Przyglądając się argumentom używanym do uzasadnienia przymusu szczepień wśród dzieci (nigdy wśród dorosłych) stwierdziłam, że wiele z nich bazuje na nietrafionych porównaniach i wnioskach z takich porównań (patrz mój pierwszy tekst „Epidemia nietrafionych analogii…”). Niektóre z nich są obarczone błędami logiczno-merytorycznymi lub wybiórczo przedstawiają jedynie korzyści z masowych szczepień. Inne jeszcze sięgają do czasów epidemii nieporównywalnie cięższych chorób wywołanych wirusem ospy prawdziwej czy polio.

W kilku kolejnych tekstach spróbuję przedstawić moje spostrzeżenia i uzupełnić brakujące strony danego aspektu szczepień bądź wykazać, dlaczego uważam niektóre stanowiska za błędne. Całą serię rozpocznę komentarzem do argumentu często powtarzanego w dyskusjach między zwolennikami przymusu szczepień (cudzych dzieci) i rodzicami będącymi przeciwko przymusowi szczepień. W dyskusjach takich bezrefleksyjnie powtarzany jest wniosek epidemiologów o

pozytywnym bilansie korzyści szczepień (zmniejszenie ilości  powikłań poprzez zmniejszenie ilości zachorowań) i ryzyka szczepień (powikłań poszczepiennych) na poziomie populacji,

który jest następnie przekuwany na stwierdzenia typu:

według twardych dowodów naukowych prawdopodobieństwo powikłań pochorobowych u twojego dziecka jest [ileś tam razy] wyższe niż prawdopodobieństwo powikłań poszczepiennych.

Czy tylko ja widzę błąd polegający na łączeniu dwóch pojęć, które są ze sobą zupełnie niezwiązane?

* Pierwsza część powyższej argumentacji odnosi się do wniosku na podstawie populacyjnych danych epidemiologicznych dotyczących powikłań pochorobowych różnych podgrup dzieci, w tym dzieci z obniżoną zdolnością układu immunologicznego do zapobiegania powikłaniom po chorobie, np.: dzieci niedożywionych, dzieci otyłych, dzieci matek palących/spożywających alkohol w ciąży, dzieci eksponowanych na bierne palenie, dzieci niekarmionych mlekiem matki, dzieci z wrodzonymi lub nabytymi immunologicznymi zaburzeniami i wielu innych. Co więcej, te dane zawierają także powikłania spowodowane przez błędne diagnozy lekarskie, zastosowanie przez lekarza nieskutecznego leczenia, skutki uboczne zastosowanego leczenia, a także zaniedbania rodzicielskie i rezygnację rodziców z odpowiedniego leczenia (np. historia zejścia śmiertelnego powiązanego z infekcją wirusa ospy wietrznej).

* W drugiej części argumentacji wniosek z danych populacyjnych przekuwany jest przy pomocy rachunku prawdopodobieństwa na indywidualne ryzyko wystąpienia powikłań chorobowych. Jest to wielki błąd, ponieważ rachunek prawdopodobieństwa można stosować jedynie do zdarzeń losowych takich, jak losowanie kulek z totolotka, gdzie każda kulka ma takie same właściwości i taką samą szansę wylosowania. Wystąpienie lub brak powikłań chorobowych przy najczęściej dyskutowanych infekcjach, takich jak odra, różyczka, świnka, ospa wietrzna czy krztusiec, nie jest zdarzeniem losowym, ale wynikiem odpowiedniej „pielęgnacji” układu immunologicznego dziecka przed i w czasie infekcji. Odpowiednia „pielęgnacja” obejmuje nie tylko rodzicielski obowiązek codziennego dbania o zdrowie dziecka (od momentu poczęcia), ale także stosowanie odpowiednich metod diagnostycznych i skutecznych form leczenia danej infekcji.

Wyliczone przez epidemiologów korzyści i ryzyka masowych szczepień w postaci redukcji ilości powikłań pochorobowych na poziomie populacji i ilości powikłań poszczepiennych nie mogą być równoważone z bilansem korzyści dla każdego indywidualnego przypadku.

Osobiście jestem zdania, że każdy rodzic ma prawo, a nawet obowiązek wobec swojego dziecka, aby domagać się indywidualnego bilansu korzyści i ryzyka dla każdej szczepionki. Jednocześnie uważam, że rodzice rezygnujący z ochronnego działania szczepionek powinni liczyć się z możliwością infekcji nieszczepionego dziecka (np. odra, świnka, różyczka, krztusiec, ospa wietrzna) i być przygotowani na taką ewentualność.

Indywidualny bilans korzyści i ryzyka wybranego szczepienia dla konkretnego dziecka to jedna, bez wątpienia kluczowa, przesłanka do podjęcia decyzji w sprawie szczepień. Innym ważnym elementem jest nasze uczestnictwo w zjawisku zbiorowiskowej odporności, ale o tym innym razem.

Justyna Socha

O autorce:
Doświadczyłam jak działa w Polsce system przymusu szczepień, wygrałam w sądzie z sanepidem, a obecnie działam na rzecz wolności wyboru zabiegów medycznych jakimi są szczepienia i pełnej informacji, zarówno o korzyściach, jak i ryzyku z nimi związanym.

Źródło: http://nowadebata.pl/2012/04/06/bledne-laczenie-epidemiologii-i-matematyki/

Szczepionki vs Samochody.
https://www.youtube.com/watch?v=wh3rw0BsJ1c