Zarażenie krztuścem – kiedy włoscy badacze po raz pierwszy przeanalizowała sprawę odpornych szczepów w 1999 roku, to zdali sobie sprawę, jaka to grupa ludzi była nosicielami tych najbardziej zjadliwych szczepów.
Krztusiec w Japonii – Hilary Butler
Leczenie krztuśca witaminą C – dr Suzanne Humphries
Krztusiec i Pierwotny Grzech Antygenowy.
Rodzice przychodzą do mnie po tym, jak SAMI zdiagnozowali krztuśca, ponieważ lekarz nie potrafi tego rozpoznać, lub wręcz temu zaprzecza, często odmawia zrobienia testu, na którego nalegają rodzice przeważnie po tym, jak już dziecko ciężko kaszle od tygodni, a przepisane leki na błędnie zdiagnozowaną infekcję zawodzą. Pediatrzy i lekarze rodzinni obecnie wydają się być tak zblokowani w rezultacie prania mózgu, że chyba już nie rozumieją prawdziwych przypadków klinicznych, ani nawet tych, o których jest mowa w ich własnej literaturze medycznej.
Lekarze nagminnie zmieniający harmonogram szczepień mogą nie wiedzieć, że jeśli odporność danej osoby pochodzi od szczepień, a nie po przejściu normalnej infekcji, to pojawia się coś o nazwie: “PIERWOTNY GRZECH ANTYGENOWY“, na co dzisiaj używa się innej terminologii: „tłumienie wiążących epitopów”, co oznacza, że jak efekt szczepienia nie miał początku w układzie oddechowym, to silna odporność nie jest obecna na poziomie płuc, a ponieważ szczepionka nie ma tych wszystkich elementów, jakie posiada żywa bakteria, to część układu odpornościowego pozostaje w spoczynku dzięki temu programowaniu przez szczepionkę. Skutkiem tego jest to, że szczepieni stają się ukrytymi nosicielami tej bakterii, po ponownym narażeniu.
Szczepionka może jedynie powstrzymać u ciebie (zaszczepionej osoby) kaszel i to przez krótki czas. Ale jeśli złapiesz krztuśca, to możesz być jego nosicielem, bez objawów, przez 6 tygodni i zarazić nim małe dziecko. Rozprzestrzenianie krztuśca jest w dużym stopniu możliwe po szczepionce acelularnej, która podobnie do szczepionki p. grypie, również ustawia układ odpornościowy w niewłaściwy sposób. To dlatego obecnie mamy taki niekontrolowany wzrost przypadków krztuśca.
To było wyraźnie przedstawione w przełomowym eksperymencie przeprowadzonym przez grupę dra Warfela i opublikowanym w 2014r. Szczepionka pełno-komórkowa była podana jednej grupie w wieku 2,4 i 6 miesięcy. Szczepionkę acelularną, którą używamy dzisiaj, podano drugiej grupie w wieku 2,4 i 6 miesięcy. A trzecia grupa została zainfekowana krztuścem. Potem poczekali 7 miesięcy i ponownie narazili te zwierzęta na bakterię poprzez donosową inokulację.
A rezultaty nie są takie, jakie CDC czy GlaxoSmith-Kline chciałoby nagłośnić. Osobniki, które otrzymały szczepionkę acelularną uzyskały słabą odpowiedz Th2, która nie uchroniła ich przed kolonizacją. A co gorsze, kiedy potem umieszczono w tej klatce inne zwierzęta, aby miały kontakt ze szczepionymi, to zostały one przez nie zarażone, choć infekcja przechodziła bezobjawowo. Pomyślcie nad tym przez chwilę…
A tak to wygląda pod względem nosicielstwa bakterii po narażeniu. Chcę zwrócić waszą uwagę na tę zieloną linię na dole. Wysokość tego wykresu pokazuje jaką ilość bakterii byli w stanie pobrać z płuc od tych różnych grup pawianów. I wzdłuż jest ilość dni, po których robiono powtórkę. Więc ta zielona linia na dole reprezentuje grupę, która naturalnie przechorowała krztuśca i potem była ponownie narażona na bakterię praktycznie poprzez nos, przy użyciu dość sporej ilości inoculum. Nie byli w stanie wydobyć niczego z płuc tych pawianów!
Więc to reprezentuje dzieci, które przechodzą krztuśca naturalnie. Także widzicie, że to one chronią „stado” lepiej, niż ktokolwiek inny. A potem spójrzcie na tę czerwoną linię – to po pełnokomórkowej szczepionce. I widzicie, że po kolejnym narażeniu byli nosicielami tej bakterii aż do 42 dni, na bardzo wysokim poziomie. W niektórych przypadkach nawet wyższym, niż u tych aktywnie kaszlących przy naturalnej chorobie, którzy są oznaczeni niebieską linią.
Także ludzie, którzy przechodzą infekcje, nabywają trwałą odporność i jeśli mają kontakt z krztuścem, to natychmiast pozbywają się tej bakterii. Nie są nosicielami i nie przenoszą jej dalej. To ta zielona linia w wykresie. Ich odporność również trwa dłużej, przez ok. 20-30 lat. Dlaczego? Ponieważ jest ona całkowicie pełniejsza i ta odporność jest aktywowana przez wszystkie 3 warstwy ukł. odpornościowego.
A ponieważ odporność u szczepionych zaczyna się na poziomie krwi, na tym 3 poziomie po zastrzyku, to przetrzymują bakterię dłużej w płucach, co widać po tej czerwonej linii i są oni zbiornikiem dla innego problemu, który się budował przez ostatnie 10-15 lat:
Ponieważ pozbycie się bakterii zajmuje dłużej u szczepionych osób, to bakterie mają okazję dłużej się rozmnażać i nauczyć nowych sztuczek. Podobnie jak jest z antybiotykami. Szczepieni są chodzącymi laboratoriami, u których rosną mutanty szczepów Bordetella pertussis. A okazuje się, że te szczepy są również oporne wobec odporności uzyskanej dzięki szczepionce, ponieważ brakuje im tego czynnika adhezyjnego o nazwie pertaktyna. A to tylko część popularnego artykułu opublikowanego w New England Journal of Medicine. To niektóre cytaty z niego:
First Cases of Vaccine-Resistant Whooping Cough Found in United States
Także to jest rezultat tego, o czym wcześniej mówiłam, czyli tego pierwotnego grzechu antygenowego, czy tłumienia epitopów. Bakteria wygrywa tę grę. A smutną rzeczą jest to, że to immunologiczne zjawisko zostało zaobserwowane już dość dawno temu. Znalazłam wzmianki o tym już z lat 1960. kiedy dr Thomas Francis, chyba jako pierwszy użył terminu „pierwotny grzech antygenowy.” Więc oni już o tym wiedzieli.
Zarażenie krztuścem
Kiedy włoscy badacze po raz pierwszy przeanalizowała sprawę odpornych szczepów w 1999 roku, to zdali sobie sprawę, jaka to grupa ludzi była nosicielami tych najbardziej zjadliwych szczepów. To byli ci SZCZEPIENI, o czym możecie poczytać w artykule Mastrantonio z 1999r.
Po epidemii w stanie Washington w 2014 roku zaobserwowano tę samą rzeczywistość:
Molecular epidemiology of the pertussis epidemic in Washington State in 2012.
A wszystko sprowadza się do tego, że to szczepieni są wylęgarnią mutujących szczepów bakterii, ponieważ należą do grupy bezobjawowej, która nie pozbywa się natychmiast tych bakterii, więc mają one czas, żeby opracować strategie na obejście „odporności” wywołanej szczepieniami. A to jest poważny problem, o którym lekarze nie rozmawiają, ale to wymaga przedyskutowania. Dzisiaj to zjawisko dotyczy praktycznie całego świata, a zostało to udokumentowane w Finlandii, Australii, Japonii, Francji i USA.
Appearance of Bordetella pertussis strains not expressing the vaccine antigen pertactin in Finland. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22914363
Dodam kolejną negatywną warstwę do tej historii – zmutowane szczepy mają wyjątkową zdolność do inwazji na system odpornościowy. Mutacja pertaktyny nie jest jedynym problemem. Kolejnym problemem jest to, że szczepienie może wpłynąć na zwiększenie zjadliwości i produkcji toksyn, a pamiętajcie, że to jest bakteria, która wydziela wiele różnych toksyn powodujących to krztuszenie się i wymioty… Bakteria pertussis jest diabelska i jakby ktoś chciał zaprojektować jakąś złowrogą bakterię, to ona by była idealna. Więc w żadnym wypadku nie umniejszam tego, do czego zdolna jest ta bakteria.
Ale to jest ten bezpośredni rezultat złego ustawienia układu odpornościowego przez szczepienia, które są oferowane dzieciom i wszystkim innym, jako dawki przypominające. Szczepionki przeciwko krztuścowi zostały wprowadzone przy założeniu, że one poprawią naturalną odporność grupowej. Ale nie zdawali sobie sprawy z tego, że szczepionki zmienią indywidualną odporność i zaburzą odporność grupową, oraz zmienią biologię bakterii, co sprawi, że infekcje znowu zaczną być powszechne, jak widzimy dzisiaj. Ale tym razem, z większą ilością bardziej zjadliwych, zmutowanych szczepów, których głównymi nosicielami są osoby ZASZCZEPIONE.
Innym problemem jest to, że lekarze mają trudności z diagnozowaniem krztuśca z uwagi na ten sposób myślenia o odporności stada, jaki nabyli podczas studiów, który jest błędny. Co gorsze, lekarze uważają, że jest tylko jeden sposób na leczenie krztuśca i polega on na podaniu antybiotyków. Nie zdają sobie sprawy z potencjalnej porażki tych „złotych standardów”, jakie są przez nich używane. Gdy lekarze używają antybiotyków, to krztusiec często się pogarsza(!) Ale oni myślą, że to tylko dlatego, że ta choroba jest paskudna i że i tak by się pogorszyło. Ale u większości dzieci leczonych antybiotykami nie ma poprawy z kaszlem. A częściej zdarza się, że dzieci kaszlą dłużej i stają się bardziej chore. I to jest dokładnie to, co mówi większość rodziców na temat swoich dzieci leczonych antybiotykami, kiedy do mnie dzwonią. Antybiotyki nie są niezawodną metodą leczenia.
Inne uzasadnienie używania antybiotyków polega na ograniczeniu okresu zarażania. Ale to również zawodzi i to częściej, niż się o tym mówi. Ja byłam tego świadkiem kilkakrotnie. A rodzice uwierzyli, że 5 dni podawania antybiotyku spowoduje, iż ich dzieci nie będą już zarażały innych. I nawet kiedy to okazuje się nieprawdą, to te dzieci wracają do społeczności i rozprzestrzeniają dalej krztuśca. Dlatego ja nadal zdecydowanie popieram metody, jakich używano podczas epidemii ospy czy innych chorób zakaźnych w latach 1800/1900, czyli kwarantanna i dobre odżywianie. Każdemu rodzicowi, który do mnie zadzwoni w sprawie kaszlącego dziecka doradzam, żeby to dziecko pozostało w domu odizolowane od kobiet w ciąży, czy od tych, które mają niemowlaki w domu.
A jeśli weźmiecie pod uwagę jeszcze bezobjawowych nosicieli, albo kiedy kaszlące dziecko jest źle zdiagnozowane, to jak się ma to do odporności grupowej? Pamiętacie jak wcześniej powiedziałam, że lekarze nie diagnozują krztuśca w swoich gabinetach? Cóż, to jest dobrze udokumentowane w literaturze medycznej.
Zgłaszane przypadki krztuśca wśród osób szczepionych są prawdopodobnie niedoszacowane, ponieważ kliniczne objawy tej choroby są mniej poważne u szczepionych, niż u tych, którzy nie byli zaszczepieni, więc stąd ta choroba jest często nierozpoznana.”
To jest dobrze udokumentowane w literaturze, jak widzicie tutaj. I jest to nadzwyczajnie frustrujące dla inteligentnych i oczytanych rodziców, zarówno tych szczepiących, jak i nieszczepiących, którzy wiedzą, co ich dzieciom dolega, nawet kiedy ich lekarze o tym nie wiedzą. A ta choroba nie jest tylko nierozpoznawana, bo szczepionka łagodzi kaszel – to jest tylko wymówka!
Więc odruchowym działaniem lekarzy jest przeważnie odmawianie wykonania testu u tych dzieci, o który proszą rodzice. A bez względu, czy zrobili test, czy nie, często sięgają do zestawu leków z tej listy, jakie są przepisywane:
- Steroidy
- Środki przeciwhistaminowe
- Produkty beta-agonistyczne
- Antybiotyki, które nie zwalczają B.Petrussis
Mogę polemizować, że ci ślepi i uparci pediatrzy są najgorszą rzeczą dla odporności stada. Zbyt często nie potrafią zdiagnozować krztuśca, nie wiedzą, jak go leczyć, oraz robią rzeczy, które pogarszają sytuację. A wiem o tym, ponieważ ci rodzice mnie znajdują po długiej drodze frustracji i poszukiwań, oraz złych diagnoz i nieprawidłowych sposobów leczenia. Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z krztuścem, byłam zdumiona, jak ciężki jest ten kaszel i w tym momencie wiedziałam, dlaczego ludzie chcieli, aby opracowane zostały szczepionki. To naprawdę okropna choroba. Gdyby istniała bezpieczna i wysoce skuteczna szczepionka, to być może bym ją popierała. Ale jeszcze takiej nie widziałam. I to przeciwko jakiejkolwiek chorobie.
Więc zaczęłam od punktu wyjścia i przestudiowałam biochemiczną postać bakterii krztuśca, oraz jak one wpływają na ciało. A potem postanowiłam zbadać to w inny sposób. Taki, który nie tylko neutralizuje toksyny, ale również wzmacnia ściany naczyń krwionośnych i produkuje neutrofile – bardzo ważne komórki, które są potrzebne do tej walki, aby lepiej ją rozegrać. A rezultatem tego jest to, że rodzice są w stanie lepiej poradzić sobie z tym kaszlem w domu przy jednoczesnym utrzymaniu równowagi mikrobiomu, gdyż ich dzieci nie były zbombardowane antybiotykami, po czym uwalnianych jest więcej toksyn, kiedy bakteria umiera w jelitach. Leczenie witaminą C też ogólnie wzmacnia system odpornościowy.
Rezultaty nie są jakimś cudem, muszę to podkreślić, ale są znacznie poprawniejsze od sposobu leczenia według medycznego „złotego standardu”. Także ten artykuł, który napisałam, jest dostępny w sieci od lat i wielu rodziców z niego korzysta, po czym opowiadają mi, jak się to potoczyło. A niektórzy rodzice biorą ten artykuł ze sobą do lekarza i wspólnie używają tej instrukcji leczenia krztuśca witaminą C. Jest on dostępny na mojej stronie: drsuzanne.net
Także sytuacja, w jakiej znajdujemy się dzisiaj, jest bezpośrednim rezultatem błędnych założeń o odporności stada przez „ekspertów” szczepionkowych i fatalnego rozumowania ze strony lekarzy na temat leczenia infekcji wywołanej przez toksyny. Jedynym sposobem, aby naprawić jakiś problem, jest otwarte przyznanie, że on istnieje. Ale system nie chce tego przyznać, gdyż musi utrzymać iluzję, że oni by wszystko mieli pod kontrolą, gdyby tylko ludzie przestali odmawiać przyjęcia tej szczepionki. Ale to powinno już być dla was oczywiste, że oni stracili kontrolę nad tą chorobą, bez względu na to, ile poda się szczepionek. Więc to spoczywa na rodzicach, aby się doszkolić, a jeśli istnieje taka konieczność, lub możliwość – aby edukowali swoich lekarzy. Zarażenie krztuścem.
*****
Witamina C i krztusiec
witamina C ma definitywny wpływ na skrócenie okresu objawów choroby, jeśli zostaną podane duże dawki na wczesnym etapie zachorowania. Są to wnioski z tego artykułu opublikowanego już w 1937 roku przez Canadian Medical Association Journal.
Witamina C w sposób zasadniczy zmienia stan rzeczy. Nie jest cudownym lekiem, nie powoduje, że krztusiec znika, nie zapobiega krztuścowi, ale zmienia go w chorobę, z którą można sobie poradzić w domu bez antybiotyków, bez lekarza i bez wpadania w panikę.
Więcej na ten temat w linku obok: Witamina C, podstawy czyli co, jak i kiedy – dr Suzanne Humphries
Zobacz na: Krztusiec i Pierwotny Grzech Antygenowy.
Poniższy materiały pochodzą ze strony Fakty o krztuścu – Kto roznosi i zaraża bakterią krztuśca?
Kto roznosi i zaraża bakterią krztuśca?
Pytanie: Kto roznosi i zaraża bakterią krztuśca?
Odpowiedź: Szczepieni i nieszczepieni (oczywiście warunkiem koniecznym jest wcześniejsza ekspozycja na bakterie krztuśca). Wyjątkiem są tylko osoby, które przeszły naturalną infekcję.
Dla przypomnienia obecna sytuacja w Polsce i na świecie
Mimo wysokiej i utrzymującej się od lat w Polsce wyszczepialności wśród dzieci (ok. 98%) faktyczna liczba zachorowań we wszystkich grupach wiekowych jest wielokrotnie zaniżona w oficjalnych danych epidemiologicznych. Na temat kompletności dzisiejszych statystyk tak pisze redaktor naczelny Medycyny Praktycznej dr med. Jacek Mrukowicz:
“Oficjalne statystyki są tylko czubkiem góry lodowej, bo jak wskazują wstępne wyniki Ogólnopolskiego Badania Epidemiologii Krztuśca (OBEK) realizowanego w Zakładzie Epidemiologii PZH w latach 2009-2010, na 1 przypadek zgłoszony do nadzoru przypada średnio 71 zachorowań na krztusiec w populacji, a w grupie osób w wieku 65-70 lat nawet 320.″ Źródło: Jak wiele zachorowań na krztusiec występuje w Polsce? https://szczepienia.pzh.gov.pl/szczepionki/krztusiec/3/
Kolejne informacje z wynikami końcowymi badania OBEK przekazane w Medycynie Praktycznej:
” (…) Ogólną zapadalność oszacowano na 202/100 000 osobolat (95% przedział ufności [CI]: 134–302), co w tym okresie odpowiadało w całej populacji Polski w wieku >3 lat liczbie 76 843zachorowań na krztusiec. (…) Ogólna zapadalność na krztusiec oszacowana w tym badaniu była ponad 60-krotnie większa niż wyliczona na podstawie oficjalnych zgłoszeń”
Źródło: Medycyna Praktyczna 2012 – Krztusiec ponownie w natarciu https://www.mp.pl/szczepienia/aktualnosci/72800,krztusiec-ponownie-w-natarciu
więcej w opracowaniu Cisza o dziesiątkach tysięcy przypadków krztuśca w Polsce – zmowa milczenia?
Krztusiec wśród całkowicie zaszczepionych dzieci w ośrodkach opieki dziennej w Izraelu [2000]
W podobny sposób zaniżone są oficjalne statystyki we wszystkich krajach świata, ponieważ niezależnie od rodzaju szczepionek używanych u dzieci (DTP, DTaP) i ilości dawek przypominających bakteria wywołująca krztusiec (B. pertussis) krążyła i nadal krąży w populacji, co wykazano na podstawie wielu badań seroepidemiologicznych w różnych częściach świata:
“A number of seroepidemiologic studies have shown convincingly that antibodies to B. pertussis antigens can be detected in the population, irrespective of the local immunization schedule, indicating that the circulation of B. pertussis in populations is maintained irrespective of current vaccination programmes (see below, Serosurveys for B. pertussis antibodies).”
Źródło: The immunological basis for immunization series: module 4: pertussis – update 2009, WHO
Oczywiście winą za taki stan rzeczy obarcza się jak zawsze garstkę dzieci nieszczepionych przeciwko krztuścowi (np. „Indywidualne i społeczne ryzyko zachorowania na odrę lub krztusiec związane ze zwolnieniami ze szczepień”, Medycyna Praktyczna 2001/03), co skutecznie odciąga uwagę od prawdziwej przyczyny, czyli nieskuteczności szczepionek w zapobieganiu kolonizacji i transmisji bakterii B. pertussis (nie mylić ze skutecznością szczepień w zapobieganiu chorobie krztuśca!).
Nieskuteczność szczepionek w zapobieganiu infekcjom i transmisji bakterii B. pertussis
Literatura naukowa od dawna opisuje, że szczepionki chronią przez pewien czas duży odsetek szczepionych przed zachorowaniem, ale wpływają w niewielkim stopniu lub wcale na kolonizacje bakterii B. Pertussis. Po prostu w pierszej fazie infekcji (od kilku do kilkunastu dni) bakterie krztuśca kolonizują błony śluzowe i tam się rozmnażają, w tym czasie organizm reaguje wytwarzaniem przeciwciał z klasy IgA. Dopiero w nastęnym etapie infekcji bakteria krztuśca produkuje rożne toksyny wywołujące typowy kaszel i inne dolegliwości. W tym etapie organizm reaguje wytwarzaniem przeciwciał z klasy IgG lub IgM. Obserwacje poczynione już w latach 80. XX wieku były podstawą do wniosku, że ówczesne szczepienia pełnokomórkowe nie prowadziły do wytworzenia przeciwciał z klasy IgA (lub miały niewielki wpływ):
Źródło: Reflections on the Efficacy of Pertussis Vaccines, Rev Infect Dis. 1987
Brak lub znikomy wpływ szczepień dzieci na kolonizację tej bakterii u szczepionych osób oznacza, że szczepienia nie mają znaczącego wpływu na transmisję i krążenie tego zarazka w populacji, co potwierdza szereg publikacji:
We are impressed that several lines of evidence indicate that immunity to pertussis – in particular, the
immunity derived through vaccination with killed whole-cell vaccines—is neither permanent nor sterile (i.e., protective against infection per se). It is unlike the immunity provided by live-virus vaccines, such as those for measles, mumps, or rubella.Źródło: Reflections on the Efficacy of Pertussis Vaccines, Rev Infect Dis. 1987
These studies have important implications for vaccine development. While the current vaccines protect against severe diseases, they afford little protection against colonization by the organism (1, 7, 21, 22, 31, 34). Developing a vaccine that prevents bacterial infection as well as serious disease is an important goal.
Źródło: Bordetella pertussis Virulence Factors Affect Phagocytosis by Human Neutrophils, Infect Immun 2000
Dokładne spojrzenie na skład szczepionek przeciwkrztuścowych pokazuje, że odporność zbiorowiskowa przeciwko infekcjom bakterii krztuśca nie jest możliwa (i nigdy nie była), ponieważ zawarte w szczepionce antygeny wpływają w nieznaczny sposób (lub wcale) na kolonizację i/lub szybszą eliminację bakterii z organizmu:
a) Toksoid krztuścowy (PT) będący składnikiem zawiesiny inaktywowanego szczepu B. pertussis indukuje przeciwciała przeciwko bakteryjnej toksynie wywołującej objawy chorobowe, a nie samej bakterii krztuśca. To oznacza, że nawet osoby z wysokim mianem przeciwciał przeciwko toksynie krztuścowej mogą być kolonizowane przez bakterie krztuśca.
b) Pozostałe antygeny krztuścowe, czyli adhezyny (fimbrie, aglutynogeny, pertaktynę oraz hemaglutyninę) indukują przeciwciała, które w teorii mają przyspieszyć eliminację bakterii krztuśca z organizmu. Praktyka pokazuje jednak, że te poszczepienne przeciwciała nie mają większego znaczenia na procesy kolonizacji i transmisji.
Na podstawie przeglądu literatury ekspert dr James Cherry potwierdza brak wpływu dotychczasowych szczepień na ilość krążącej bakterii krztuśca i dochodzi do wniosku, że poziom krążenia bakterii jest na podobnym poziomie jak w okresie przed wprowadzeniem szczepień:
„In the prevaccine era pertussis epidemics followed a cyclic pattern, with peaks every 2 to 5 years.1–4 In the present vaccine era the overall incidence of pertussis has been reduced dramatically, but the cyclic pattern has not changed. This pattern contrasts with other infectious diseases that have been controlled by immunization. For example, with measles, as vaccine use became widely used, there was a lengthening of time intervals between cycles and an overall reduction in disease incidence.3,5
These 2 different patterns suggest that with measles both the disease incidence and the circulation of the virus have been reduced. With pertussis, however, the incidence of reported disease has been reduced, but the circulation of Bordetella pertussis has continued in the overall population in a manner similar to that which occurred in the prevaccine era.”
Źródło: The Epidemiology of Pertussis: A Comparison of the Epidemiology of the Disease Pertussis With the Epidemiology of Bordetella pertussis Infection, Pediatrics 2005.
Podsumowanie
Brak wpływu szczepień dzieci na obecność i krążenie bakterii krztuśca oznacza, że nieszczepione dzieci nie są chronione w żaden znaczący sposób przez szczepienia innych dzieci, a zwalanie winy za obecną sytuację epidemiologiczną krztuśca na garstkę nieszczepionych dzieci to kompletne oszołomstwo. Skąd wzięło się przekonanie o szczególnym zagrożeniu pochodzącym od nieszczepionych dzieci? Opisywany szeroko w literaturze naukowej efekt zbiorowiskowej odporności przeciwko krztuścowi poprzez szczepienia dzieci bazuje na artefakcie związanym z niekompletnymi statystykami zachorowań, nieaktualnych już mitach o wysokiej i długotrwałej skuteczności szczepień przeciwko chorobie i kolonizacji B. pertussis oraz bezkrytycznym podejściu naukowców do wielu aspektów związanych ze szczepionkami.
Dr. James Cherry, jak i cały świat wakcynologów, wiąże wielkie nadzieje na zmniejszenie cyrkulacji bakterii krztuśca z podawaniem kolejnych i kolejnych dawek przypominających młodzieży i dorosłym. Pełna życzeniowego myślenia strategia uzyskania kontroli nad bakterią krztuśca zawiera między innymi zalecenia szczepienia rodziców małych dzieci. Ostatnie doniesienia z Australii pokazują, że strategie te nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Po dwóch latach darmowych szczepień rodziców małych dzieci uznano tę inicjatywę za nieskuteczną w zapobieganiu transmisji bakterii krztuśca na niemowlęta i zaprzestano refundacji (States ending free parent whooping vaccine, NEWS.COM.AU, May 08, 2012).
Liczna literatura medyczna pokazuje, że traktowanie nieszczepionych dzieci i osób, u których zanikło poszczepienne uodpornienie przeciwko chorobie, jako jedyne rezerwuary krztuśca to niedorzeczność. Oprócz wymienionych powyżej dowodów warto wymienić znane nauce mechanizmy powodujące lub przyczyniające się do nieskuteczności szczepień wobec kolonizacji bakterii krztuśca w organiźmie szczepionych osób:
- Szczepionki wywołują tolerancję na kluczową dla procesu infekcji toksynę ACT – to tzw. „antygenowy grzech pierworodny” – co może przyczyniać się do problemów z eliminacją bakterii u wielu szczepionych.
- W przeciwieństwie do naturalnej infekcji szczepionki nie wywołują uodpornienia błon śluzowych, kluczowego dla szybkiej eliminacji bakterii B. pertussis z błon śluzowych.
- Doświadczenia laboratoryjne pokazały, że dawki przypominające nie poprawiają zdolności organizmu do eliminacji bakterii, a czasem mogą nawet prowadzić do spowolnienia eliminacji bakterii (Characterization of Bactericidal Immune Responses following Vaccination with Acellular Pertussis Vaccines in Adults, Infect Immun 2000).
Uwzględniając oficjalną retorykę o odporności zbiorowiskowej możliwej dzięki szczepieniom przeciwko krztuścowi, to osoby z bliskiego kontaktu noworodków i niemowląt (rodzice, najbliższa rodzina, personel medyczny) powinno się medialnie linczować za brak zainteresowania szczepieniami i za każde zachorowanie w tej grupie wiekowej. Jednak to „ruchy antyszczepionkowe” i nieszczepione dzieci są i prawdopodobnie będą medialnymi kozłami ofiarnymi, obciążanymi odpowiedzialnością za wyimaginowany powrót krztuśca i wszystkie zachorowania.
Kolejny dowód potwierdzający brak wpływu szczepień na możliwość kolonizacji i transmisji batkerii wywołującej krztusiec
Wyniki eksperymentu przeprowadzonego w 2013 roku na zwierzętach laboratoryjnych (pawianach) poddanych trzem szczepieniom i po miesiącu ekspozycji na bakterię B. pertussis pokazały, że (Whooping Cough Vaccine Does Not Stop Spread of Disease in Lab Animals, news.sciencemag.org):
- Zwierzęta szczepione preparatem zawierającym acelularny komponent krztuśca (stosowany w alternatywnych szczepionkach DTaP dla dzieci jak i we wszystkich szczepionkach dla osób powyżej 6 roku życia dtaP) stawały się nosicielami bakterii krztuśca przez 35 dni po ekspozycji.
- Zwierzęta szczepione preparatem zawierającym pełnokomórkowy komponent krztuśca (stosowany w coraz rzadziej używanych szczepionkach DTP dla dzieci) stawały się nosicielami bakterii krztuśca przez 18 dni.
- Zwierzęta, które przechorowały wcześniej krztusiec nie stawały sie nosicielem po ekspozycji.
Podobnego eksperymentu nie da się przeprowadzić na ludziach. Biorąc pod uwagę zaprezentowaną powyżej literaturę i pośrednie epidemiologiczne dowody na brak wpływu szczepień na cyrkulację B. pertussis w środowisku, można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że wyniki byłyby takie same lub bardzo podobne.
Nowe badanie (opublikowane w dniu 31.01.2017) wykazało, że niemowlęta szczepione DTP i OPV mają 5-krotnie wyższe wskaźniki umieralności, niż nieszczepione. Ten efekt był widoczny szczególnie, kiedy te dzieci otrzymały samo DTP, więc wywnioskowano, że DTP było związane ze zwiększoną śmiertelnością, a OPV mogło modyfikować działanie DTP.
The Introduction of Diphtheria-Tetanus-Pertussis and Oral Polio Vaccine Among Young Infants in an Urban African Community: A Natural Experiment
http://www.ebiomedicine.com/article/S2352-3964%2817%2930046-4/abstract
Gdy zaszczepione zachoruje na chorobę, na którą było szczepione, to
1. To na co choruje, tylko przypadkowo przypomina wszelkie objawy choroby. Bo to jest tylko “infekcja”
2. Nastąpiła koincydencja i zaszczepiony zetknął się z dzikim wirusem, najprawdopodobniej podstępnie podsuniętym przez nieszczepione dziecko.
3. Choruje, ale przechodzi łagodniej. Nieważne, że już kilka razy reanimowane. Choć nieszczepionym rówieśnikom nie zleca się nawet żadnego leczenia. Po prostu chorobę przechodzi.