Na podstawie książki Dr S.Humphries “Rising from the DEAD” (Powstanie z MARTWYCH)
MIKROBIOM składa się ze złożonych zbiorowisk organizmów żywych (bakterii, wirusów, oraz grzybów), które są niezbędnym elementem systemu odpornościowego, oraz samego życia. Żaden ekosystem nie mógłby bez niego przetrwać. Rozwój układu odpornościowego człowieka, oraz jego fizyczne i psychiczne zdrowie zależy od tego, czy bakterie, wirusy i grzyby żyją ze sobą w stanie RÓWNOWAGI.
Wśród lekarzy panuje BAKTERIOFOBIA, mimo dowodu na to, że wszystkie niemowlaki są narażone na mikroby wewnątrzmaciczne przed porodem, jak i podczas porodu. Mikroby są niezbędną częścią odporności i odpowiedniego funkcjonowania mózgu. Nadszedł czas, aby konwencjonalna medycyna nadgoniła fakty.
Gardła normalnych zdrowych dzieci są skolonizowane przez Haemophilus Influenzae typu B, paciorkowce beta-hemolizujące z grupy A, szczepy Streptococcus pneumoniae, oraz Staph aureus. Tak się składa, że te “potencjalnie patogenne” bakterie pomagają utrzymać siebie oraz wszystkie pozostałe organizmy w stanie równowagi, a większość “normalnych” wymazów z gardła czasem wykazuje obecność wszystkich z nich, łącznie z budzącymi lęk bakteriami z gatunku Neisseria.
W jelitach znajduje się potencjalnie patogenne E.Coli, ale zarówno ono, jak i inne gatunki są niezbędne do syntezy pewnych składników pokarmowych. Dorzuć tam antybiotykową bombę kasetową i możesz całkowicie naruszyć syntezę witamin z grupy B i K. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Takie arbitralne decydowanie o tym, co jest patogenem, a co nie, podczas gdy tak niewiele wiadomo o całościowym działaniu mikrobiomu jest ignoranckie i krótkowzroczne.
Ciąża i pierwsze dwa lata życia dziecka ustanawia kluczowy fundament dla późniejszego stanu zdrowia jako już osoby dorosłej, oraz wpływa na długość życia. System odpornościowy osoby po osiemdziesiątce jest pod wieloma względami uwarunkowany przez to, jak dobrze była ona odżywiana w macicy oraz jak wyglądał rozwój mikrobiomu podczas całej ciąży oraz przez pierwsze dwa lata życia.
Dzieci otrzymują swoje pierwsze dawki mikrobiomu podczas rozwoju w macicy. Następnie kiedy dziecko przesuwa się w dół kanału porodowego, to odbiera ono drugą i bardzo ważną dawkę pochwowego mikrobiomu matki, co kontynuuje proces kolonizacji tego dziecka poprzez usta, nosogardziel, oraz dalej w kierunku jelit. Trzecia dawka bakterii dostarczana jest w mleku matki, które jest nośnikiem dla odpowiedniego zasiedlenia i wzrostu mikrobiomu. Kolonizacja wygląda inaczej u dzieci urodzonych naturalnie, niż przez cesarskie cięcie.
Idealna sytuacja to taka, w której dziecko otrzymuje drugą dawkę mikrobiomu z pochwy matki, a nie z rąk pracownika szpitalnego, czy ze skóry matki po cięciu cesarskim. Dzieci urodzone przez cięcie cesarskie są podatne na całą gamę metabolicznych i immunologicznych zaburzeń, które po części związane są z nieprawidłową kolonizacją mikrobiomu, jaka nastąpiła pierwszego dnia.
Na podstawie pracy, jaka została wykonana na zwierzętach, która udowodniła skuteczność metody zasiedlania mikrobiomem, naukowcy zaczęli eksperymentować z natychmiastowym zasiedlaniem noworodków po cięciach cesarskich florą bakteryjną pochodzącą z pochwy ich matki. Według nich, ten mikrobiom można częściowo odzyskać podczas porodu u tych dzieci po cięciu cesarskim.
Partial restoration of the microbiota of cesarean-born infants via vaginal microbial transfer
Pojawiły się ogromne korzyści z możliwości zmierzenia różnych części mikrobiomu. Pubmed zawiera rosnące zasoby wiedzy o przeróżnych potencjalnych możliwościach leczniczych. System medyczny mógłby wybrać użycie tej wiedzy w celu rozwoju prawdziwego stanu zdrowia u noworodków, oraz wszystkich innych pacjentów. Podczas gdy niektóre z tych badań są znakomite pod względem podstawowych założeń, to problem, jaki ja dostrzegam, polega na tym, że te wnioski i zagadnienia są często wypaczone przez korporacyjne kajdany. Większość badaczy jest zmuszona do zaniedbania zarówno swojego zainteresowania, jak i celu w prowadzeniu badania, aby uzyskać dofinansowanie. Firmy farmaceutyczne oczekują końcowego zwrotu z inwestycji, co zmusza badaczy do wykorzystania czegoś wartościowego i przekształcenia tego w kurę znoszącą złote jajka dla udziałowców.
Każdy, kto przeprowadził biologiczne i historyczne badania wie, że NATURALNE PROBIOTYKI są bardzo cenne. Ja to rozumiem i doświadczyłam tego, jak wiele korzyści dla organizmu dostarczają tradycyjne potrawy, takie jak kefir, czy kiszona kapusta.
System medyczny o tym wie i prowadzi badania nad probiotykami od dłuższego czasu: izolując jeden albo kilka probiotyków ze zrównoważonego ekosystemu, aby zadowolić wymagania patentowe firmy, która sponsoruje tę pracę. To oczywiście doprowadziło do sprzecznych rezultatów, ponieważ probiotyki nigdy nie „pracują” w IZOLACJI. Takie strategie pozwalają badaczom na zapewnienie sobie dożywotnich funduszy, gdy produkują leki i suplementy o ograniczonym zastosowaniu, niż jak spoglądają na szerszy obraz i promują sposób życia, którego sukces został historycznie potwierdzony i który mógłby skutkować w natychmiastowej poprawie zdrowia w obecnych czasach.
“Ok. 80% naszej odporności znajduje się w jelitach, a jelitowe mikroorganizmy mają zdolność metaboliczną wątroby i dlatego tak bardzo ważne jest utrzymanie flory jelitowej w stanie równowagi. Prawidłowa równowaga to ok. 85% dobrych bakterii i 15% tych, które nazywane są “złymi” bakteriami, choć one również odgrywają swoją rolę, więc nie chcemy się ich całkowicie pozbyć. Jednak większość z nas żyje np. z nadmiarem bakterii E.coli i sposób, w jaki powinno się to leczyć nie polega na przyjmowaniu antybiotyków, czy bombardowaniu ich lekami, tylko dostarczenia im konkurentów. A ich konkurentami są Lactobacilli i Bifidobakterie, oraz im podobne, które możecie wyhodować w domu, jako własny probiotyk.
Fermentowanie warzyw jest naprawdę bardzo zdrowym rozwiązaniem i powinniśmy nadal to praktykować, a nie traktować, jako przemijającą historię. Mikrobiom, czyli ten system mikrobów, które dosłownie żyją wszędzie w waszym ciele, jest wysoce zależny od tego, co wkładacie do ust. Także utrzymywanie zdrowego mikrobiomu jest bardzo ważne, zwłaszcza jeśli bierzecie jakiekolwiek leki przeciwbólowe, Ibuprofen, czy wiele innych, które choć nie są oznaczone, jako antybiotyki, mają takie same skutki i naprawdę zmieniają waszą florę bakteryjną w kierunku złego stanu, co może wpłynąć na wasz układ odpornościowy, oraz nastrój.
Możecie udać się do sklepu ze zdrową żywnością i kupić sobie probiotyki w tabletkach, ale niezależni badacze odkryli, że ok.30% z nich może nie zawierać żadnych żywych probiotyków, więc to całkowita strata pieniędzy. A inni niezależni badacze zauważyli, że w 1-2 łyżeczkach SOKU z fermentacji można uzyskać więcej mikrobów i ich rodzai, niż w całym słoiku tabletek z probiotykami ze sklepu. Zawsze wolę używanie POŻYWIENIA zamiast SUPLEMENTÓW, jeśli to możliwe, oraz zawsze wolę używanie POŻYWIENIA i SUPLEMENTÓW, zamiast LEKÓW – jeśli to możliwe. Wszystko ma swoje miejsce i czasem jest też potrzeba użycia leków farmaceutycznych, ale to bardzo rzadkie, jeśli ludzie prowadzą ogólnie zdrowy styl życia, który wspiera ich komórki i układ odpornościowy.
A druga sprawa, należy dokarmiać te korzystne bakterie, jak już je umieścicie w swoim ciele. A to oznacza, że nie powinno się żyć na lodach, przetworzonym białym pieczywie i tego typu rzeczach, gdyż one nie tylko dadzą przewagę konkurentom, ale również nie dokarmią probiotyków. To, co ich karmi, to naturalne zdrowe pożywienie, warzywa, owoce i dobrej jakości mięso. Chcę jedynie zachęcić ludzi do eksperymentowania z fermentowaniem w domu – możecie użyć jakichkolwiek warzyw, które lubicie… ”
(Próbowaliście kiedyś kiszonych rzodkiewek, papryki, czy kalafiora? Nie tylko ogórki i kapusta nadają się do kiszenia…)
Cudowny mikrobiom
Zobacz na: Zespół psychologiczno-jelitowy GAPS – dr Natasha Campbell-McBride
Geny „chorobotwórcze” a flora jelitowa – mikrobiom – dr Art Ayers
Immunologiczna rola błony śluzowej jelit
Dieta przeciwzapalna, flora jelitowa – dr Art Ayers
Zdrowy poród: diada czy triada? Odkrywając narodziny i mikrobiom
Czy mleko matki może odżywiać mikroorganizmy manipulujące umysłem?
Kilka fragmentów z książki Robynne Chutkan pod tytułem Dobre bakterie:
Dysbioza może cię tuczyć
Wszyscy znamy takich ludzi, którzy dużo jedzą, rzadko się ruszają, a wcale nie przybywa im kilogramów, oraz innych, którzy ograniczają kalorie i nieustannie ćwiczą, a mimo to mają problemy z wagą. Do tej drugiej grupy należy wiele osób z dysbiozą, które spotykam w moim gabinecie. Przerost drożdżaków może powodować nadmierne i trudne do opanowania łaknienie produktów skrobiowych i cukrowych, co może prowadzić do przyrostu wagi. Ale nawet po wyeliminowaniu tych produktów oraz zastosowaniu wyjątkowo restrykcyjnej diety i zapewnieniu dużej dawki ćwiczeń wielu ludzi nadal ma trudności ze zrzuceniem kilogramów, bo ich organizmy są wciąż skolonizowane przez niewłaściwe drobnoustroje. Istotnym czynnikiem zapanowania nad wagą może być w ich przypadku przywrócenie zdrowej różnorodności mikrobów.
Badania otyłych dzieci wskazują na redukcję dobroczynnych bakterii, takich jak bifidobakterie, a zwiększenie liczby patogenów, na przykład gronkowca złocistego i enterobakterii. Bakteryjny skład jelit u otyłych młodych ludzi wpływa na to, ile kilogramów zrzucają dzięki zastosowaniu restrykcyjnych diet i zwiększeniu aktywności fizycznej niezależnie od samej diety, co potwierdza, że mikrobiom jest niezmiernie ważnym czynnikiem mającym wpływ na skuteczność interwencji dietetycznych.
Cięcie cesarskie
Zgodnie z podaniem Juliusz Cezar miał być wycięty z łona swej cierpiącej matki, a wydany następnie rzymski dekret dozwalał na wykonywanie cięcia cesarskiego w celu ratowania płodu w przypadku, gdy matka była martwa lub umierająca. Myśl o tym, że matka może przeżyć taki zabieg, nie powstała aż do XIX wieku, ale nawet wówczas cięcie było wykonywane tylko w najbardziej dramatycznych okolicznościach, dających matce minimalne szanse przeżycia.
Obecnie częstotliwość cięć cesarskich w USA wynosi jeden na trzy porody. Część z nich jest konieczna ze względu na takie wskazania, jak zagrożenie płodu, przodowanie pośladkowe, wypadnięcie pępowiny czy pęknięcie macicy, jednak coraz więcej zabiegów wykonuje się dla wygody, z powodów komercyjnych lub ze względu na powszechne stosowanie środków przyspieszających poród (skracających ostatnie godziny procesu, który od początku do końca trwa dziewięć miesięcy; który wyewoluował w ciągu milionów lat; którego efektem jest zupełnie nowy człowiek; i którego wypadałoby raczej nie poganiać). Negatywne konsekwencje zabiegu dla matki zostały w XX wieku radykalnie ograniczone, jednak cięcie cesarskie nadal nie jest wolne od ryzyka, zwłaszcza dla delikatnego, rozkwitającego mikrobiomu. [W Polsce w grudniu 2015 r. minister zdrowia wspomniał o 40-procentowym odsetku urodzeń przez cięcie cesarskie, więc skala zjawiska jest podobna (przyp. tłum.).]
Jak wspomniałam w rozdziale 1, organizmy dzieci rodzonych siłami natury zostają w trakcie przechodzenia przez drogi rodne skolonizowane przez Lactobacillus i inne niezbędne drobnoustroje pochodzące od matki. Dzieci urodzone przez cięcie cesarskie tracą ten ważny etap i zwykle osiedlają się w nich mniej pożądane bakterie szpitalne. Niższa obecność ochronnych drobnoustrojów oznacza, że dzieci te są narażone na większe ryzyko astmy, alergii, cukrzycy typu 1 i innych schorzeń autoimmunologicznych. Badania wykazują u nich również 50-procentowy wzrost ryzyka otyłości. Urodzenie przez cięcie cesarskie oraz przyjmowanie antybiotyków we wczesnym okresie życia, co dotyczy obecnie tylu dzieci, jest niejako podwójnym przekleństwem, powiązanym z jeszcze większym ryzykiem otyłości – i chorób – w późniejszych latach.
Appendektomia – usunięcie wyrostka robaczkowego
Przez dziesięciolecia lekarze uznawali wyrostek robaczkowy za niepotrzebny narząd szczątkowy, niesłużący niczemu innemu prócz wycinania w razie stanu zapalnego. Okazuje się jednak, że odgrywa on istotną rolę: to w nim przechowują się dodatkowe dobre bakterie do momentu, gdy będą potrzebne, jak na przykład po epizodzie biegunki podróżnych czy chorobie wirusowej. Można go postrzegać jak swoisty rezerwuar drobnoustrojów, który pomaga odtworzyć populację bakteryjną w przewodzie pokarmowym.
Próg decyzji o wykonaniu appendektomii jest u wielu chirurgów niski; niekiedy postanawiają oni usunąć wyrostek w trakcie penetracji jamy brzusznej nawet pomimo braku oznak jego zapalenia. Znane są w medycynie przypadki, gdy taka skłonność do działania „na wszelki wypadek” prowadziła do pożałowania godnych rezultatów. Wspomnijmy choćby kobiety, które skazywano na przedwczesną menopauzę po wycięciu narządów płciowych, bo skoro nie zamierzały rodzić więcej dzieci, uznawano, że macica nie jest już im potrzebna. Podobnie jak macica spełnia też inne zadania oprócz pielęgnowania płodu (kieruje strumień krwi do miednicy i genitaliów w trakcie aktu płciowego), tak i wyrostek robaczkowy okazuje się ważnym graczem w odniesieniu do naszego zdrowia mikrobiotycznego.
Modyfikacja genetyczna
Bacillus thuringiensis (Bt) jest bakterią żyjącą w glebie i wytwarzają¬cą toksynę, która zabija owady, powodując pękanie ich jelit. Firmy biotechnologiczne przeniosły gen toksyny Bt do takich upraw jak kukurydza, tak by rośliny mogły same wytwarzać swój środek owa-dobójczy. Jest to przykład modyfikacji genetycznej, czyli pobrania materiału genetycznego od jednego organizmu i wstawienia go na trwałe do kodu genetycznego innego. Kukurydza Bt trafiła do większości wysoko przetworzonej żywności i napojów w związku z powszechnym stosowaniem wysokofruktozowego syropu kukurydzianego. Kukurydza taka znajduje się też w paszy większości bydła hodowlanego na amerykańskich farmach przemysłowych.
W idealnym świecie toksyna Bt zabijałaby insekty, ale ulegała zniszczeniu w naszym układzie pokarmowym. Jednak w pewnym kanadyjskim badaniu stwierdzono jej obecność u 93 procent przebadanych kobiet w ciąży, w 80 procentach próbek krwi pępowinowej ich dzieci oraz u 67 procent kobiet niebędących w ciąży Inne badania naukowe potwierdziły, że geny wprowadzone do żywności modyfikowanej genetycznie, takiej jak kukurydza Bt, mogą być przenoszone w procesie zwanym koniugacją do naszych bakterii jelitowych. Zatem toksyna Bt, zamiast zostać zniszczona, może być obecna w naszym organizmie, a przez transfer genów nasze bakterie jelitowe mogą być w stanie same ją syntetyzować.
U myszy karmionych kukurydzą Bt uczeni stwierdzili całą gamę reakcji immunologicznych, w tym podniesiony poziom przeciwciał oraz białych krwinek wiążących się zwykle z reakcjami alergicznymi lub autoimmunologicznymi. Skłoniło to badaczy do rozważań, czy drastyczny wzrost zapadalności na choroby alergiczne i zapalne nie wiąże się z obecnością tych genetycznie zmodyfikowanych substancji.
Zamiast dbać o homeostazę i kłaść nacisk na dietę, to kombinują jak tu opracować coś nowego z użyciem mikrobiomu, aby nadal były to szczepionki. Wszystko, byle dało się opatentować i na tym zarobić…
Np. na stronie 12 probiotyki użyte jako dostarczenie szczepionki. Nawet mają już pomysł na szczepionkę na jelita dla autystów, str 22: https://www.genome.gov/multimedia/slides/humanmicrobiomescience2013/42_brown.pdf