Stopstopnop, zacna grupa na Facebooku, wzięła sobie na celownik członkinię organizacji o nazwie Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, zarzucając sabotowanie statutu PSR. W nim są punkty:
A czym zajmuje się fanpage stopstopnop? Nie zagłębiając się za bardzo w szczegóły to:
– piętnowaniem osób lub instytucji, które wskazują niewygodne fakty związane ze szczepieniami,
– wspieraniem gwałcenia praw jednostki do wolnego wyboru oraz stanowienia o sobie jak i swojego dziecka
– prowadzenia eksperymentów bez świadomej zgody badanego
– prezentowanie materiałów wspierających bezwarunkowo szczepienia.
Jakiś czas temu opublikowaliśmy wzbogaconą wersję Penn & Teller o szczepionkach, który to film na stopstopnop ukazuje optymistyczne i jednostronne podejście do szczepień i nie ukazuje negatywnych skutków lub braku zapobiegania chorobom przeciw które rzekomo mają chronić.
W statucie stowarzyszenia PSR istnieje zapis o krzewieniu światopoglądu opartego na wiedzy naukowej. Niektórzy mogą sobie nie zdawać z tego sprawy, ale nauka powinna się opierać na myśleniu pojęciowym, a nie stereotypowym
Z hasłem pojęcie mamy do czynienia : „gdy używany on jest w określonym znaczeniu, gdy towarzyszy mu rzeczowa, metodologiczna, precyzyjna definicja. Warstwa poznawcza jest tam więc decydująca, natomiast warstwa wartościująca, oceniająca jest minimalna lub nie występuje w ogóle. Dokładnie odwrotnie jest w wypadku stereotypu. Tu warstwa poznawcza, metodologiczna jest minimalna, a wartościująca, oceniająca (na plus, lub minus — stereotypy pozytywne i stereotypy negatywne) jest rozbudowana i decydująca. Stereotypy służą do sterowania różnymi grupami ludźmi, a szczególnie tymi, które nie żądają precyzyjnych informacji i nie sprawdzają ich wiarygodności w źródłach. By sterować, czy też manipulować tymi grupami, należy wiedzieć jakie stereotypy w danej społeczności są pozytywne, a jakie negatywne. Ten sam wyraz może być różnym stereotypem w zależności od grupy.
Myślenie pojęciowe to myślenie opierające się przede wszystkim na faktach, źródłach, pragnące odkryć i dotrzeć do prawdy obiektywnej w danym temacie. Osoba, która się nim kieruje, gdy słyszy opinię przeciwne jej poglądom, przekonaniom czy wiedzy w danym temacie, nie odrzuca ich a priori, ale stara się je zweryfikować, sprawdzić. Gdy okażą się zgodne z rzeczywistością, osoba ta, gotowa jest raczej zmienić swoje przekonania i opinię w danym zakresie, niż swą ideologię, stawiać ponad odkrytą prawdę, fakty, rzeczywistość. W myśleniu stereotypowym dominuje ideologia, utarte przekonania, stereotypy (stąd nazwa), przyzwyczajenie itp. Gdy osoba kierująca się tym typem myślenia spotyka się z poglądami i informacjami burzącymi jej utarte przekonania, gotowa jest raczej odrzucić te informacje bez weryfikacji, ograniczyć czy zakończyć znajomość z osobami i podmiotami, które takich informacji dostarczają.
Wykład “Myślenie pojęciowe a myślenie stereotypowe”
Leon Petrażycki w swojej książce „Wstęp do nauki prawa i moralności” w rozdziale zatytułowanym „O tworzeniu pojęć klasowych oraz teoriach adekwatnych, kulawych i skaczących” pisze o metodologii tworzenia teorii. Są trzy rodzaje teorii : adekwatne, kulawe i skaczące. Zacytuję kilka fragmentów, żeby wyjaśnić o co w tym chodzi:
„Przez adekwatne teorie naukowe rozumiemy teorie, w których to, co się wypowiada (orzeczenia logiczne wraz z ich uzasadnieniem) jest prawdziwe w stosunku do tej właśnie klasy przedmiotów, o której jest wypowiedziane (lub pomyślane). Jeśli więc o jakimś gatunku danego rodzaju lub o jego podgatunku itp. wypowiada się coś, co w rzeczywistości jest prawdziwe w stosunku do całego innego rodzaju lub innej klasy szerszej, albo jeśli zachodzi brak ustosunkowania w kierunku odwrotnym, to nie będą to teorie adekwatne w naszym znaczeniu.”
„Lecz podobne nauki stanowiłyby parodię nauki i wzór naoczny, jak nie należy tworzyć teorii; byłyby ilustracją błędów i uchybień, których należy starannie unikać przy budowaniu teorii naukowych. Nie-naukowość takich teorii, ich kalectwo naukowe polegałoby na ich nieadekwatności, czyli na tym, że to, co się w nich wypowiada (orzeczenia logiczne), byłoby odniesione do klas niewłaściwych, zakreślonych zbyt wąsko, gdy tymczasem orzeczenia te są prawdziwe, lecz powinny być odniesione do klas o szerszym zakresie, np. twierdzenia o bezwładności, o ciążeniu itp. byłyby wypowiedziane tylko w stosunku do cygar, a w dodatku jeszcze tylko do cygar ważących po 10 gramów , albo o psach mających długie ogony i krótkie szyje, gdy w rzeczywistości stosują się ją do wszystkich ciał fizycznych, a więc do klasy znacznie szerszej.”
„Z proponowanego tu pojęcia filozofii jako teorii, mającej za odrębny swój przedmiot badania klasę wszystkiego co realne, wypływają między innymi konsekwencje następujące:
1.Filozofia nie jest zasadniczo żadną, choćby najporządniej usystematyzowaną kompilacją treści lub najważniejszej treści wszystkich nauk (czym chce ją uczynić najbardziej rozpowszechnione obecnie określenie filozofii, mimo’ że wyrazu „kompilacja” naturalnie nie używa). Filozofia jest odrębną nauką o treści odrębnej, żadna więc teza jakiejkolwiek innej nauki nie może należeć do jej treści, i żadna teza właściwa filozofii nie może być składnikiem jakiejkolwiek innej nauki. Taki stosunek ścisłego rozgraniczenia zachodzi (ściślej: zachodzić powinien) nawet względem nauk najbliższych typem, względem teorii klasowych, jak fizyka i psychologia. Nawet same orzeczenia teoretyczne powinny być zasadniczo różne w tych naukach: w razie faktycznej tożsamości jakiegoś orzeczenia filozofii (mającego za podmiot klasę jej właściwą) z orzeczeniem fizyki, psychologii lub jakiejkolwiek innej nauki należy przypuszczać, że odpowiednie twierdzenie fizyka, psychologa jest teorią kulawą (że np. niewłaściwie wypowiedziano o zjawiskach fizycznych coś, co w rzeczywistości jest prawdą także dla zjawisk niefizycznych) lub, że twierdzenie filozofa jest błędne, że wypowiada on o przedmiotach realnych jako klasie ogólnej coś, co stanowi prawdę jedynie w stosunku do jakiegoś gatunku tej klasy, np. do zjawisk fizycznych lub psychicznych („teoria skacząca” — patrz niżej).”
Wyjaśnię jeszcze o co chodzi z siatką pojęciową i jej mocą diagnostyczną na podstawie prostego przykładu. Jeśli mamy trzy pojęcia opisujące paletę barw: czarny, biały i czerwony i trafimy na kolor różowy to mamy do wyboru dwie opcje, albo utworzyć nowe pojęcie : kolor różowy i zwiększyć moc diagnostyczną tej siatki pojęciowej, albo uparcie próbować dopasować kolor różowy do pojęcia kolor biały lub kolor czerwony.
A teraz wróćmy do tematu, z czego składa się układ odpornościowy?
W dużym skrócie to dzieli się na układ nieswoisty [wrodzony układ odpornościowy] i swoisty [adaptacyjny układ odpornościowy], która znowu dzieli się na odporność komórkową [limfocyty T] i humoralną [przeciw ciała/ limfocyty B].
Skąd wiemy, że szczepionka działa u konkretnej osoby?
Możemy to zmierzyć przez sprawdzenie poziomu mian przeciwciał.
A czy przeciwciała = odporność?
Aby zademonstrować jaka jest relacja przeciwciał do odporności podam dwa interesujące przykłady:
1.Istnieje takie schorzenie jak agammaglobulinemia, które charakteryzuje się całkowitym brakiem przeciwciał i śladową obecnością limfocytów B w krążeniu.
Jednym z najbardziej niepokojących odkryć w medycynie klinicznej było stwierdzenie, że dzieci z wrodzoną agammaglobulinemią, których organizm nie mógł produkować żadnych przeciwciał i miał tylko nieznaczne ślady immunoglobuliny w obiegu, przechodziły odrę w normalny sposób, wykazywały taka samą sekwencję objawów, a następnie zyskiwały odporność. “Measles as an Index of Immunological Function,” The Lancet, September 14, 1968
2.W 1992 roku badacze Nathan E. Crone i Anthony Reder udokumentowali ciekawy przypadek ciężkiego tężca u 29-letniego mężczyzny bez historii narkomanii, typowego delikwenta wśród współczesnych ofiar tężca w USA. Oprócz regularnego cyklu szczepień przeciwko tężcowi i dawek przypominających dziesięć lat wcześniej podczas swojej służby wojskowej, ten pacjent był poddany hiper immunizacji (uodpornienie anatoksyną tężcową i osiągnięcie ekstremalnie wysokiego poziomu antytoksyny surowicy) jako ochotnik w celu komercyjnej produkcji TIG. Monitorowano jego poziom antytoksyny w jego surowicy i zgodnie z oczekiwaniami, rozwinięto ekstremalnie wysoki poziom antytoksyny po zabiegu hiper immunizacji. Niemniej jednak rozwinął się u niego poważny tężec 51 dni po zabiegu, pomimo wyraźnie udokumentowanej obecności antytoksyny surowicy przed chorobą. W rzeczywistości po przyjęciu do szpitala na leczenie jego poziom antytoksyny w surowicy wynosił około 2500 razy więcej niż poziom uznawany za ochronny. Jego tężec był tak ciężki, że wymagał ponad pięciotygodniowej hospitalizacji ze środkami ratującymi życie. Przypadek ten zademonstrował, że antytoksyna surowicy poległa w zapobiegnięciu poważnemu tężcowi, nawet w ilościach 2500 razy większych niż to, co jest uznawane za wystarczające do zapobiegania tężcowi u dorosłych.
A teraz coś innego, a mianowicie definicja bezpieczeństwa. Jeśli weźmiemy człowieka z ulicy i zapytamy czy coś jest bezpieczne do zjedzenia to to co przyjdzie mu do głowy to będzie coś w rodzaju „nic negatywnego mi się nie stanie”. W prawnym słowniku publicznej służby zdrowia wygląda to już zupełnie inaczej i dla przykładu amerykańska instytucja FDA posługuje się taką definicją bezpieczeństwa:
„Względna wolność od szkodliwego wpływu na osobę związaną bezpośrednio lub pośrednio z lekiem kiedy jest roztropnie podawany biorąc pod uwagę charakter produktu w stosunku do stanu zdrowia pacjenta.”
W świecie medycyny istnieje taki koncept jak medycyna oparta na dowodach W tym koncepcie badanie empiryczne, które spełnia kryterium najwyższych standardów to badanie metodą podwójnie ślepej próby, z grupą kontrolną otrzymującą placebo, obojętną substancją jak na przykład sól fizjologiczna.
A czy szczepienia mogą się pochwalić takim standardem jakości? Jeśli chodzi o bezpieczeństwo rozumiane jako brak negatywnych efektów? Niestety, ale nie ma ani jednego takiego badania (chyba, że istnieje a jeszcze nie wiem o tym). Ostatnie trzy znane mi próby podjęcia prawnego nakazania takiego badania były podjęte raz w 2006 roku przez kongresmenów Dave’a Weldona i Carolyn Maloney’a, chodzi o ustawę „Vaccine Safety Bill” oraz dwa razy przez Billa Posey, 25 kwietnia 2013 H.R.1757 – Vaccine Safety Study Act oraz 25 marca 2015 H.R.1636 – Vaccine Safety Study Act.
Jeśli chodzi o badanie skuteczności szczepionek metodą podwójnie ślepej próby, z grupą kontrolną otrzymującą placebo, obojętną substancją, jak na przykład sól fizjologiczna, to też nie dotarłem jeszcze do takiego. Za to jako placebo używa się innej szczepionki lub jednego ze składników zawartego w testowanej szczepionce. A nawet są przypadki gdy w ogóle się nie testuje skuteczności.
Za to pojawia się coraz więcej doniesień, że mimo wysokiej wyszczepialności ludzie dalej chorują na choroby przeciw, którym szczepionki miały chronić, albo czas wystąpienia choroby przesuwa się na groźniejszy okres życia [np. świnka] lub przyczyniają się do zachorowania na groźniejsze choroby [np. półpasiec].
Zabawne jest mówienie o naukowości i bezpieczeństwu szczepionek w jednym zdaniu, jeśli urzędnicy na pierwszym miejscu stawiają ciągłość programu szczepień:
…wszelkie ewentualne wątpliwości odnośnie bezpieczeństwa szczepionek bez względu na to, czy są zasadne czy nie, nie mogą ujrzeć światła dziennego z uwagi na potrzebę zapewnienia ciągłości ich wykorzystania do maksymalnego stopnia w zgodzie z celami ochrony zdrowia publicznego narodu” – stwierdzenie z 1 czerwca 1984 przez FDA-Federal-Register (usprawiedliwiające wprowadzenie nowego prawa legalizującego niechlujstwo w czasie wytwarzania szczepionki przeciw polio)
Więc jeśli nie ma badań spełniających kryteria najwyższej jakości w kwestii bezpieczeństwa i skuteczności, ale mamy opór przed takimi badaniami, to o czym to świadczy? O bezpieczeństwie danego produktu? O jego skuteczności?
Ale przecież szczepionki są stosowane od dawna, prawda?
Istnieje taki błąd logiczny jak „Post hoc ergo propter hoc”, który występuje wtedy, gdy ktoś wyciąga wniosek o relacjach przyczynowo-skutkowych ze zwykłego następstwa dwóch zdarzeń w czasie.
Czy szczepienia nie są tego klasycznym przykładem?
Stopstopnop pisze o moralności, ale czy moralnym jest stosowanie preparatów, które nie zostały porządnie zbadane na bezpieczeństwo i skuteczność?
Czy moralnym jest wspieranie stosowania przymusu stosowania preparatów wątpliwej jakości?
Czy moralnym jest sabotowanie działań Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach – STOP NOP, które walczy o wolny wybór i dostęp do rzetelnych informacji w kwestii szczepień?
W historii przerabialiśmy już uszczęśliwianie innych ludzi na masową skalę jak również eksperymentowanie bez ich zgody, zakończyło się to procesami w Norymbergii i jednym z tego efektów jest artykuł 6 „Powszechnej Deklaracji w sprawie Bioetyki i Praw Człowieka UNESCO”, który mówi:
- Jakakolwiek interwencja profilaktyczna, diagnostyczna i terapeutyczna może być podjęta wyłącznie po uzyskaniu uprzedniej, dobrowolnej i świadomej zgody osoby, której ma dotyczyć, udzielonej w oparciu o dostateczne informacje. W odpowiednich przypadkach zgoda powinna być wyraźna i może być wycofana przez zainteresowaną osobę w dowolnym czasie oraz z dowolnej przyczyny, bez stawiania takiej osoby w niekorzystnej sytuacji bądź powodowania jakichkolwiek niedogodności po jej stronie.
- Badania naukowe powinny być wyłącznie prowadzone po uzyskaniu uprzedniej, dobrowolnej, wyraźnej i świadomej zgody osoby zainteresowanej, udzielonej w oparciu o informacje, które powinny być dostateczne i przekazane w zrozumiałej formie oraz wskazywać na sposoby wycofywania zgody. Zgoda może zostać wycofana przez zainteresowaną osobę w dowolnym czasie oraz z dowolnej przyczyny, bez stawiania takiej osoby w niekorzystnej sytuacji bądź powodowania jakichkolwiek niedogodności po jej stronie.
- W stosownych przypadkach badań prowadzonych na grupie osób bądź na społeczności, można zwracać się o uzyskanie dodatkowej zgody prawnych przedstawicieli zainteresowanej grupy bądź społeczności. Zbiorowa zgoda społeczności ani zgoda przywódcy społeczności lub innej władzy w żadnym wypadku nie powinny zastępować świadomej zgody wyrażonej przez jednostkę.
Jeśli Stoptopnnop dalej będzie zajmowało się tym czym zajmuje, czyli wspieranie stosowania przymusu biurokratycznego aparatu publicznej służby zdrowia oraz eksperymentowanie na dzieciach i ludziach bez ich świadomej zgody to spokojnie może podlegać pod promowanie praktyk stosowanych przez bestię hitlerowską.
Oficjalny system kształcenia w Polsce po reformach Jakuba Bermana w 1948 roku stracił ze swoich algorytmów nauczania najbardziej diagnostyczne elementy pozwalające na kształcenie ludzi samodzielnych w poszukiwaniu i dążeniu do prawdy obiektywnej. A efekty tych zmian dotykają już czwarte pokolenie. Więcej informacji na ten temat w linku obok: Niszczenie nauki polskiej
Krótkie omówienie stanu obecnej i przedwojennej nauki polskiej – doc. Józef Kossecki
„Naukowców interesuje rzeczywistość jaka jest. Doktrynerów interesuje rzeczywistość jaka powinna być.
Naukowcy chcą, żeby ich poglądy pasowały do rzeczywistości. Doktrynerzy chcą, żeby rzeczywistość pasowała do ich poglądów.
Stwierdziwszy niezgodność między poglądami a dowodami naukowiec odrzuca poglądy. Stwierdziwszy niezgodność między poglądami a dowodami doktryner odrzuca dowody.
Naukowiec uważa naukę za zawód, do której czuję zamiłowanie. Doktryner uważa doktrynę za misję, do której czuje posłannictwo.
Naukowiec szuka prawdy i martwi się trudnościami w jej znajdowaniu. Doktryner zna prawdę i cieszy się jej zupełnością.
Naukowiec ma mnóstwo wątpliwości, czy jest prawdą to, co mówi nauka. Doktryner nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest prawdą to, co mówi doktryna.
Naukowiec uważa to, co mówi nauka za bardzo nietrwałe. Doktryner uważa to, co mówi doktryna, za wieczne.
Naukowcy dążą do uwydatniania różnic między nauką a doktryną. Doktrynerzy dążą do zacierania różnic między nauką a doktryną.
Naukowiec nie chce, żeby mu przypisywano doktrynerstwo. Doktryner chce, żeby mu przypisywano naukowość.
Naukowiec unika nawet pozorów doktrynerstwa. Doktryner zabiega choćby o pozory naukowości.
Naukowiec stara się obalać poglądy istniejące w nauce. Doktryner stara się przeciwdziałać obalaniu poglądów istniejących w doktrynie.
Naukowiec uważa twórcę nowych poglądów za nowatora. Doktryner uważa twórcę odmiennych idei za wroga.
Naukowiec uważa za postęp, gdy ktoś oderwie się od poglądów obowiązujących w nauce. Doktryner uważa za zdrajcę, gdy ktoś oderwie się od poglądów obowiązujących w doktrynie.
Naukowiec uważa, że jeżeli coś nie jest nowe, to nie jest wartościowe dla nauki, a wobec tego nie zasługuje na zainteresowanie. Doktryner uważa, że jeżeli coś jest nowe, to jest szkodliwe dla doktryny, a wobec tego zasługuje na potępienie.
Naukowcy są dumni z tego, że w nauce w ciągu tak krótkiego czasu tak wiele się zmieniło. Doktrynerzy są dumni z tego, że w doktrynie w ciągu tak długiego czasu nic się nie zmieniło.” – Marian Mazur
Nie rozumiejąc systemu odpornościowego, wakcynolodzy rozpoczęli wstrzykiwanie ludziom różnych rodzajów szczepionek, od połowy XIX wieku i tak się to ciągnie do dziś.
Zobacz na: Rozumienie pojęcia prawdy w różnych systemach sterowania społecznego
Społeczne funkcjonowanie pojęć prawdy i piękna w różnych cywilizacjach
Lekarz Łukasz Durajski – cenzura i ignorancja podczas dialogu.
Zaszczep się wiedzą – kampania marketingowa
Stopstopnop – etyka i nauka
Ciemna strona Wikipedii – Sharyl Attkisson
Imitacja Nauki – Sharyl Attkisson – fałszywe badania naukowe
BLOG OJCIEC by Kamil Nowak – ignorancja czy astroturfing?
Stopstopnop – etyka i nauka
Na jednej z grup na fb riposta do rewelacji udostępnionych przez fanpage:
Na pełnej niekulturalnych, ziejących nienawiścią, profilu szczeptystów ze stopstopnop, którzy pewnie mają oczy przekrwione z wściekłości na “proepidemików” wrzucono ostatnio post o nowym badaniu opublikowanym w JAMA, które zaprzecza, że szczepienie przeciw grypie w czasie ciąży zwiększa liczbę przypadków autyzmu. Ponieważ wyrzuciłem własną ciężko zapracowaną stówę na dostęp do tego badania na stronie JAMA, nie chcę, żeby się zmarnowała.
Ponieważ przeczytałem je, pozwoliłem sobie skomentować wypociny tych ze stopstopnop (którzy notabene zalinkowali nie samo badanie, tylko równie głupi jak ich profil komentarz z jakiegoś czasopisma rzekomo “naukowego”, które nie poruszało pewnych newralgicznych fragmentów badania, pozostając raczej przy abstrakcie – http://www.the-scientist.com/?articles.view/articleNo/47616/title/Autism-Not-Linked-to-Flu-or-Flu-Shot-During-Pregnancy/.
Pełne badanie JAMA jest tu, ale trzeba wykupić dostęp:
http://jamanetwork.com/journals/jamapediatrics/article-abstract/2587559
Oczywiście moje posty zostały szybko usunięte. A napisałem im, co następuje (może się komuś przyda):
A dlaczego nie piszecie, że badanie jednocześnie zajmowało się infekcją naturalną grypą, jak i szczepieniem przeciw grypie?
Dlaczego nie nadmieniacie, że stwierdzono w nim, że jednak szczepienie w pierwszym trymestrze wykazywało związek z ASD (first-trimester influenza vaccination was the only period associated with increased ASD risk)? Może byście też wspomnieli, że wśród tych badanych autyzm stwierdzono u 1,6% dzieci, czyli u około 1 na 62 dzieci? W grupie było ponad 3000 dzieci z ASD! To samo w sobie jest przerażające! I tak przechodzicie nad tą tragedią do porządku dziennego? Dlaczego wreszcie nie nadmieniacie, że chociaż w badaniu nie ma mowy o zmian zaleceń jeśli chodzi o kalendarz, wymienia się konieczność przeprowadzenia dodatkowych badań (suggest the need for additional studies)?
Aha, i jeszcze jedno (bo kuźwa wydałem te 100 parę złotych i kupiłem 24-godzinny dostęp do tego badania w JAMA).
otóż w badaniu jest mowa o tym, że (w wolnym tłumaczeniu) “Nieskorygowana proporcja ASD była lekko wyższa w całym badaniu wśród dzieci kobiet, które otrzymały szczepionkę przeciw grypie podczas ciąży w stosunku do dzieci niezaszczepionych kobiet”. Ale po lekkiej modyfikacji i korekcji zmiennych (tzw. przedział wierności – confidence interval, CI i innych wskaźników i zmiennych wymienionych w badaniu wyszło już, że jest to nieistotne…
(Fragment z badania: “The unadjusted proportion of ASD was slightly higher throughout follow-up among children of women who received influenza vaccinations during pregnancy compared with children of unvaccinated women (Figure). After adjustment for covariates, maternal influenza vaccination anytime during pregnancy was not significantly associated with increased ASD risk (AHR, 1.10 [95% CI, 1.00-1.21]) (Table 3) ].
Jakie to typowe… A właśnie ten “lekki wzrost” w “nieprzerobionych” danych powinien budzić niepokój. Trudno żeby wyszedł wysoki, właśnie niuansów powinno się szukać, bo przecież jeszcze nie wszystkie dzieci zapadają na ASD. Ale jak się ćwiczy, jak te niuanse ukrywać, to mamy to, co mamy. Bo jak potem dane przerabiać, żeby wyszło, co ma wyjść, to już badacze mają wprawę.
I taki ciekawy kwiatek z badania. Badacze przyznają, mówiąc o danych nieobrobionych statystycznie, że “Jeśli szczepionka przeciw grypie podana w pierwszym trymestrze ciąży powoduje zaburzenia ze spektrum autyzmu, nasze wyniki sugerują (mowa cały czas o nieobrobionych danych), że może to oznaczać 4 dodatkowe przypadki autyzmu na każde 1000 zaszczepionych przeciw grypie kobiet”.
Tylko dodatkowo 4 na 1000, czyli 1 na 250 dzieci. Co tam, to nic takiego…
A przecież szczepionek jest więcej, potem tych już podawanych dzieciom. A jeśli tak każda dodaje “4 przypadki autyzmy na 1000”, ale po “obrobieniu danych” i uśrednieniu “zmiennych” (typu wiek, płeć, masa itd. – podane w badaniu) wszystko się rozmydla?
(Fragment oryginalny badania:
If influenza vaccination during the first trimester of
pregnancy causes ASD, our results suggest that it would amount
to 4 additional ASD cases for every 1000 women vaccinated”.)
I jeszcze ważna wzmianka, która może mieć istotne znaczenie jeśli chodzi o miarodajność badania. Badacze stwierdzają, że “Nie liczyli infekcji i chorób, przy których kobiety nie szukały pomocy medycznej. Nie mieliśmy danych kobiet, które otrzymały szczepienie przeciw grypie poza placówkami medycznymi KPNC).
A przecież w USA można się zaszczepić przeciw grypie gdzieniegdzie nawet w Mc Donaldzie, o aptece nie mówiąc.
(Fragment oryginalny: “We also did not count subclinical
infections or illnesses for which women did not seek medical
attention. We did not have records for women who received
their influenza vaccination outside KPNC facilities”).
A do tego konflikty interesów:
Dr Klein (jeden ze współautorów badania) otrzymał granty badawcze od firm GlaxoSmithKline, Sanofi Pasteur, Merck, Pfizer,
Protein Science, MedImmune, and Novartis. Innych konfliktów interesów nie ujawniono”. (“Dr Klein has
received research grant support from
GlaxoSmithKline, Sanofi Pasteur, Merck, Pfizer,
Protein Science, MedImmune, and Novartis. No
other disclosures are reported). I to by było właściwie wszystko w temacie…
Przeczytajcie jeszcze komentarz przy załączonym wykresie na samym dole. To ważne, żeby przemyśleć, co to może oznaczać.