniła się do tego odkrycia. To nie mi należy się całe uznanie za to odkrycie. Już wcześnie wykonano wiele badań.

Dr Fredrick Klenner

Najwcześniejsze badanie, do którego  udało mi się dotrzeć, pochodzi z roku 1949. Wykonał je dr Fredrick Klenner z Karoliny Północnej. Stosował on prawie takie same dawkowania, jak my – 1,5 g witaminy C [askorbinian sodu]. On leczył chorych na polio i wykazał świetne rezultaty. Wykonano szereg różnych badań – oczywiście postać Linusa Paulinga był kluczowa w popularyzowaniu witaminy C. Niestety w tamtym czasie nie wiedział on – nauka się przecież rozwija – że witaminę trzeba podawać dożylnie. Chociażby z tego względu, że układ pokarmowy ma ograniczone możliwość absorpcji tej witaminy. Sam Klenner stosował dawkę 15 g witaminy C, gdy umierał, ale niestety i tak większość tej dawki jest wydalana przez organizm wraz z kałem. Jednak najbardziej fascynujące w tym wszystkim – a czego większość ludzi nie rozumie – jest to, że właściwe każdy organizm na Ziemi,  zwierzę czy roślina, wytwarza witaminę C.

Raport Klennera czyli czego (prawie) nikt nie wie o witaminie C

Jedyne dwa gatunki, które jej nie syntetyzują, to człowiek i świnka morska. Człowiek utracił tę zdolność w wyniku mutacji, straciliśmy gen pozwalający nam na syntezę witaminę C w wyniku mutacji. Brak tej zdolności ma ogromne znaczenie.  Zwierzęta pod wpływem czynników stresogennych zwiększają wytwarzanie witaminy C, co pozwala im na obronę organizmu przed zakażeniem. Jeśli spojrzymy na kota czy psa, czy nie zastanawialiście się może, dlaczego tak rzadko chorują na zapalenie płuc? To rzadkość. Myślimy, że jest tak z powodu ich zdolności do wytwarzania witaminy C. Gdy poddamy je czynnikom stresogennym, to zwiększają produkcję witaminy C. Są nawet tworzone modele eksperymentalne, gdzie usuwa się z puli genowej zwierząt gen odpowiedzialny za produkcję witaminy C i okazuje się, że takie zwierzęta są bardziej podatne na zakażenia. To naprawdę niesamowite, nie tylko naocznie doświadczyliśmy działania witaminy C, ale mamy sporo mocnych dowodów biologicznych wspierających nasze odkrycie.

Reporterka:  Jak się pan teraz czuje? Czy to wspaniałe uczucie, dokonać takiego odkrycia? Koncerny farmaceutyczne wydały ponad 50 milionów dolarów na ten cel…

Dr PM: Cóż… to naprawdę niesamowite uczucie. Nikt na tym nie zarobi [brak możliwości opatentowania]. Metoda ta potencjalnie może ocalić miliony chorych i to wydaje mi się jest w tym wszystkim najwspanialsze. Nie zdajemy sobie z tego sprawy,  ale większość ofiar sepsy to mieszkańcy biednych krajów, którzy po prostu nie mają możliwości i środków na kosztowne leczenia, jak np. Filipiny czy inne kraje. To jest metoda, która powinna być powszechnie dostępna, tania i potencjalnie może ocalić miliony ludzi. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych  niepożądanych komplikacji i ludzie zaczną ją stosować jeszcze zanim otrzymamy wyniki randomizowanych badań na większą skalę. Wyniki oczywiście w końcu będą dostępne,  ale niemniej badania te wymagają czasu, są drogie i miliony pacjentów umrze, gdy my będziemy czekać na te wyniki. Wydaje mi się, że już teraz jest wystarczająco dużo dowodów skuteczności tej metody, aby zacząć ją stosować od zaraz.

Reporterka:  Dziękuję.

 

Prezentacja [po angielsku] przedstawia podstawowe informacje i wyniki badania dotyczącego roli witaminy C, hydrokortyzonu i tiaminy w leczeniu ciężkiej sepsy i wstrząsu septycznego

 

“…mleko z piersi stale tworzy program, przeciwzapalny fenotyp. Komórki macierzyste, które znajdują się we krwi pępowinowej są przeciwzapalne, tłumią wszystko po to, aby bakterie dziecka mogły ulokować się w jelitach. Mleko matki działa przeciwzapalnie. Układ odpornościowy pozostaje odrobinę inny tylko po to, żeby organizm dziecka pozostał wolny od stanu zapalnego.

Dziecko może sobie poradzić z wirusami i bakteriami, gdyż mleko matki służy jako układ odpornościowy, który sobie z nimi radzi. Twoim zadaniem jest dbać o to, żeby wytwarzane przez ciebie mleko zachowało właściwości przeciwzapalne.

Za każdym razem, gdy ktoś podaje szczepionkę twojemu dziecku, jego organizm musi zareagować. W jaki sposób? Stanem zapalnym. Na tym polega cały program – mleko ma zachować właściwości przeciwzapalne.” – Odporność niemowląt – część 3 – Poród naturalny, łożysko, karmienie piersią – Hilary Butler

 

Witamina C: czy jest kluczowym czynnikiem w zdrowieniu?