Metoda Pasteura leczenia wścieklizny – artykuł z tygodnika „PRAWDA” autorstwa dr Odo Bujwida.
Ogół niefrancuski mniema, że Pasteur metodą szczepień leczniczych wścieklizny osłonił tajemnicą. Czytając w różnych niemieckich i rosyjskich pismach lekarskich uporczywie powtarzane wieści, chociaż po przybyciu na miejsce wprędce dostrzegłem nieprawdziwość tego zarzutu, czekałem na obalenie go, aż poznam rzecz w najdrobniejszych szczegółach. I nie tylko pisma plotkowały. Prof. Koch, którego odwiedziłem w Berlinie, mówił mi to samo, a powoływał się na prof. Frischa, który wysłany przez rząd austryacki, świeżo powróciwszy z pracowni Pasteura, takie właśnie wieści przywiózł. Obecnie zaprzecza on temu w Semaine medicale.
Teraz, kiedy metoda Pasteura zupełnie dokładnie jest mi znaną, mogę poznajomić z nią szczegółowo czytelników Prawdy.
Pracownia jego mieści się w ciasnym zakątku „Ecole Normale” przy ulicy Ulm. W Paryżu istnieją szkoły początkowo, licea i zakłady wyższe naukowe, odpowiadające naszemu uniwersytetowi. Otóż „Ecole Normale” ma za zadanie kształcić nauczycieli liceów. Pasteur, wychowaniec szkoły normalnej, został później jej poddyrektorem, teraz zaś po przebyciu połowicznego paraliżu jest emerytem i posiada tu, nie pełniąc żadnych obowiązków urzędowych, kąt i pracownię własną. Łatwo zrozumieć teraz dlaczego ona nie jest obszerną i dlaczego tak mu chodzi o zbudowanie instytutu oddzielnego.
Ludzie patentowani na wielkie odkrycia, jakkolwiek polożyli wiele zasług na polu naukowym, nie zdołali zrobić tego, czego dokonała chętna i zdolna jednostka. Nieobznajmionego ze szczegółami zadziwi ciasnota trzech pokojów, w których mieści się cały warsztat naukowy, skąd wyszły pierwsze podstawy bakteryologii, gdzie wynalezione zostały metody ochronnych szczepień karbunkułu, cholery kur i inne niemniejszej doniosłości, aczkolwiek mniejszego rozgłosu prace.
Towarzyszami tych odkryć są po większej części młodzi, gorliwi badacze, wychowańcy Szkoły normalnej lub uczniowie medycyny. Niektórzy pracują z dziwnem poświęceniem: jeden z nich, Viala, jest prawą ręką Pusteura od 10 lat, u ma dopiero 25; od 3 lat codziennem jego zajęciem jest szczepienie wścieklizny i przygotowanie płynów ochronnych. Można wyobrazić sobie, z jaką to robi wprawą.
W gmachu Szkoły normalnej Pasteur mógł zmieścić część tylko swoich zasobów, mianowicie praco, dotyczące ochronnych szczepień wścieklizny i ważniejsze przyrządy ogólne. Tutaj też odbywają się codziennie szczepienia. Inne rzeczy znajdują się przy ulicy Vauquelin. Tam trzymane są zwierzęta większe, na których robione są lub były doświadczenia z wścieklizną, karbunkułem i cholerą kur. Tutaj także buduje się teraz pawilon do szczepień ochronnych wścieklizny.
Z powodu tej ciasnoty, trudno, a raczej i nie podobna pracować u samego Pasteura. To też większa część wysłańców, mianowicie z Moskwy i Petersburga, zupełnie nie znalazła tutaj gruntu, a badania ich ograniczają się na przypatrywaniu się inokulacyom u ludzi i trepanacyi u zwierząt. Ażeby zrobić coś samodzielnego, trzeba się umieścić przy innej jakiej pracowni i mieć przytem pewne przygotowanie do tego rodzaju badań, gdyż wskazówek praktycznych nie ma skąd czerpać.
To też po pierwszym zaraz tygodniu osiadłem stale w pracowni dra Granchera, który mi ją gościnnie otworzył; będąc zaś pierwszym pomocnikiem Pasteura, dopomógł w otrzymaniu potrzebnego materyału do szczepień i hodowli.
Ze wszystkich też dotąd wysłanych lekarzy z poważnym celem „badania metody Pasteura na miejscu”, są tylko dr Hamalej z Odesy pozostaje tu na czas dłuższy. Nie wliczam sporej ilości innych, którzy chcieli tylko obejrzeć metodę; ci łatwo zamiar swój spełnili, gdyż patrzeć wolno tutaj prawie każdemu (teraz z powodu wielkiego napływu, nieco trudniej).
Metoda Pasteura leczenia wścieklizny
Przystąpię do opisu sposobów, w jaki wykonywane bywają szczepienia leczniczo-ochronne wścieklizny i jak otrzymuje się materyał, do tego służący, oraz zasady działania.
Jad wścieklizny u zwierząt i ludzi chorych na nią, znajduje główne umiejscowienie w układzie nerwowym: w mózgu, mleczu, a przede wszystkiem w rdzeniu przedłużonym. Znajduje się on również i w gruczołach (np. ślinowych). Zarażenie następuje wskutek dostania się go do krwi ukąszonego, skąd powoli przechodzi do układu nerwowego; czem bliżej ośrodków nerwowych nastąpi ukąszenie, tem zarażenie pewniejsze i silniejsze, oraz okres czasu do pojawienia się pierwszego wybuchu choroby – krótszy. Ukąszenie w twarz lub głowę jest przeto najniebezpieczniejsze.
Czas potrzebny do pojawienia się choroby, jak w każdej zakaźnej, jest mniej lub więcej długim, zwykle jednak wynosi u człowieka 30-40 dni, rzadko krócej lub dłużej.
Jeżeli teraz cząstkę materyi nerwowej (mózgu lub mlecza kręgowego), wziętej ze zwierzęcia zmarłego na wściekliznę, zaszczepimy pod twardą oponę czaszki zdrowego – otrzymamy po pewnym czasie objawy wścieklizny. Czas ten jest u zwierząt krótszym, niż u człowieka: u królika np. wynosi 13-18 dni; średnio zaś – 15. Jeżeli z królika, padłego na wściekliznę szczepioną, zaszczepimy ją zdrowemu, z tego następnemu itd. do 25-30 kolejno, zauważymy, że okres czasu od zaszczepienia do wystąpienia pierwszych objawów choroby jest krótszym i trwa 12, 11, 10 dni. Od pierwszych prac Pasteura (w ciągu 3 lat) wykonano 113 takich kolejnych przeszczepień; przy 90-tym okres czasu do wystąpienia pierwszych objawów (znany pod nazwą okresu wylęgania – jak w innych chorobach zakaźnych) wynosił średnio 7 dni; teraz zaś występuje wyraźnie skłonność skrócenia się do dni 6.
Jeżeli tedy zwykła wścieklizna, jakiej dostają psy, daje 11, królika okres wylęgania 15-dniowy, szczepiona zaś –7-dniowy, mamy prawo przypuszczać, że ta druga jest wzmocnioną. Zaszczepiona psom daje ona również okres wylęgania krótszy.
Jeżeli wyjmiemy rdzeń kręgowy królika, padłego z takiej wzmocnionej wścieklizny i zawiesimy go w szklanej butli, na dnie której znajdują się kawałki sody gryzącej – to już po 10 dniach takiego wysychania rdzeń zaszczepiony nie wywołuje wścieklizny u zdrowego zwierzęcia – chroni je jednak od tej choroby, jeżeli mu zaszczepimy jad silny, z niewysuszonego rdzenia pochodzący, lub przez ukąszenie wprowadzony. Gdy zaś zwierzę zostanie ukąszone to przed wystąpieniem pierwszych objawów choroby zastrzyknięcie takie nie dopuszcza ich; trzeba tylko, aby stopień wścieklizny szczepionej był równym lub wyższym nawet od pochodzącej z ukąszenia. W tym celu szczepienia pochodzą z rdzeniów, których ilość dni zwieszenia w butli szklanej coraz się zmniejsza w miarę postępowania szczepień: pierwsza pochodzi z rdzenia, który sechł przez 13 dni; drugie z rdzenia, który wisiał 12 itd. aż do 5-go dnia. Tylko w razie bardzo mocnych pokąsań (przez wilka np.) dochodził Pasteur do rdzenia, który tylko przez 2 dni pozostawał zawieszony.
Sposób wykonywania szczepień nie przedstawia nic trudnego; wymaga tylko czystości w znaczeniu bakteryologicznym i pewnej wprawy. Cząstkę mlecza królika rozciera się w czystym bulionie, wolnym od bakteryj, czyli sterylizowanym. Taka sterylizacja, inaczej ubezpłodnienie, polega na ogrzewaniu do ciepłoty wrzenia bulionu mięsnego w naczyńku szklanem, zatkanem kłębkiem waty, która chroni bulion od spadających z powietrza bakteryj, mogących powodować jego rozkład. Tym sposobem bulion sam przez się nic może być szkodliwym. Królik zachloroformowany dostaje nieco bulionu, zaprawionego takim mleczem, przez otwór w czaszce ponad powierzchnią mózgu (trepanacya). Cała operacya, nie męcząca zwierzęcia, trwa około 5 minut.
Po zaszczepieniu królik w ciągu 12-13 dni umiera. Mlecz kręgowy jego służy do nowych szczepień, a prócz tego do zawieszenia w szklanych butlach i przygotowywania płynów ochronnych.
Płyn taki jest również bulionem. w którym została roztarta cząstka rdzenia, wysuszonego uprzednio przez stosowną ilość dni: do pierwszych wstrzykiwań przez 14, do drugich przez 13 itd. do dziesiątych przez 4.
Ponieważ zawieszanie mleczów i rozcieranie w bulionie odbywa się w osobnym pokoju, do którego wchodzi tylko pomocnik, mający z tem do czynienia – okoliczność ta dała gazetom i mniej wtajemniczonym osobom powód do mniemania, że cała robota jest tajemniczą. Wszystko to zaś jest niezbędnem:
1) ażeby uniknąć zanieczyszczenia mleczów przez bakterye, znajdujące się w powietrzu, co łatwo nastąpić by mogło przy większym ruchu osób i powstającym stąd drobnym kurzu;
2) operacya ta jest zbyt ważną i pomyłka byłaby bardzo niebezpieczną – a łatwą do popełnienia przy pewnym natłoku.
Szczepienia podskórne płynów ochronnych, za pomocą małej strzykawki, odbywają się codziennie o 11 godzinie rano, a jeżeli potrzeba – to i w ciągu dnia. Zaczynają się od najsłabszych. tj. czternastodniowych. Jeden z pomocników p. E. Viala napełnia strzykawkę, a dr Grancher zastrzykuje. Operacya mało bolesna i rzadko tylko wywołuje lekkie zaczerwienienie w miejscu zakłucia.
W fazie ukąszenia, szczepienie – zdaniem Pusteura – przyniesie korzyść przed upływem 30 dni, czyli przed wystąpieniem pierwszych objawów chorobnych. Te zaczynają się dreszczami, napadami kurczu gardzieli i krtani, skąd powstaje trudność oddychania i połykania, potem zaciskanie konwulsyjne szczęk, wreszcie kurcz mięśni klatki piersiowej, skutkiem czego niemożność oddychania i śmierć z zaduszenia, zwykle w nieprzytomności zupełnej.
Dotychczasowe wyniki szczepień leczniczych należałoby nazwać bardzo pomyślnymi. Statystyka (Revue Scientifique nr 16, 1886) wykazuje znaczny procent śmiertelności pomiędzy ukąszonym i przez psa wściekłego (około 15%); zaś pomiędzy ukąszonymi przez wilka procent ten dochodzi do 82 i więcej. Dodąd pokąsanych przez i psa było w kuracyi (do 12 kwietnia r. b.) 688 – zmarła 1, pokąsanych przez wilka 38 osób – zmarły 4. Do końca zaś kwietnia ilość osób leczonych podniosła się jeszcze około 150; z poprzednich wszakże zmarła jedna pokąsana przez psa i jedna przez wilka.
Jad psa i wilka uważa Pasteur za też same, zaszczepione królikowi wywołują objawy po 15 dniach.
W każdym więc razie leczenie zdaje się mieć duży wpływ nawet przy bardzo oględnem przyjmowaniu faktów. Naturalnie dowody, z wątpliwej dotąd wartości statystyki czerpane, będą służyły za miecz obosieczny. Przytoczę jednak dane ze statystyki niemieckiej, która przecie uprzejmością dla francuzów powodować się nie będzie. Dr Esser i Schutz (Fortschr. D. Medicin, 1885, str. 302) podają w 1885 r. – 97 pokąsań przez psy w samych Prusach z 5 wypadkami śmierci. Znaczy to, przyjmując okrągłe cyfry, 5%. Podczas gdy u Pasteura mamy zaledwie 1/3%. Ilość tedy śmierci przy leczeniu jest 15 razy mniejszą.
Przy ukąszeniach przez wilka, statystyka wykazuje 80% śmierci; przy Pusteurowskiej metodzie – 11%; zwróćmy jednak uwagę i na to, że większość chorych przybyła późno; prawie przed samym wystąpieniem pierwszych objawów, lub nawet z nimi.
Dr O. Bujwid
Paryż, 10 maja 1886 r.
Znalezione na: Wirusomania
Zobacz na: Wścieklizna, Pasteur i szczepionka przeciw wściekliźnie – dr Millicent Morden
Wywiad z dr Stefanem Lanka o błędach metodologicznych w izolowaniu wirusów
Wstrzykiwanie przecieru z chorej tkanki mózgowej do mózgów psów było metodą preferowaną przez Ludwika Pasteura w celu wytworzenia choroby centralnego układu nerwowego – wścieklizny – spowodowaną wirusem. Niedawna, definitywna biografia Pasteura uznaje go za najważniejszego publicystę teorii zarazków oraz kluczowego publicystę dla poglądu, że wścieklizna spowodowana jest przez wirus. Niefortunnie, jego eksperymenty dotyczące wścieklizny były tendencyjne i niepodparte przez niezależne badania.15
Związek pestycydów z polio: Krytyka literatury naukowej – Jim West
Metoda Pasteura leczenia wścieklizny cz.1
Metoda Pasteura leczenia wścieklizny cz.2