Naturalne i organiczne szczepionki – co to do licha jest?
Czy macie może bzika na punkcie zdrowia? Bzika na punkcie żywności organicznej [naturalnej]?
Ja natomiast… nie. Bez względu na to, jak bardzo zdrowi myślicie, że jesteście, zawsze znajdzie się ktoś bardziej zbzikowany na tym punkcie, niż Ty. Takie osoby mnie przerażają. Teraz powiem wam trochę o moich nawykach zdrowotnych. Staram się kilka razy w tygodniu grać w tenisa, każdego dnia pokonuję na ROWERZE z psem około 5 km.
Mówię o ROWERZE, ponieważ nie mam swojego, ten należy do mojej żony, ale jeżdżę na nim częściej niż ona. Najwidoczniej częściej go także psuję. Mówię także ten samochód, gdyż nie mam swojego – jeżdżę pożyczonym gdy akurat nie mogę skorzystać z SAMOCHODU żony.
Możecie uważać to za ukryte pod otoczką skromności przechwalanie się, ale tak nie jest. Kiedyś, kiedy wreszcie mi się uda, kupię sobie własny rower, własny samochód, w naszych łazienkach będą gniazdka elektryczne, a łóżko w sypialni będzie miało wezgłowie.
Moja żona wtedy zwróci się do mnie z pewnym wyrazem na twarzy i powie: „Dlatego właśnie za ciebie wyszłam.” Zanim to nastąpi, pozostaje mi przymilanie się i coverowanie utworów Journey… Nie ma za co.
Na czym to skończyliśmy? Nawyki zdrowotne. Dużo ćwiczeń, tenis, ping pong, pięć kilometrów dziennie na rowerze, praca w ogrodzie. Staram się minimalizować stres – nie oglądam „Koła Fortuny”.
Jeśli chodzi o nawyki żywieniowe, to moja rodzina jest lata świetlne przede mną. Posiadamy elegancki filtr wody firmy Berkey, a ja piję w większości wodę.
Zdaję sobie sprawę, że niektórzy z was są „zdrowsi” ode mnie, ale pamiętajcie, że zawsze znajdzie się ktoś „zdrowszy” nawet od was. Oni mają bzika na punkcie zdrowia. Posiadają domowe spodnie do jogi, wyjściowe spodnie do jogi, a także pogrzebowe spodnie do jogi.
Filtr wody Berkey – nie, dzięki. Wolę zwykłą wodę destylowaną.
– „Mojemu psu bym nie dał wody z filtra Berkey!”
– „Pies!? Za dużo alergenów dla mojej rodziny!”
– „Rodzina!? Nie mam zamiaru jeszcze bardziej obciążać środowiska naturalnego – ja już wystarczę.”
– „Jaki masz samochód?” – „Toyotę Prius (samochód hybrydowy).”
– „Priusa!? Czy wiesz, jak toksyczne są zastosowane w nich baterie?”
– „Ja jeżdżę na koniu.”
– „Na koniu!? Czy ty wiesz, ile metanu te zwierzęta produkują?”
– „Koń jest karmiony wyłącznie trawą i gdy skończy mu się „paliwo”, zjemy go.”
– „Czy ta trawa jest od lokalnych dostawców?”
– „Tak naprawdę to do prac chodzimy na piechotę.”
– „My do pracy jeździmy na kurach a żółtko używamy jako krem do opalania.
– „A my używamy pieluszki tetrowe.”
– „Pieluszki!? Nie pozwalacie dziecku (srać) na podłogę? To przecież naturalny sposób (srania), tak robią Chińczycy.”
– „Ale używamy podnóżka Squatty Potty.”
– „To nie to samo.”
Mogę tak jeszcze długo. Szaleństwo – jak daleko ludzie są w stanie się posunąć w trosce o swoje dobre zdrowie. Ta obsesja na punkcie zdrowia sięga zenitu, gdy osoby te mają niemowlaka.
Gdy są w ciąży – czytają, sprawdzają i eliminują z diety każdą możliwą toksynę czy alergen.
Odpowiednie łóżeczko dziecięce – żadnego łóżeczka!
Spanie w łóżku – spanie w bujaczku!
Żadnego alkoholu, żadnego cukru, mleko tylko z piersi matki, żadnej soi, żadnego GMO – tylko produkty organiczne. Wszystkie te rzeczy są dobre.
Ale dziwię się, że te osoby potrafią być takimi (pieprzonymi) idiotami, kiedy poruszy się temat szczepień. Osoby te miesiącami przestrzegały rygoru zdrowotnego, z którego dumny byłby sam Mistrz Miyagi [film Karate Kid], przeszli absolutne tortury, wszystko po to, by dziecko było zdrowe. Po czym na końcu z radością podają noworodkowi tę potworną truciznę, ten nieorganiczny (gówniany) koktajl, najgorsze świństwo wynalezione kiedykolwiek przez człowieka.
Wszystko to w nadziei, że pozwoli im to, na wszelki wypadek, ochronić ich idealnego, pięknego, nieskazitelnego, zdrowiutkiego bobasa, przed zakażeniem niegroźną chorobą, która nie wyrządziła krzywdy prawie nikomu, nawet 50 lat temu, kiedy nie mieliśmy nawet pojęcia, jak ją poprawnie leczyć.
Ludzie, co (do cholery) jest z wami nie tak!? Jak możecie myśleć, że całe to (gówno) w szczepionkach jest dobre dla waszych dzieci?
Zapomnij o tym, że aplikowanie genetycznie zmodyfikowanych chorób do organizmu niemowlaka z na wpół rozwiniętym układem immunologicznym powoduje dysfunkcjonalność tego systemu do końca życia waszego dziecka. Wyobraźmy sobie na chwilę, że to wcale nie jest problem ze szczepionkami. Przyjmijmy nawet, że szczepionki działają perfekcyjnie.
Tak, zgadzam się, to lekkie przegięcie. Ale przyjmijmy na chwilę taką wersję. Czy wy w ogóle macie pojęcie, co znajduje się w szczepionkach?
Zagrajmy w grę. Udajcie się do któregoś z pobliskich sklepów spożywczych i wybierzcie 3 najbardziej ohydne rzeczy, które tam znaleźliście.
Artykuły, które są przeznaczone głównie dla dzieci, ale takie, których dzieciom w życiu byście nie dali, ponieważ masz świra na punkcie zdrowia. Nie wiem, jakie to będą artykuły. Chrupki Pop-Tarts, mleko krowie, hot-dogi – nie wiem. Sprawdźcie ich skład. Gwarantuję wam, że to, co znajduje się w Pop-Tarts, krowim mleku czy hot-dogach nie umywa się do tego (gówna), które pakują w szczepionki. Dzieli je przepaść.
Nie mam zamiaru czytać wam składu szczepionek. Jeśli nigdy się tym nie interesowaliście, to teraz macie szansę sobie sprawdzić.
Pomyślicie pewnie, że kłamię – więc wyszukajcie sobie w google skład szczepionek. Jeśli natkniecie się na linie komórkowe z tkanek abortowanych płodów, to znaczny, że jesteście blisko.
Co jeśli McDonald’s wprowadziłby własną recepturę mleka modyfikowanego specjalnie dla noworodków?
Rozważylibyście podanie tego swemu dziecku?
Jeśli planujecie szczepić dziecko, to powinniście uznać mleko modyfikowane dla noworodków od McDonald’s za najzdrowszy wybór dla waszego dziecka, jaki kiedykolwiek dokonaliście.
Bez zbędnych komplikacji czy “straszenia”, wstrzykiwanie substancji do organizmu ludzkiego, a zwłaszcza do organizmu noworodka z niewykształconym do końca systemem immunologicznym, różni się całkowicie od dostarczenia tej samej substancji drogą pokarmową.
Nasze ciała są naprawdę dobre w odfiltrowywaniu tego całego syfu, który w nie pakujemy. Wartym odnotowania jest fakt, że rzadko kiedy czymś się zatruwamy.
Nasze jelita powinny być traktowane jako Ósmy Cud Świata. To, w jakiś sposób organizm rozpoznaje i filtruje toksyny. To nie tylko jelita, ale również błony śluzowe, wyściółka w jamie nosowej, nasz układ oddechowy.
Wszystkie te elementy są częścią niezwykle efektywnego systemu, który chroni nasze ciało przed uszkodzeniami. Jest tylko jedna metoda na obejście wszystkich tych zabezpieczeń. Jest nią zastrzyk.
Zastrzyki pozwalają na ominięcie wszystkich tych barier ochronnych, którymi Matka Natura obdarzyła wasze dziecko. Wstrzykiwanie choroby bezpośrednio do organizmu pozwala na pominięcie niektórych etapów działania układu odpornościowego, które układ ten uruchamia w przypadku kontaktu z chorobą drogą naturalną.
Wstrzykiwanie (gówna) bezpośrednio do organizmu pozwala na pominięcie wielu procesów filtracyjnych, mających na celu ochronę zdrowia waszego dziecka.
Pozwólcie teraz, że wyjaśnię wam to zjawisko w prosty sposób.
Swego czasu przeprowadzono pewne badanie na królikach. Wstrzyknięto im jeden z najgorszych składników szczepionek – aluminium. Następnie badano poziom aluminium w ich moczu i stolcu.
I zgadnijcie co? Nie byli w stanie go znaleźć!
Króliki nie wydalały wstrzykniętego im aluminium, pierwiastek odkładał się w ich organizmie.
Dlaczego? Ponieważ ich układ odpornościowy rozpoznał aluminium jako obcą substancję, a ponieważ było to aluminium, organizm nie był w stanie go zniszczyć. Co najwyżej oznaczyć je jako obcą substancję, więc to aluminium przemieszczało się po ciele, by w końcu osadzić się gdzieś w narządach, w tym także w mózgu.
Jeśli natomiast aluminium zostałoby podane drogą pokarmową, możliwe byłoby zmierzenie poziomu aluminium w odchodach królików. Nie podajemy szczepionek drogą pokarmową, my je wstrzykujemy. Więc część tego syfu, które się w nich znajduje, jak aluminium, nie jest wydalane z organizmu.
Na dzień dzisiejszy możemy powiedzieć, że te substancje zostają w naszym organizmie na zawsze.
Jest to jeden z głównych powodów, dla których nigdy nie zaszczepię się przeciwko grypie. Wielodawkowa szczepionka przeciwko grypie zawiera rtęć jako konserwant a wiemy, że rtęć nie jest wydalana z organizmu. Odkłada się w naszym ciele – za każdym razem, gdy otrzymujecie to szczepienie.
Nie, dziękuję!
Jeśli waszemu dziecku już od małego, co roku, podawać będziecie szczepionkę przeciwko grypie, wtedy po jakimś czasie całe to odłożone aluminium może być przyczyną problemów. Kto to wie, no nie? Przecież macie bzika na punkcie zdrowia, jesteście w stanie zrobić wszystko dla zdrowia waszego dziecka.
Możecie dalej hodować własne kury, możecie nadal kupować wołowinę z krów karmionych lokalną trawą. Możecie jeść cały ten organiczny, koszerny, czysty, wolny od GMO, uprawiany w ludzkich warunkach, z chowu bez klatkowego, tradycyjny drób ile tylko chcecie, ale jeśli nadal macie zamiar wszczepiać ten syf swojemu dziecku to życzę powodzenia ze zdrowiem.
Gdyż tym samym sabotujecie wszystko to, na co tak ciężko pracowaliście.
Oto moja niesamowita opinia.
Zobacz na: Brudne sekrety przemysłu spożywczego – Sally Fallon Morell
Jak wychować zdrowe dziecko POMIMO twojego lekarza?
Czemu jedzenie sprawia, że chorujemy – Robyn O’Brien
Przemysł spożywczy i uzależniające jedzenie